Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chcę...nowe życie przede mną :)

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2827
Komentarzy: 16
Założony: 5 maja 2013
Ostatni wpis: 7 czerwca 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
piegulinka

kobieta, 42 lat, Radzymin

176 cm, 61.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 czerwca 2013 , Komentarze (2)

W poszukiwaniu motywacji zabralam sie za ogladanie starych zdjec. Czuje sie jak nowonarodzona. Teraz wiem, ze dam rade :) Polecam te metode kazdemu. Juz czuje sie jakbym miala znow 20 lat :)

5 czerwca 2013 , Skomentuj

Troche przynudze i napisze dzisiejsze menu:

10:00  kawusia czarna bez dodatkow
12:00 koktajl mleczno-miodowy
15:00 koktajl j.w.
17:00 5 łyżek jablek gotowanych z kasza manna (po moim synu hehe)
19:00 garsc (a nawet dwie) orzechow arachidowych i kilka łyżek lodów od mojego    
          mężczyzny, z którym sie już pogodzilam ;)
teraz: winko

Oprocz żarcia byl okolo 50-minutowy spacer z wozkiem. Dzis bez biegania. A humor juz o niebo lepszy niz wczoraj. Te hormony...



5 czerwca 2013 , Skomentuj

 Dzis 64,8 kg

No prosze jak ladnie waga leci w dol, gdy sie zacznie okres :) U mnie najgorzej jest przed @. Wtedy puchnę i puchnę... czuję sie wtedy jak balon.
Ale nie o tym.

Chcialam napisac, ze moje krostki - potowki na udach juz prawie zniknely. Juz nie moge sie doczekac ich CAŁKOWITEGO znikniecia, bo wtedy sprobuje (od czasu do czasu) poowijac sie folia. Brakuje mi tego... a wlasciwie nie tego, tylko efektu rankiem po :)

W domu sytuacja napieta. Z M sie nie odzywamy, dziecko jak narazie grzeczne. Gotuje mu obiad na parze: mlody ziemniaczek, brokuly i udko z kurczaka. Ale zapachy... mnie musi wystarczyc koktajl.

Idziemy zaraz na spacer, to spale co nieco.

4 czerwca 2013 , Komentarze (2)

No tak. Dostalam okres. Jestem wsciekla jak osa. Juz poklocilam sie z mezem i wszystko mnie denerwuje. Mam ochoe usiasc i zrzedzic. Nie mam tylko do kogo :( To juz chyba taki wiek (31 l.), ze nie ma do kogo geby otworzyc :(

A jedzeniowo dzis ladnie, nawet zbyt hardcorowo, bo z tej wscieklosci na swiat zapomnialam jesc. Aha, dziecko tez mnie dzis denerwowalo, bo jesc nie chcialo i caly dzien szykowalam mu rozne potrawy, ktore i tak ladowaly w koszu (ja jestem na diecie, a maz nie tyka takiego jedzenia). Czyste marnotrawstwo. Juz jednak zakupilam skladniki na jutrzejszy obiad syna, bede dalej walczyc... ale mialo byc o MOIM jedzeniu, a wiec:

ok.10:00 kawa czarna
ok.13:00 i 17:00 koktajl mleczno-miodowy
ok. 23:00 wino (to przyzwyczajenie z poprzedniej diety amerykanskiej hehe)

ok. 22:00-22:30 bieganie
to tyle.

Napisalam to ja, ta ktora nie moze schudnac :(

4 czerwca 2013 , Komentarze (2)

Przytylam i bardzo mi z tym zle. Nie wiem za bardzo od czego taki wzrost. Zle sie czuje psychicznie i fizycznie, nawet wczorajsze bieganie szlo mi opornie. Zwalam wszystko na okres! jesli ten wzrost wagi to nie jego skutek, to ja juz nie wiem.

Zmianilam diete. Tamta na mnie nie dzialala jak opisywali. Niby 3 kg w 5 dni, lub nawet  kg w 5 dni... aha..
Od wczoraj przeszlam na diete koktajlowa. Sama ja wymyslilam na podstawie nowosci, podobno superowej, ktora reklamuja - Allevo. A ze nie stac mnie na zakup ich produktow, to bede sama przyzadzac koktajle z mleka chudego i tego co sie nawinie :)
Jako, ze lodowka swieci pustkami (wyplata dopiero pod koniec tygodnia) to wczorajszy dzien przelecialam na koktajlach mleczno-wiśniowych robionych z mleka i ............. dżemu wiśniowego ;)
Dzis pije koktajle mleczno-miodowe :)
Zobacze czy to na mnie zadziala. Jesli nie, zmieniam diete! Jestem juz tak zdresperowana, ze chwyce sie wszystkiego.

29 maja 2013 , Skomentuj

Czterdziestominutowy spacer z wozkiem juz za mna :) To byl szybki marsz w zastepstwie wieczornego biegania, ktorego dzis nie bedzie (impreza).
Krostki, ktore okazaly sie potowkami dzis rano wygladaly o niebo lepiej. Byly jakby przysuszone i zaczynaja robic sie takie mikro-strupki. Wczoraj jednak to byla masakra, takie zaognione jakby stany zapalne. Fuj!
Chce tylko powiedziec, ze zrobily sie one na skutek (wiadomo, ze przez owijanie sie folia na noc) reakcji skory po stretchowaniu z kremem do opalania, a nastepnie wysawieniu skory na slonce. Mialo to miejsce w niedziele. Juz w niedziele podczas opalania czulam, ze mnie tam piecze ciut, tak jakby kluje... A wieczorem wyskoczyly te przebrzydle krosty. Pisze to, zeby ewentualnie uchronic Was przed takimi niespodziankami. Stretchowanie ciala stosuje juz od okolo 5 lat. Wiadomo, ze nie przez caly czas :) Ale od 5 lat mam takie napady, ze np prze 2 tyg. lub przez miesiac robie takie zabiegi i ..... nigdy nic takiego nie mialo miejsca. Zwalam to wiec na dziwny zbieg okolicznosci z kremem do opalania w roli glownej :)

28 maja 2013 , Skomentuj

już wiem co to najprawdopodobniej jest... to POTÓWKI, czyli narazie koniec z owijaniem sie folia, shit! a tak ladnie modelowala sylwetke...

