Dzisiaj minęły dwa tygodnie bez słodyczy (pomijając niedzielę) i chleba. Czuję się naprawdę dobrze. Mała rozpusta niedzielna przyprawiła mnie o ból brzucha (zjadłam kilka małych domowych ciasteczek i 3 kawałki ciasta!), ale dzięki niej jeszcze mocniej uświadomiłam sobie, że takie jedzenie mi nie służy. Idąc za tym tropem zaczęłam się zastanawiać dlaczego ja się tak dobrze czuję jedząc tak mało węglowodanów?! Dlaczego wreszcie nie myślę 24h/dobę co by tu zjeść słodkiego?!
Kiedyś zaczęłam się interesować dietą zgodną ze swoją grupą krwi. Ja mam "0". Wg tej diety w skrócie powinnam jeść dużo mięsa i warzyw. Unikać mleka, chleba i mąki. A tak naprawdę te produkty codziennie gościły w moim menu. Teraz nieświadomie faktycznie tak jem i czuję się super! Zamówiłam sobie nawet książkę związaną z tematyką diety zgodnej z grupą krwi. Zobaczymy jak się dalej potoczy wszystko...
Jeżeli chodzi o ruch to byłam w poniedziałek na spinningu + ćwiczyłam górne partie ciała, natomiast dzisiaj biegałam 30 min + ćwiczyłam brzuch i nogi
Ogólnie na razie jestem pełna optymizmu i byle tak dalej...