No to zaczynam sezon rowerowy 2014. A właściwie zacząłem już w lutym gdy byłem na lutowej - łódzkiej masie krytycznej. Od tego czasu byłem już pare razy na rowerze ( w tym i na wczorajszej masie) ale raptem 2-3 razy. Wcześniej skupiłem się na bieganiu - biegałem na bieżni na siłowni. Teraz dodaje do tego rower naprzemiennie z bieganiem żeby stawy miały więcej czasu na regenerację. A nie oszukujmy się, bieganie daje człowiekowi w kość i to dosłownie ;) Przejrzałem wcześniejsze wpisy i zobaczyłem że rok temu sezon rowerowy zacząłem 21 kwietnia. W 2013 roku przejechałem 1304 km. W tym roku będzie więcej, chociażby dlatego że wcześniej zacząłem sezon. Na liczniku rowerowym - 4259 km - stan na początek sezonu.
Waga powoli spada - dziś pokazała 77kg, więc wracam do formy z wakacji. No to tyle na dziś :)
megan292
2 kwietnia 2014, 11:58Dzięki za dobre słowo. Ty też już (bądź jeszcze) dobrze wyglądasz ;)
Anetka129310
31 marca 2014, 20:03Elegancki wynik :) Rower to też mój przyjaciel, którego ostatnimi czasy strasznie zaniedbałam :(
Adriana82
29 marca 2014, 22:01Cóż... jestem mrocznym stworzeniem, mam swoje wewnętrzne fuj, ono czasem wyłazi. Nie ma się czym chwalić, ale dziś jakoś wybitnie mocno mi wylazło :) Do tego Trent Reznor i jego Nine Inch Nails- po prostu idealne by się psychicznie sponiewierać, jeśli wybierze się odpowiednie utwory. Jutro z samego rana przed pracą śmigam pierwszych 5 km w terenie.Czas poniżej 27:30 będzie ok. Oby się udało i będzie pierwsza cyferka do kolekcji.
Adriana82
29 marca 2014, 15:10Noooo, imponująca liczba na liczniku :) Ja jutro zaczynam bieganie w terenie, chyba też będę liczyć km :)