28 maja 2013 , Skomentuj

    Dzis waga przemowila do mnie ludzkim glosem i oznajmila, ze waze...UWAGA! 63,7 KG, czyli tyle samo (jak w morde strzelil), co ostatnio kiedy sie wazylam. No nie! Ale przynajmniej w cm mi ubyło. Najbardziej jestem zadowolona z ud i bioder. Jako typowa grucha, najbardziej chudlam zawsze z talii i cyckow, wiec te obwody nie sa dla mnie zaskoczeniem.
Dzis nie bede sie zawijac w folie do spania, bo zrobily mi sie jakies czerwone krostki po zewnetrznej stronie ud. Brzydko to wyglada. Sprawdze zaraz w googlach, co to moze byc. A swoja droga moze ktorac z was miala taki problem??? Bylabym wdzieczna za podpowiedzi, co z tym cholerstwem robic. Narazie posmarowalam je jedynie woda utleniona, bez zadnego balsamu. Zobaczymy czy to cokolwiek zmieni.

  Ale do rzeczy. Moje dzisiejsze menu:
- 11:00 trojkacik serka topionego o smaku borowikowym (mmmm moj ulubiony)
- 14:00 kilka lyzek obiadu, ktory przygotowywalam dla meza (chlopski garnek z "Pomyslu 
   na") PYSZNY!
- 14:30 jablko
- 17:00 mała miseczka tegoż wlasnie chlopskiego garnka :) nie moglam sie powstrzymac
- teraz czyli 23 z minutami - wino czerwone wytrawne
i to by bylo na tyle, jesli chodzi o zarcie.

Okolo 22 poszlam pobiegac. Trwalo to okolo 20 min. Wrocilam spocona, jak nigdy. Musze przyznac, ze takie biegi bardzo wyrabiaja kondycje, ucza oddychac i najwazniejsze - ksztaltuja miesnie nog. Ja to widze szczegolnie po udach, a dokladnie po ich ksztalcie. Szkoda tylko, ze na wadze nie ma efektow.

Zastanawialam sie nad zmiana diety. Juz nawet widac, ze jem troche inaczej niz na diecie amerykanskiej. Pozostawilam jednak zasade malych i czestych posilkow (jesli jablko mozna nazwac posilkiem!). Nie jestem po prostu zadowolona z efektow mojego odchudzania, chcialabym wiecej chudnac, a juz o celach, ktore sobie zalozylam na poczatku nie wspomne :( Dla podkrecenia metabolizmu kupilam sobie herbatke Yerba Mate. Podobno daje efekty, a w smaku jest calkiem niezla. Poczekamy zobaczymy :)

Do jutra. Aha jutro jestem umowiona z psiapsiolka na opijanie jej sukcesu...mam nadzieje, ze przy tym opijaniu zbyt duzo nie zjem ;)

Pa!


27 maja 2013 , Skomentuj

Zaczynanie pisania pamietnika dot. odchudzania przed rozpoczeciem remontu to nie byl dobry pomysl. Tak samo rozpoczecie odchudzania, przed tymze remontem troche minelo sie z celem. Jeslii tu zagladalyscie drogie vitalianki, to przepraszam za przerwe. Obiecuje poprawe. Co prawda remont jeszcze nie skonczony tak na tip top (o zgrozo!), ale teraz to już tylko takie upiekszanie pozostalo.
Nie wazne... Napisze moze co robilam, kiedy mnie nie bylo.

Otoz diete trzymalam od poniedzialku do piatku, tak jak jest w zalozeniach DIETY AMERYKANSKIEJ. Ale weekendy... weekendy byly moje - grillowane miesko (mega ilosci), popijane piwkiem i zagryzane buleczka. To mnie zgubilo, az boje sie wazyc. Mam nadzieje, ze nie jest gorzej niz, wedlug ostatniego wpisu w pamietniku. Jutro sie zwaze ... rano oczywiscie, bo na wieczor to wiadomo :)

Nie lenilam sie jednak. Zaczelam bieganie. W zeszlym tygodniu dokladnie. Biegalam wieczorami (tylko wtedy mam czas) co drugi dzien. W weekend przerwa. Dzis znowu biegalam przez 20 minut, mimo deszczu i okropnego lenia. W ten weekend maz kupil takie kolko do cwiczenia brzucha. Najechalam na niego, ze to strata pieniedzy (cale 25 zl hehehe) i ze ja to napewno nie bede na tym cwiczyc, bo po prostu jest ciezko, aleeeeeeeeeeeeee.......... prosze prosze juz drugi dzien cwiczylam na nim :) Czuje jak brzuch pali mnie zywym ogniem w trakcie cwiczenia z tym kolkiem. Sa tez niezle zakwasy. Zobaczymy jak efekty. Jutro beda pomiary.

Obiecuje tez (Wam i sobie glownie), ze skoro teraz ten je...any remont nie siedzi mi na psyche to bee pisac codziennie.

Do jutra!


19 maja 2013 , Skomentuj

Ten weekend byl cudowny. Letni, goracy, wymarzony. Spedzilam go nad woda, opalajac sie (jestem teraz rakiem) i wypoczywajac. Cudownie, marzenie ... do pelni szczescia brakuje tylko idealnej sylwetki :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.