Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam, mieszkam w Łodzi i tu też zmagam się ze zbednymi kilogramami. Zrzuciłem już 20 kg i pozostało tylko jeszcze kilka do wymarzonej sylwetki. Kiedyś wyglądałem źle, teraz nie chce wyglądać "tylko" normalnie, chce wyglądać AWESOME ;-)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 10248
Komentarzy: 320
Założony: 18 listopada 2009
Ostatni wpis: 22 lipca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Mukikaki

mężczyzna, 38 lat, Łódź

180 cm, 75.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 lipca 2015 , Komentarze (39)

Witam po dłuższej przerwie. Waga obecnie ok. 73 kg (wzrost 178 cm).

Od marca kiedy wziąłem się za siebie (enty i enty raz) już trochę minęło, ale w tym czasie zgubiłem już 11,5 kg. Waga i mój  apetyt się stabilizuje i to mnie cieszy. W zasadzie nie zależy mi na spadku wagi, ale wiem że do celu jaki chce osiągnąć brakuje mi jakieś 3 kg tkanki tłuszczowej mniej więc taki jest plan.

Założyłem sobie że jak waga spadnie do obecnej to wezmę się ostro za ćwiczenia brzucha, które zwykle zaniedbywałem. Słowo się rzekło więc od paru dni ćwiczę brzuch.

 Zdjęcia poniżej traktuje jako "PRZED"(przy wadze 73 kg) i mam nadzieje że za miesiąc/dwa będzie widać znaczną poprawę. Jak ktoś jest ciekawy jak wyglądałem ważąc 94, 80 kg to zapraszam do mojej galerii, gdzieś tam powinny być odpowiednie zdjęcia ;)

6 czerwca 2015 , Komentarze (2)

Kolejne podsumowanie.

Po pierwszym miesiącu diety (marzec): - 5,7 kg

po drugim (kwiecień)  -2,3 kg (razem -8 kg)

a po trzecim (maj) -1 kg (razem -  9 kg)

Jak widać tendencja spadkowa w złym tego słowa znaczeniu ;)

Najgorszy był maj. Dietę trzymałem właściwie tylko do 14 maja kiedy to udałem sie na  krótkie wakacje. Może i nie było pełnego all inclusvie ale śniadania i obiado-kolacje serwowane w hotelach w których byłem były tak bogate w przeróżne pyszności, że diety trzymać się nie dało. Kolejny tydzień zbijałem to co mi przybyło, więc maj trzeba spisać na straty.

Na szczęście w czerwcu ruszyłem z kopyta więc spodziewam się lepszych wyników niż w kwietniu i maju. Mimo wszystko waga idzie w dół, wobec czego nie mam co narzekać. Planuje zgubić jeszcze ok. 5,5 kg, mam nadzieje, że tyle wystarczy do krateczki na brzuchu ;)

Na koniec pare fotek z wakacji :

5 kwietnia 2015 , Komentarze (1)

Witam po dłuższej przerwie.

 Tytułem wstępu:  Od dosyć dawna nie byłem na diecie i waga z ok. 75 kg skoczyła do 84,5 kg. Takie moje objadanie trwało ok. 8 miesięcy, zaczęło się w wakacje 2014 i trwało do końca lutego 2015. W wakacje nabawiłem się kontuzji barku i kolana (ewentualnie to było pasmo biodrowo-piszczelowe), co objawiało się bólem wysiłkowym tych stawów - nie mogłem zatem ćwiczyć siłowo ani biegać. Dieta poszła w las, jadłem co popadnie. Te kontuzje strasznie mi się odbiły na psychice - co innego nie ćwiczyć bo się nie chce, a co innego jak nie można bo boli. No ale na szczęście zaleczyłem jedno i drugie, a właściwie nie zaleczyłem co samo się zregenerowało bo z żadnej pomocy lekarskiej nie korzystałem. Do lekkich ćwiczeń wróciłem w grudniu, ból nadal występował więc ćwiczyłem niewiele. W styczniu było już całkiem nieźle, i z każdym miesiącem lepiej. Ćwiczę już na 90% możliwości ale nadal boje się o nawrót kontuzji.Gorzej  było z dietą. Kilka razy startowałem  i po kilku dniach się kończyła. Myśle sobie - już się nie da...

