Nikomu o tym do tej pory nie mówiłam. Zawsze miałam wrażenie, że jestem jakieś 3 lata do tyłu wedle rówieśników. Inni mieli telefony, komputery - ja dopiero zbierałam pieniądze.
Podróże, wakacje - ja pierwszy raz pojechałam na wakacje w wieku 17 lat.
Pierwsze związki, przyjaźnie, doświadczenia - na to też czekałam dłużej niż inni.
Teraz jest etap ślubów i zakładania rodziny. Znajomym rodzą się dzieci, organizują śluby, kupują domy. Jeśli się uda, to czeka mnie to za jakieś dwa lata.
Obserwuje moją dawną koleżankę z klasy z którą nie mam kontaktu. Jest ona dla mnie ogromną motywacją. Spotkało mnie takie jedno doświadczenie, które zmieniło całe moje życie.
Zmieniło moje poglądy na pewne sprawy i wywarło ogromne wrażenie, ukształtowało mnie.
Opowiem Wam o tym.
Będąc w gimnazjum brałam udział w konkursie międzyszkolnym. Moja matka była wściekła gdy nauczycielka zadzwoniła do niej, że musi mnie odebrać. Klnęła jak szewc i kazała mi tłumaczyć się z tego, że ona nie przyjedzie. Twierdziła, że mam wracać 8 kilometrów sama na pieszo, w wczesną wiosnę gdy szybko robiło się ciemno.
Chwilę potem jechałam z "tą" koleżanką do niej. Miałam u niej zaczekać kilka godzin na moją matkę.
Nigdy wcześniej u niej nie byłam i nie wiedziałam gdzie ona mieszka. Miałyśmy wtedy z 12 lat.
W szkolę rozmawiałyśmy ze sobą na lekcji czy korytarzu, jednak nie byłyśmy koleżankami.
Nazwijmy ją Diana.
Diana była najładniejszą dziewczyną w całej szkole. Dobrze się uczyła i każdy ją lubił. Niczym w filmach romantycznych dla nastolatków co kilka dni jakiś chłopak prosił ją o chodzenie, lub wyznawał miłość. Już wtedy ją podziwiałam, bo była taka dojrzała jak na nasz wiek i bardzo inteligentna.
Nigdy nie dała się wciągnąć w jakieś głupie kłótnie czy zabawy. W dodatku naprawdę wyróżniała się nieprzeciętną urodą. Miała długie, grube miodowo-brązowe włosy. Piękną twarz i cudną sylwetkę.
Była dobra w wszystkim bez większego wysiłku i miała sporo pasji.
Znalazłam się przed jej domem i oniemiałam. Był piękny i duży. Diana zaprowadziła mnie do swojego pokoju. Praktycznie całą ścianę zajmowało ogromne okno i widok na góry oraz zamglony las. Dosłownie tapeta HD tylko na żywo. W pokoju miała mnóstwo rzeczy tematycznych, bo chciała zostać lekarzem. Rodzice zorganizowali jej stetoskop, strzykawki, bandaże i tak dalej.
Opowiedziała mi, że jak czymś się zaczyna interesować, to rodzice pomagają jej się w tym sprawdzić.
Na ścianach pełno fotek rodzinnych z pikników, wakacji, zabaw i świąt. Pobawiłyśmy się chwilę, zostałam oprowadzona po domu i zeszłyśmy na dół, bo jej rodzice wrócili z pracy.
Siedziałyśmy przy stole gdy mama Diany nakładała nam obiad i zaczęła pytać mnie o różne rzeczy.
Chciała wiedzieć co myślę i co mam do powiedzenia.
Byłam w szoku.
Nigdy żadnego dorosłego nie interesowało to co mam do powiedzenia. Było mi trochę niezręcznie, że ktoś chciał mnie słuchać i był mną zainteresowany. Pozmywaliśmy razem po obiedzie, poszliśmy na spacer i wspólnie z całą jej rodziną oporządziliśmy konie. (Mieli 2 konie w stajni za domem).
Do wieczora graliśmy razem w różne gry na zewnątrz i spędzaliśmy czas, tak jak nigdy nie spędzałam czasu w domu.
Potem przyjechała po mnie matka i wsiadłam do samochodu pełnego petów oraz dymu papierosowego.
