Ta ta ra tam ta ta ra tam
Jest
JEST
JEEEEST
Doczekałam się.
Pierwszy raz od ładnych paru lat moja waga jest dwucyfrowa 🥳🥳🥳🥳🥳🥳🥳🥳🥳
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (40)
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 25120 |
Komentarzy: | 275 |
Założony: | 19 lipca 2012 |
Ostatni wpis: | 21 grudnia 2019 |
Postępy w odchudzaniu
Historia wagi
Ta ta ra tam ta ta ra tam
Jest
JEST
JEEEEST
Doczekałam się.
Pierwszy raz od ładnych paru lat moja waga jest dwucyfrowa 🥳🥳🥳🥳🥳🥳🥳🥳🥳
No i poszła w końcu w dół. Mamy 100,25 i 11 dni. Jejku, mam stresa. Jeśli się uda zejść ponożej 100 do sylwestra tp pierwszy taz w życiu osiągnę swój cel wagowy. To może mi dać kopa do następnych 20 mniej 🤫🤔🤭
Mam fazę na jabłka. Dużo jabłek. Małych ale dużo. Jakies 600g dziennie. W pracy od 8 do 16 wsuwam 4 małe jabłka. I nie jestem głodna. Lekkie zdziwienie, bo waga stoi na 101 z wahaniami raczej w kierunku 102 a ja od pobudki koło 6 do 18 pochłaniam tylko te jabłka a od czasu do czasu na bogato, banana. Po pracy wpadnie zupa jarzynkwa czy jakiś makaron. Za dużo jablek, zupy???? Kalorie niskie a waga halt? Ja się tak nie bawię. Do sylwestra tylko 4 tygodnie a ja mam 1,5kg do celu.
Motywacja ruszyła a skóra wisi
Miałam ostatnio zastój motywacyjny. Ale ruszyło. Znowu. Waga mi stanęła na 103 i 2 miesiace ani grama w dół. A potem łajza się zepsuła. Zanim kupiłam nową minęło już 2 miesiące. Wchodzę, patrzam i ubyło. No a jak efekt jest to motywacja rośnie. Teraz jeszcze pojawia się problem wiszacej skóry. Jakieś rady na obwisły, jeszcze zbyt tłusty brzuchol? Wiem, że to jeszcze tłuszcz ale jest i skóra. Jak to zminimalizować? Jakieś rady???
Już dawno się tyle nie nachodzilam co wczoraj. 10959 kroków 🍁🍂💪 Razem z T. zrobiliśmy sobie powtórkę początków naszej znajomości. Dłuuuugi spacer po parku i kino. Połączyliśmy przyjemne z pożytecznym, za czym tęskniłam . Długie rozmowy i zbieranie liści. Taka randka jak na początku dobrze nam zrobiła. A nabite kilometry to taka uboczna korzyść . Mam już plan na następny weekend. I liczę na równie piękną pogodę.
Wczoraj miałam dzień pechowy. W swoje własne urodziny rozbiłam telefon, rozerwałam bluzkę, spóźniłam się do kosmetyczki. Brawo ja. Ale podsumowałam też nieco swoje starcie z wagą. Im mniej zwracam uwagi na to co jem tym lepiej. Cały tydzień mieliśmy w firmie targi, firmowe krówki, czekoladki i ciasta, ciasteczka aż w nadmiarze w każdej kuchni. A czwartek to dzień jedzenia śmieciowego więc najzdrowiej się nie odżywiałam i co? I znów malutki minusów na wadze. A jak się staram, kombinuję jak i gdzie uciąć kalorie to wyskakuje mi na plusie. WTF?
Ale mniejsza jak ważne, że w dół. Dziś tylko jogurty do pracy bo zaspałam a w sklepie nic godnego uwagi nie znalazłam. Jakoś biała była mnie nie pociąga 😅 mimo koszmaru dnia wczorajszego i uroczej daty 13 piątek nastawiam się pozytywnie na cały dzień. Czego życzę i Wam.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Jejku jak to się dzisiaj sprawdza w moim przypadki. Siedzę z rana i myślę, że czas sprawdzić co tam i jak tam widać na wadze. No i spojrzawszy widzę, że 1/3 zamierzonego celu już za mną. Jedna trzecia tabliczki czekolady to mało. Jedna trzecia trasy do przejścia to mało. Jedna trzecia wykonanego planu to już jednak całkiem sporo. Chyba...
Cieszmy się z małych rzeczy...
Ja wiem, że ja nudzę ale ja znów się pozbyłam pół kilograma. Do setki jeszcze 5 ale i tak się ciesze bo to waga dzień przed najazdem Matki Natury więc czuję, jak w brzuchu przelewa mi się nieduży basen wody a moje kostki składają się w 90%z wody (przynajmniej niskokaloryczna) 😋 Nawet pomiary sobie dziś zrobiłam i pierwszy raz od kiedy spotkałam ostatniego mamuta, orientacyjna zawartość sadła spadła poniżej 50%. Jest progres, mały ale progres.
No qięc praca się znalazła. Fajna. W normalnych godzinach od 8 do 16. Siedzaca przed kompem. No i zrodził się problem. Miałam problem z ustaleniem stałej pory posiłków pracując w poprzedniej pracy. Teraz to przeszłość. Gorzej z tym, że potrzebuję teraz ppdpowiedzi co zabrać na śniadanie. Koktajl owocowy lub warzywny to akurat codzienność. Popijam od rana do południa ale koło południa zaczyna się uczucie głodu. No i zonk, bo w automacie mam do wybpru słodkie lub słone przekąski. Macie jakieś pomysły/przepisy/linki do stron z niedrogimi i niskokalorycznymi lunchboxami? Jakby jeszcze były szybkie do zrobienia... albo chociaż możliwe do zamrożenia w niedzielę na cały tydzień?
Rzuciłam pracę. Wytrzymałam 12h zmiany. Nocne też. Do momentu gdy było ich mniej więcej tyle co zmian dziennych. Ale w lipcu na 15 zmian miałam w grafiku 13 nocek. Bo...... jestem bezdzietną lambadziarą to mogę siedzieć po nocach? Noż kur warszawa.....