Zwariować można
Jak nie baba z ofertą internetu, to telefon z banku z ofertą jakiś kredytów, pakietów oszczędnościowych i takie gadanie mają, że zgłupieć można. Wracałam właśnie z zakupów jak dzwoni do mnie jakaś pani od internetu i mówi, że jest u mnie w domu . Oczywiście moja mama dała jej mój numer telefonu a ta się rozsiadła i czekała aż wrócę. Raaany ale się nagadała, aż się zgodziłam i teraz chodzę wściekła sama na siebie . Co za głupi człowiek ze mnie, chyba muszę się zapisać na kurs nauki mówienia ''nie''. Trudno, stało się może uda mi się z tego jeszcze wyplątać. Taka zła jestem, że aż mi się jeść nie chce . Obiad ugotowałam ale go nie tknęłam za to poćwiczyłam trochę, chyba znowu trochę schudłam ale na wagę jeszcze nie wchodziłam . Jutro kolejna randka, sama nie wiem co myśleć bo mam wrażenie, że facet szuka już kogoś na stałe i jest raczej typem domownika a ja należę do osób dosyć zmiennych i nieprzewidywalnych. No nic zobaczymy co to będzie ....
Kolejny dzień....
Poszłam spać o drugiej w nocy, wstałam o szóstej, zjadłam wyjątkowo zdrowe śniadanie czyli jajecznica z dwóch jajek i pół grejpfruta. Później 50 minut jogi , trochę posprzątałam w domu i pojechałam na zakupy :) Zeszło mi cztery godziny, kupiłam nowe buty do biegania bo w starych już mi paluchy świeciły przez dziury, fajne legginsy w geometryczny wzór, trochę kosmetyków i szpilki do włosów . Wróciłam zadowolona, zjadłam ugotowane udko, kilka ziemniaków i surówkę z kiszonej kapusty, znowu trochę poćwiczyłam. I tak czas leci jak na razie nie jestem głodna ale jak coś to mam przygotowany twarożek z szczypiorkiem więc dzisiaj dzień idealny :)
Potęga kawy
Dopiero wróciłam z randki, piłam kawę i nie śpię. A może nie chce mi się spać wcale nie przez kawę ? Mniejsza z tym, ćwiczę, ćwiczę i jeszcze raz ćwiczę . Powolutku widać rezultaty mimo mojej szalonej diety. Tak jak dzisiaj, na śniadanie ciasteczka, na kolację pizza . I gdzie tu rozsądek ? Mam wyrzuty sumienia i chyba zaraz pójdę ćwiczyć mimo, że już północ. Mi się spać nie chce, w telewizji durne filmy więc co robić ?
Niepewność
Jeśli chodzi o dietę to dalej walczę, ćwiczę codziennie tu akurat bez większych problemów. Wczoraj wyszłam z psem pobiegać ale moja trasa zamieniła się w tor przeszkód pełnego błota i kałuż, więc dała sobie spokój i tylko spacerowałam. Na wagę nie wchodziłam ale czuję po sobie, że jest mnie troszkę mniej :) Głowę zaprząta mi myśl o ostatniej randce, jak na pierwsze spotkanie było całkiem miło tylko facet wydaje się starszy niż zakładałam. Na pewno ma ponad 30 lat chyba koło 35, nie pytałam wprost ale tak zakładam z tego co opowiadał o sobie. Przy moich 22 to jest przepaść ... sama nie wiem czy to dalej ciągnąć, czy przerwać zanim on się zdąży zaangażować. Ale z drugiej strony naprawdę fajnie nam się rozmawiało i nie lubię robić komuś przykrości ...
Mobilizacja
Nie jest źle, powoli zaczynam się przestawiać na zdrowsze odżywianie ale zdecydowanie muszę ograniczyć chleb. Ćwiczę codziennie jogę jakieś 50 minut albo drugie tyle zależy jak mi się chce . Lubię ćwiczyć, z tym rzadko mam problemy a jak tylko śnieg stopnieje znowu zacznę biegać . Muszę ruszyć tyłek i jechać dostarczyć faktury, sprawa nie jest pilna poza tym mam urlop ale wolę mieć to z głowy zanim zapomnę. Jutro mam spotkanie z jakimś facetem chyba, że wypadnie coś nieprzewidzianego :) Ciekawa jestem jak nam się będzie rozmowa kleiła chyba lepiej go uprzedzę, że na pierwszy raz lepsza będzie kawa a nie kolacja, w razie czego można się będzie szybko zmyć hehe
Bo ja tańczyć chcę :D
Siedzę sobie muzyczki słucham, podryguję, podskakuję haha chyba wyskoczę gdzieś poszleć. Mam urlop do końca miesiąca, więc czas zadbać o trochę rozrywki. Dzisiaj poćwiczyłam z dwie godzinki, ale moje menu jest porażką. Chyba jestem leniem, bo ostatnio za bardzo polegam na śmieciowym jedzeniu typu zupki chińskie, zapiekanki, jakieś zrobione na szybko kanapki z dżemem czy czymkolwiek co tam znajdę w lodówce. Czas zacząć planować punkt po punkcie co będę jeść w kolejnych dniach i tego się trzymać.
Syzyfowa praca
nigdy się nie kończy, choć czasami na szczycie balansujesz i już się zdaje, że dasz radę, że tam zostaniesz gdy przy małej chwili nieuwagi lecisz w dół na łeb i szyję. Leżysz oszołomiona, podnosisz głowę, rozglądasz się i zastanawiasz jak mogło do tego dojść ? Wstajesz i z determinacją zaczynasz wszystko od nowa, czasem już po kilku krokach się staczasz lecz im krótsza droga spadania tym szybciej powstajesz. Bo zawsze najbardziej boli upadek ze szczytu. Coś wam to przypomina ?
Zatrzymać czas
Leci jak woda, miałam pisać w weekend ale tak zleciało, że się zapomniało :) Schudłam 1 kg a to naprawdę zaskoczenie bo się nawet nie pilnowałam . Dzisiaj wróciłam z pracy troszkę podchmielona bo świętowałyśmy Nowy Rok a na to nigdy nie jest za późno hehe Wiem, wiem alkohol surowo zabroniony w trakcie odchudzania, ale taki faaaajny dzień dzisiaj był, że nie żałuję nawet jeśli znowu mi przybędzie kilogram :) Życie jest piękne, wszystko jest piękne... kropka . I niech tak zostanie na zawsze :)
Kolejny dzień,
siedzę, odpoczywam, jednym okiem oglądam film 3096 Dni. Niezły psychol z tego faceta, próbuje wyszkolić dziewczynkę jak zwierzę '' masz być posłuszna, posłuszna, posłuszna'' i tak w kółko. Co do dzisiejszych ćwiczeń to godzinka rano i po południu godzina biegania , do tego spacer . Jutro do pracy i nie będę miała czasu ani na ćwiczenia ani na pisanie . Możliwe , że odezwę się dopiero w sobotę .
Dołek...
U mnie podły nastrój ma to do siebie, że potrafię ćwiczyć aż padnę byle tylko zapomnieć o zmartwieniach, problemach ... 2 razy po godzinnych ćwiczeniach w stylu baletowym, później godzina biegania plus półgodzinny spacer , trochę rozciągania a myśli dalej smutne . Życie potrafi dowalić ale jutro będzie lepiej . Chyba pójdę jeszcze się wyciszyć jogą bo mnie roznosi .