NO ale jakoś się udało za entym razem i dietę trzymam od 1 marca 2015. Zmotywował mnie fakt, że pod koniec marca miałem urodziny, i to że koszule robiły się za ciasne, co nie omieszkali mi wypomnieć znajomi w pracy ;)

Waga wyjściowa 1 marca 2015 r. - 84,5 kg

Poniżej podsumowanie miesiąca na endomondo:

Jak widać dominowały ćwiczenia siłowe i cardio w postaci bieżni i orbitreka.

Czas spędzony na treningach w marcu: 16 godzin 53 minuty. 

Przebyte kilometry: 60,1 km (40 km- bieg po bieżni, 14,5 km - orbitrek).

Do regularnych ćwiczeń doszła upragniona dieta (słodycze i napoje wyeliminowane do niemal zera, dieta bogata w biało, zmniejszona ilość węglowodanów ). Moim wentylem bezpieczeństwa było założenie że raz w tygodniu mogę sobie pozwolić na coś mało dietetycznego w postaci jakiegoś batonika, jakiejś coli, a raz w miesiącu nawet jakiś większy fast foodzik. Okazało się to niepotrzebne bo do tych rzeczy mnie nie ciągnęło, a "zaoszczędzone kalorie" wykorzystywałem na weekendowe imprezy ze znajomymi (głównie alkohol, bo do przekąsek typu chipsy mnie na szczęście nie ciągnie ). Waga po równo miesiącu (1.04.2015) - 78,8 kg, czyli minus 5,7 kg. Kiedyś byłoby to więcej no ale metabolizm już nie ten co kiedyś (chociaż nigdy nie był jakiś super;) no i stosuje dietę z większą rozwagą. Po drodze było pare bardzo irytujących zatrzymań wagi, ale po jakimś czasie (czasem dopiero po tygodniu) waga znowu spadała. Dałem sobie 3 miesiąca na dojście do satysfakcjonującej mnie wagi, co będzie po tym czasie - zobaczymy. Z  uwagi na święta,  diety  przez te 2 dni nie trzymam, chociaż sie nie obżeram. Jem głównie białko więc liczę że pójdzie w mięśnie, które intensywnie trenowałem przed świętami. To chyba tyle;)

Kolejny wpis za miesiąc. 

19 maja 2014 , Komentarze (7)

dzisiaj padł rekord odległości, jutro pewnie nie będę mógł chodzić ale było warto ;)

poniżej zrzut ze statystyk z endomondo

6 maja 2014 , Komentarze (1)

W końcu dorobiłem się porządnego telefonu i od razu zainstalowałem sobie endomondo.  Niezła motywacja do biegania/ jazdy rowerem. Za jakiś czas wrzuce jakieś podsumowanie. 

29 marca 2014 , Komentarze (5)

No to zaczynam sezon rowerowy 2014. A właściwie zacząłem już w lutym gdy byłem na lutowej - łódzkiej masie krytycznej. Od tego czasu byłem już pare razy na rowerze ( w tym i na wczorajszej masie) ale raptem 2-3 razy. Wcześniej skupiłem się na bieganiu - biegałem na bieżni na siłowni. Teraz dodaje do tego rower naprzemiennie z bieganiem żeby stawy miały więcej czasu na  regenerację. A nie oszukujmy się, bieganie daje człowiekowi w kość i to dosłownie ;) Przejrzałem wcześniejsze wpisy i zobaczyłem że rok temu sezon rowerowy zacząłem 21 kwietnia. W 2013 roku przejechałem 1304 km. W tym roku będzie więcej, chociażby dlatego że wcześniej zacząłem sezon. Na liczniku rowerowym - 4259 km - stan na początek sezonu

Waga powoli spada - dziś pokazała 77kg, więc wracam do formy z wakacji. No to tyle na dziś :)

15 marca 2014 , Komentarze (3)

