Tak dawno nie pisałam, że autentycznie nie miałam pomysłu na tytuł.
Czasami w życiu się dzieją dziwne rzeczy w dziwnych momentach. Podczas pisania poprzedniego wpisu dietetkowałam, byłam pozytywnie nastawiona i ogólnie miałam życiowego powera. Przecież nawet zadeklarowałam się, że rzucam palenie ! I pewnie bym sie tego trzymała bo wszytsko się działo tak jak powinno. Jednak zepsuło się. Dostałam telefon z Polski, że moją babcię zabrała karetka na sygnale. Okazało się , że miała udar. Z mamą wsiadłyśmy w samochód następnego dnia i w trakcie 12 godz podrózy (rekord pobiłyśmy bo normlanie jedziemy tą trasą ok. 14-15 godz) powiedziałam mamie, że nie wytrzymam i muszę zapalić papierosa. Pierwsza taka sytuacja w życiu, że moja mama widziała u mnie w ustach papierosa. Przez wszystko co się działo dostałam niepisane pozwolenie na palenie i tak trwa do dziś.
W Polsce spędziłyśmy 2 tygodnie. Babcia była w ciężkim stanie. Głównie zapadała w spiączki a przebudziła się 3 razy w tym czasie. Lekarze twierdzili , że może umrzeć za godzinę albo za miesiąc, może dwa. Zdecydowałyśmy, że niestety musimy wracać do Niemiec. Kazda z nas miała tu swoje obowiązki. 2 dni przed naszym wyjazdem mojej babcie się cudem poprawiło. Była świadoma i powiedziałam jej wszystko co miałam do powiedzenia. Nastpnęgo dnia już nie otwierała oczu. My wyjechałysmy. A ja żyłam nadzieją.
Znów wróciłam na lepsze tory dieta, ćwiczenia i realizowałam dale swoje plany. Tak się stało, że 16tego marca babcia zmarła. Pojechalśmy na pogrzeb i tyle.
Mój stan emocjonalny był tragiczny , zdawało mi się ze wpadam w jakąś depresje. Tylko płakałam i z domu nie wychodziłam poza tym co musiałam. NIe rozmawiałam z nikim, nie kontaktowałam się i zamykałam się w sobie. Po dwóch tygodnia dostrzegłam, że dzieje się źle i muszę się ogarnąć dla włąsnego dobra.
Dlatego znów tu jestem. Znów walczę z moją wagą. w Szpitalu się dowiedziałam, że jestem z "rakowej" rodziny , a rak lubi tłuszcz, więć musimy go usunąć ;)
Wracam na SB i walczę o siebie i o swoją przyszłosć poza granicami kraju. W sumie to, że tu jestem to dzięki babci bo dała mi dużo pieniedzy na start tutaj . Dlatego musi być dobrze !
Jeśli chodzi o Niemcy to na razie się uczę języka. Przemek tez jest zadowolony, praca daje mu satysfakcję, a poza tym poznaliśmy mnostwo świetnych ludzi.
Tymczasem za trochę ponad tydzień mija 5 lat z Przemkiem ! Macie może jakiś pomyśł co by tutaj romantycznego wymyślić !?