Przez całą drogę do domu przeklinała mnie, czemu nie mogłam wrócić sama tych 8 kilometrów, tylko trzeba po mnie jezdzić jak po księżniczkę.
Ten kontrast uświadomił mi że mogło być inaczej. Gdybym tylko miała takich rodziców jak Diana..
Kto wie.. Wstyd się przyznać, ale ten dzień w jej domu był jednym z najszczęśliwszych w moim życiu.
Poczułam jak może być wspaniale mając szczęśliwą rodzinę i opiekuńczych rodziców. Coś cudownego.
Dało mi to też świadomość, że moja sytuacja w domu jest nienormalna i patologiczna.
Przez resztę gimnazjum po cichu obserwowałam Dianę i rozmyślałam. Pochłaniałam każdą chwilę jej relacji z rodzeństwem i rodzicami gdy pojawili się po nią w szkole lub na jakimś wydarzeniu.
Oczywiście próbowałam się z nią zaprzyjaznić, lecz ona miała już swoją paczkę i nic z tego nie wyszło.
Jednak do tej pory obserwuje ją na mediach społecznościowych, bo w jakiś dziwny sposób mnie to motywuje.
PS: Została lekarzem i w zeszły weekend wzięła ślub.
MirandaMarianna
3 lutego 2023, 10:12Sama masz szansę stworzyć taki dom swoim dzieciom. Pytanie z ciekawości- jak się ma odżywianie w ciąży do operacji baristycznej? Pewnie da się to pogodzić tylko trzeba przyjmować suplementy?
Nattiaa
26 stycznia 2023, 13:41Teraz wszystko zależy od Ciebie- dorosłego już człowieka :) życzę Ci powodzenia!
55krystyna
26 stycznia 2023, 03:05Niestety większość ludzi nie powinno mieć potomstwa. To jak wychowują tworzy idealnych pacjentów psychoterapii. Opisana matka i wspomniane w komentarzach to pierwsze z brzegu przykłady. Proszę więc wszystkich > chcesz mieć dziecko to świadomie zdecyduj się na wyrzeczenia i ułożenie sobie życia z bombelkiem przy nodze INACZEJ NIE PCHAJCIE SIE W RODZICIELSTWO
Krummel
24 stycznia 2023, 21:00Wszystko ładnie wygląda z boku lub doskoku, na zdjęciach lub z opowiadań, a jak jest, to wiedzą tylko ludzie, którzy żyją w tym na co dzień. Nie ma co idealizować i porównywać, lepiej patrzeć na swój własny, obecny komfort życia, zdrowie fizyczne i psychiczne, relacje, niż zerkać przez neta, kto czym chciał się pochwalić na koncie społecznościowym (najgorszy weryfikator ever komu jak się wiedzie). Dodam od siebie, że my też byliśmy taką idealną rodzinką - rodzice wysoko wykształceni, własnościowe mieszkanie, my z bratem mieliśmy masę dodatkowych zajęć typu basen, angielski, kółko fotograficzne, koło teatralne, w niedzielę jedliśmy rodzinne obiady u babci. I co? Mój brat ma ogromne deficyty emocjonalne, które nie pozwalają mu na normalne funkcjonowanie w społeczeństwie, a ja, przed osiągnięciem pełnoletności, leczyłam się już u psychiatry i terapeuty :)
Kaliaaaaa
24 stycznia 2023, 21:23Właściwie się mogę się podpisac- wykształceni, dobrze sytuowani(no jak na prowincje lat 90) rodzice, zajęcia dodatkowe , jakieś tam wakacje - od środka już nie tak ekstra(alkohol etc). I ja i brat niby sobie radzimy- ale mam wrażenie że oboje mamy deficyty(w różnych sferach) Taka książka była , Taśmy rodzinne bodajze...nieźle pokazuje schematy "idealnej rodziny". Autorka jest młodsza o dekadę, może jeszcze musi przetrawić... Dzieciństwo jakie było takie było, czasu się nie wróci trzeba patrzeć do przodu i koncentrować się na teraźniejszości. Ale mi dojście do tego punktu sporo czasu zajelo- jeszcze parę lat temu łzy wylewał przez rodziców.