A tak se pisze żeby pokazać że jeszcze tu jestem ;) Ludzie przestają pisać/zaglądać jak im dieta nie idzie ale w sumie nie ma co się dziwić. Sporo na portalu "martwych" priofili osób którym się jak zwykle nie udało. Może kiedyś wrócą z kolejnym wpisem typu "zaczynam od nowa" :P 

18 listopada 2013 , Komentarze (2)

Ostatnie 3 albo i 4 miesiące w ogóle nie przestrzegałem diety, jadłem co chciałem i kiedy chciałem. Całe szczęście że nadal w miare regularnie chodziłem na siłownie i biegałem. Nie ma co sie tłumaczyć, ale to nie moja wina ;P Winna jest nowa stresująca praca i konieczność zdania kilku egzaminów. Egzaminy pozdawałem a praca już tak nie stresuje więc wracam z dietą. Aż mi się nie chce wierzyć że przytyłem "tylko" 5 kg. Dla mnie to tylko, uwzględniając tony słodyczy i innych kalorycznych rzeczy które zjadłem :P No wiec teraz jest 79,9, no załóżmy że 80kg, chociaż wydaje mi się że wyglądam na jakieś 85. Dziś jest pierwszy dzień. Zwykle pierwszy tydzień jest najgorszy, później odapala mi się autopilot i działam jak robot.

Napisałem dlatego, żebym tym wpisem sam siebie zmotywował do pracy.

13 sierpnia 2013 , Komentarze (17)

Witam,
trochę sie nie odzywałem ale jakoś nie miałem weny do pisania. Teraz w sumie też nie ma więc się nie będę rozwodził. Ostatnio szło mi całkiem dobrze- dieta, siłownia, rower, biegi i waga pokazała 75 kg. Później wyjechałem na Woodstocka a po powrocie zaraz nad morze. Nad morzem pozwoliłem sobie na wiecej niż normalnie ale mimo wszystko sie pilnowałem, co nie uszło uwadze znajomych z którymi pojechałem. Oni szli do knajpy na niezdrowe żarcie, a ja miałem swoje dietetyczne, wysokobiałkowe posiłki przygotowane własnoręcznie. A wystarczyło że kupiłem sobie jakiegoś loda czy gofra to zaraz słyszałem docinki: "a co z dietą?" "gdzie twoja redukcja?". Nie przejmowałem się tym zbytnio bo zazdrość przez nich przemawiała i tyle :)

Teraz taka ciekawostka, mam sporo rodziny nad morzem wiec specjalnie sie wypytałem jak teraz byłem jak to jest z tymi rybami w knajpach, czy może chociaż niektóre sprzedają świeże ryby. No wiec NIE, wszystkie są mrożone. W czasie wakacji na większość ryb są zakazy połowów  a tych pozostałych też im sie nie chce rano od rybaków kupować. Wszystkie te ryby gromadzą dużo wcześniej (nawet pare miesięcy wcześniej) i je trzymają zamrożone aż do sezonu. To tyle jeśli chodzi o wypad nad morze i zjedzenie "świeżej rybki" ;)

Poniżej fotki z wypadu do Władysławowa. Mimo pilnowania sie, nie sądze żeby było mniej niż 76 kg. Jak dla mnie jest całkiem dobrze co nie znaczy, że nie może być lepiej. Jak ktoś jest ciekawy od czego zaczynałem to zapraszam do mojej galerii.






A poniżej jeszcze bonusik, takie obrazki tylko nad Bałtykiem ;)



Nie pozostaje mi nic innego jak wrócić do dawnych nawyków. Nie ćwiczyłem jakieś 10 dni a mam ogromne wyrzuty sumienia. To się chyba nazywa uzależnienie od sportu ;)



5 maja 2013 , Komentarze (7)

Do moich wakacji zostało 11 dni, ubyło 1,9 kg, do zgubienia 3,1 kg. Jak widać po ostatnim wpisie tempo mocno spadło. Winny jest wyjazd integracyjny na którym było pełno jedzenia i alkoholu. Ale nie żałuje że teraz muszę nadganiać bo było super :)

