Jak ten czas leci ...
Praca, praca i jeszcze raz praca . Nawet nie mam kiedy na kompa siąść i napisać jak mi idzie trzymanie się zdrowego stylu życia . Tak więc - nawet dobrze :) Łatwo jest się ograniczać w jedzeniu gdy się nie ma czasu, gorzej będzie w weekend ... Ostatnio biegałam w niedzielę i poniedziałek konkretnie po 50 minut i do tego spacerek oczywiście z pieskiem . Od tamtego czasu ruch tylko w pracy czyli skłon i wyprost , przysiad , siad o ile to można zaliczyć do aktywności fizycznej :)
Wielki powrót :)
Podobno najczęstszym postanowieniem noworocznym jest chęć zrzucenia kilku kilogramów i zaprzestanie palenia papierosów . Niech więc tak będzie, zaczęłam rok w wielkim stylu ćwicząc, ćwicząc i jeszcze raz ćwicząc :) Rano 1 godzinka ćwiczeń w stylu baletowym i rozciąganie . Po południu psa wykończyłam bieganiem bo w samotności jakoś nie lubię . Stary już ten mój kundel więc 50 minut biegania + 20 minut spacerkiem to dla niego aż nadto . Mnie też nawet zmęczyło ale następnym razem będzie lżej . Jutro i w piątek praca, później dłuuugi weekend :)
W dniu urodzin :)
Dawno nie pisałam bo czas mi gdzieś ucieka i się złapać nie daje :) Właśnie skończyłam gadać na skypie z siostrą, szwagrem i dwumiesięcznym siostrzeńcem (no, z nim to się jeszcze nie nagadałam) i przypomniałam sobie o was. Z przykrością muszę donieść, że nic nie zeszczuplałam ale też nie przytyłam. Dzisiaj trochę baluję ale jak to zwykle bywa goście mają więcej frajdy niż ja sama. Kuzyn już leży nieprzytomny na kanapie i chrapie, chyba go będę za nogi ciągnąć do domu :) Ciotka z wujkiem spierają się o to kto ma mniej promili i będzie prowadził samochód ... eee nie, już nieaktualne mama ich gdzieś zakwateruje. Dobra idę bo się wydzierają, że solenizantki nie ma ale jak mi jeszcze raz taki numer wywiną i znowu zaproszą nieznajomego chłopaka, żeby mnie wyswatać to się będą bawić sami .
Deja vu ...
Tak jak przypuszczałam, to były dni pełne bezwstydnej rozpusty, niczym nieograniczone i wyjątkowo wypaczone. Te kilka dni zdrowego odżywiania się, pobudziły mój apetyt na słodycze powodując niekontrolowane objadanie się łakociami . To się chyba nazywa ''jedzenie kompulsywne''. Powinnam się leczyć . Czuję się fatalnie, wręcz czuję jak obrastam tłuszczem ... Cholera, takie negatywne myśli mi w niczym nie pomagają wręcz zwiększają ochotę na sięgnięcie po koleją czekoladkę na pocieszenie. Muszę wpoić sobie zasady, narzucić dyscyplinę i wyrobić żelazną wolę . Ciężko będzie . Dam radę, zawsze daję . Więcej ruchu, owoców i warzyw a moje życie powoli wróci na właściwe tory . Jestem silna, niezależna i nie dam się skuć w kajdany przez mój nieposkromiony dotąd apetyt. Nie poddam się mu ! Ja tu rządzę a jedzenie to tylko paliwo potrzebne do funkcjonowania organizmu. Im zdrowsze tym piękniejsze staje się ciało, umysł i charakter . No, koniec kazania motywującego . Już mi lepiej , idę poćwiczyć :)
Dziwny początek ...
Dziwny ponieważ zbyt łatwo mi to idzie . Wczoraj oczywiście jak zwykle na śniadanie nie miałam czasu, ale za to w pracy trzymałam się z dala od słodyczy i zjadłam razową bułkę i jakąś surówkę . Późno wróciłam do domu i byłam tak skonana, że od razu poszłam spać. Dzisiaj znowu w pracy zjadłam pierwszy posiłek, musli z jogurtem, później jakiegoś grejpfruta wygrzebałam. Teraz już w domu siedzę, zjadłam odgrzaną zupę pomidorową z ryżem ale jakoś bez specjalnego apetytu. Hmmm, zobaczymy jak się spiszę w długi weekend kiedy mam nieograniczony dostęp do lodówki :)
Jak zmiany to tylko na lepsze :)
Optymistycznie nastawiona, z rosnącym sercem i głupawym uśmiechem na ustach piszę sobie mając przed oczami wizję siebie ''PO'':) Ach jakie piękne marzenia, ale nic samo się nie zrobi tylko tym marzeniom trzeba pomóc . Tak więc ... Koniec z tym jedzeniem byle czego, byle jak i byle szybko . Koniec z wieczornymi ucztami . Mój żołądek to nie śmietnik ! Ha, nawet koty wyczuły mój bojowy nastrój wlepiając we mnie ślepia i wsłuchując się w stukającą klawiaturę. Hmmm, tak patrząc na nich dochodzę do wniosku, że im mała dietka też by nie zaszkodziła :) Nie no nie będę taka wredna, niech futrzaki mają te swoje boczki. To by było tyle na dziś, jutro napiszę jak się spisałam .