Krummel
24 stycznia 2023, 22:17Kochana, mnie dosłownie trzęsie, gdy mam jechać odwiedzić rodzinę :) i tylko wyjazd za granicę uratował moja psychę :) ale nie rozpamiętuję, staram się, ponieważ g... mi da taplanie się w starym szambie. Życie toczy się dalej, a jak je przeżyjemy, to teraz zależy już od nas samych :)
Babok.Kukurydz!anka
24 stycznia 2023, 18:51Trafiłam dziś na ten artykuł: https://joemonster.org/art/66586/Gdyby_toksyczni_ludzie_robili_memy_ze_swoimi_tekstami i tak się zatrzymałam na chwilę i pomyślałam, że zwłaszcza te pierwsze cytaty to dosłownie słowa wyjęte z ust mojej matki. Jakiś czas temu pisałam z ludźmi na necie, że rodzice nie zdają sobie sprawy, że niemal każdy z nich w jakiś sposób straumatyzuje dziecko. I podniósł się lament, że przecież ważne, ze rodzic chce dobrze. Że ja myślę o tym przez pryzmat mojego życia. Moi rodzice chcieli dobrze, a wyszło jak wyszło. Oboje z bratem mamy zryte berety. Pomimo dobrych chęci. Ale nie o to mi teraz chodzi - chodzi o to, że najgorzej jest moim zdaniem, jak właśnie rodzic podburza poczucie własnej wartości, stępia zainteresowania, nie rozwija w dziecku talentu. Mówiło się, że to kiedyś tak było, że teraz nie. Figa z makiem! Mam znajomą z pracy, której dzieci chodzą tak, jakby się własnego cienia bały. We własnym domu boją się odezwać. Boją się być ciutek głośniej. Jak odpowiedzą na pytanie, to matka i ojciec mają swoje do dodania i oczywiście muszą podkreślić, że to co córka powiedziała to taka głupota i ona się nie zna. Do siebie nawzajem też się tak odnoszą. Bez szacunku. Nie porównuj się z innymi. Byłaś na wakacjach 10 lat wcześniej niż ja. Nawet do babci na wakacje mnie nie wysyłali, bo nie było na pks, ani zeby ktoś ze mną pojechał na drugi koniec województwa. Żadnych obozów, kolonii, nic. Zaś ze ślubami... wiele z moich znajomych, cop brało śluby przede mną, już jest po rozwodzie. I bujają się z dzieciakami, na które trzeba żebrać w opiece pieniądze lub alimenty ściągać albo wozić po dziadkach bo nikt nie ma czasu z nimi siedzieć. Jesteś gdzie jesteś i na pewno znajdziesz dla siebie odpowiedni czas i możliwości by dokonać zmian w życiu. Szybciej nie znaczy lepiej.
Julka19602
24 stycznia 2023, 17:21Przykre gdy najblizsza osoba nie daje wsparcia. Wspólny czas, zabawy, rozmowy nie wymagają nakładów finansowych. Nie jesteś odosobniona z tym problemem w wielu domach było i jest podobnie jak u Ciebie. Jesteś dorosła i od Ciebie zależy jak ułoży się zycie. Życzę byś była spełniona i miała w przyszłości wspaniałą rodzinę. Poziom finansowy dochodów może być nie za wysoki a można być szczęśliwym. Pozdrawiam
PACZEK100
24 stycznia 2023, 16:46Ja na szczęście miałam kochających rodziców, którzy w miarę możliwości poświęcali mi czas i nigdy nie bronili mi ani siostrom pasji. Nie przelewało nam się ale starali się kupować nam rzeczy które mogły nas wesprzeć- ja zostałam bankowcem, siostra lekarzem, druga księgowa. Jestem im za to bardzo wdzięczna.
Ta-Zuza
24 stycznia 2023, 14:32Ktoś kiedyś powiedział, że mamy w życiu dwa problemy: mamę i tatę. Coś w tym jest, nawet jeśli jest jak u Diany... Głowa do góry, żyjesz swoim życiem, nie życiem znajomych, koleżanek i rówieśników.
monia092084
24 stycznia 2023, 14:15Strasznie smutne to co piszesz. Nie powinno tak być. Jedyne co Cie mogę pocieszyć to że też na wiele rzeczy musiałam czekać dłużej. Na wielka miłość. Na piękny dom i ślub. Nawet na dziecko - czekałam 6 lat czasem warto czekać dłużej bynajmniej tak było w moim przypadku. Także wszystko zdarzy się w odpowiednim momencie a wtedy jako rodzic stworzysz dom swoim Dzieciom taki jak miała Diana.