Teraz już przystopowałem z imprezowaniem i skupiam się na diecie i sporcie. Jedno i drugie idzie teraz wyśmienicie. Jakoś tak mam, że jak mam dużo aktywności fizycznej to dużo łatwiej mi trzymać dietę. Po pierwsze - jak sie cwiczy  1-2 godziny to wtedy człowiek nie jest głodny (odpływ krwi z układu pokarmowego do mięśni i te sprawy). Po drugie - przed treningiem trzeba sie pilnować bo musi być ok. 2 godzin przerwy miedzy posiłkiem a treningiem, jest to wyjątkowo istotne przy bieganiu. A po trzecie - taki wysiłek fizyczny motywuje do dalszej walki, człowiekowi nie chce sie zaprzepaścić efektów jakimś głupim batonikiem gdy na siłowni przerzuciło się pare ton żelastwa :)

W odpowiedzi na aerochallenge MisterCube zamieszczam parę własnych statystyk. Moje nie są tak dokładne ale ja też lubię bawić się cyferkami, które dodają motywacji.  Sporo chodzie po mieście bo szkoda mi kasy na te dziadosko drogie bilety MPK, a  warunki latem w takim tramwaju czy autobusie są tragicznie (żule-śmierdziele, zwykłe śmierdziele i upał na dodatek). Nie jestem w stanie ustalić ile km chodzę, pewnie tygodniowo  te 30 km bedzie (Łódź to duże miasto;)) ale nie mając potwierdzenia nie uwzględniam tego.

Czyli tak na dobrą sprawę zliczam tylko przejechane na rowerze km i te przebiegnięte.
Moim celem było i nadal jest 5000km na rowerze i 500 km przebiegnięte do końca roku, a właściwie do końca sezonu, bo przecież zimą nie będę jeździł na rowerze.

W marcu biegałem na bieżni - wyszło mi łącznie 52,7 km (wynik dupy nie urywa;)
W kwietniu pobiegałem troche po parku - łącznie 14 km (jeszcze gorzej)
W maju zacząłem biegać na stadionie budowlanych (najlepsza drużyna  rugby w Polsce od dobrych 5 lat) który znajduje się niedaleko mnie. Spokojnie można tam biegać bo nikogo tam nie ma, nie licząc okolicznej młodzieży która lubi sobie wypić na  ławeczkach stadionu ;) Dodatkowo biegam tam bo okazało się że moj gps tracker w przedpotopowym telefonie pobiera dane od operatora żeby ustalić moją pozycję (zeżarło mi to dobrych kilkadziesiat zł zanim się zorientowałem - ku@#! &^ć). No więc żeby mieć pojęcie ile przebiegłem biegam na stadionie gdzie okrążenie ma 400m i po sprawie. Chociaż czasem jak sie zamyśle zapominam które robię okrążenie :P
Od czasu kiedy zacząłem biegać na powietrzu musiałem nauczyć się trzymać równe tempo. I jeżeli "równość" jakoś mi wychodzi to biegam trochę za szybko w porównaniu do moich możliwość ;) Na bieżni było 9,5km/h a teraz nie mogę zejść poniżej 10,5km.h nawet jak próbuje. No nic, będę biegał szybciej ;)
Poniżej zestawienie moich początków biegania na stadionie:
1. 7  okr. - 2800 m
2. 5  okr. - 2000 m  w 11:40 minut - 10.3 km/h (29.04.13)
3. 12 okr. - 4800 m  w 27:40 minut - 10.4 km/h (01.05.13)
4. 10 okr. - 4000 m  w 22:16 minut - 10.8 km/h (03.05.13)
5. 12 okr. - 4800 m  w 26:45 minut - 10.7 km/h (04.05.13)
na chwile obecną- 18,4 km
Nauczyłem się już tam biegać wiec powinno już być tylko lepiej.

A na rowerze od początku sezonu, który zacząłem 21.04.2013 zrobiłem 84km. Z rowerem też się dopiero rozkręcę bo latem to jednego dnia potrafiłem zrobić 80km.
No to podliczając dotychczasowe km:
rower - 84/5000 - 1,7 % celu
bieganie - 85,1/500 - 17 % celu


Dziś zamiast biegania będzie rower

No to by było na tyle :-)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.