Zgodnie z obietnicą ,że zero litości wczoraj wypaliłam 1401 kcal. Co w skali miesiaca zwiększa dorobek do 13 613 kcal. I już się nie mogę doczekac rozpoczęcia września ...myslę ,że jak zepnę poślady to dam radę popalić 20 000 kcal! Bo czy jest coś przyjemniejszego niż pokonywanie własnych barier ??
Z powodu pieknej słonecznej pogody (czytaj :było za gorąco) zdecydowałam się bryknąć na rowerze...wyszło 28 km. Zapuściłam się w nieznane...było trochę ekscytująco choć to raptem kilkanaście kilometrów od domu. Ale endo pokazywało drogę ,która jak się okazało nie do końca istnieje...tzn istnieje ale to leśna dróżka dla mojej szosóweczki momentami była ona nie przejezdna - ale tylko moementami. Także w promocji miałam emocje związane z lekkim zagubieniem. Po raz kolejny to co na mapie wydawało się proste w realu wyszło jakies krzywe. Ale wierzcie mi tylko podwoiło to wielkość frajdy jakiej doznałam. Wróblik1981 pisała ,że rower daje prawie tyle samo satysfakcji co bieganie...no ja bym to prawie spokojnie wykresliła. Fakt ,że nie ma sie takiego wrzechunoszacego poczucia przezwyciężania samego siebie. Ale ja tutaj mimo wszystko nie znam dobrze okolicy...samochodem jadąc po pierwsze nie da sie np. wjechac do lasu ,po drugie wszystko umyka za szybko. I tak te moje wcale niezbyt długie wycieczki rowerowe dają takie poczucie odkrywania nieznajomego...czyli: fantazja fantazja jest od tego ,aby bawić sie na całego :))) Wbrew pozorom przy bieganiu mam podobnie ,ale jednak inny zasięg. Przy takich rozważaniach zaczynam jednak podejrzewać ,że nie jestem w pełni normalna. kobita po 30stce emocjonuje się wysoce ,że jeździła na rowerku...ech. Choć może jest to równie irracjonalne co podniecanie sie nowa torebką :))) Tak na marginesie torebką bym się też podniecała...czyli schiza na maxa.
A takie miałam wczoraj widoczki...no jak u babci na wiosce!
Wieczorkiem tradycyjny spacer z mężem i psem:)))
Zatem pozdrawiam serdecznie...Mileczna zechizowana.
jestemaleznikam
29 sierpnia 2013, 23:26Dziękuję Ci za ten przydługi ;) komentarz dzięki Tobie mam wrażenie że Chociaż jedna osoba mnie zrozumiała :) A widoczki śliczne i też się podniecam różnymi takimi dziwnymi :D
Maarzenaaa
29 sierpnia 2013, 18:10Hehehe, super wpis! Jak zawsze!
Skania79
29 sierpnia 2013, 16:55Tu naparzasz nogami, a tu rękami... To robi niejaką różnicę, jednak. W każdym razie nie będę sobie robić wstydu i sie nie dam!
Pokerusia
29 sierpnia 2013, 15:19bieganie,rower no i dołożyłabym tak od siebie jeszcze kije i serio można dostać fioła na tym punkcie;-) 1400 kcal !!! wielki szacun !!!
dorciaw1980
29 sierpnia 2013, 15:12Pedzisz prawie z predkoscia swiatla;)
Skania79
29 sierpnia 2013, 13:10Pod warunkiem, że po godzinie nie odpadnę :((( Ręce mam raczej słabe...
izka1985m
29 sierpnia 2013, 12:53Widoki masz piekne, pozazdroscic. Ja musze uwazac jak sie wybieram na rowerku, bo tu nie mozna, a tu jest teren prywatny..hmm dobrze ze park za rogiem, wiec pobiegac mozna :) Milego dzionka :)
parysada25
29 sierpnia 2013, 12:41WOW!! podziwiam tylu spalonych kalorii!!!!:):)
Skania79
29 sierpnia 2013, 11:43A Ty moim guru od optymizmu i cieszenia się życiem :)
mala2580
29 sierpnia 2013, 11:21no, no, no, walczysz pełną hm piersią?:D tak trzymaj!
Kajzera2
29 sierpnia 2013, 10:58Przepraszam co ma wiek do zadowoleni i dumy z siebie ? Bądź dalej taka dumna i spalaj kalorie .
holka
29 sierpnia 2013, 10:57Czasu mi brakuje i nie komentuję na bieżąco ale za każdym razem Twoje wpisy a raczej dokonania mnie zadziwiają i szczękę zbieram z biurka,że można wycisnąć tyle z siebie i na dodatek,że mozna się tym cieszyc do zwariowania :-D
lovecake33
29 sierpnia 2013, 10:22Idziesz jak huragan, a nie jak burza :) 1400 kcal!!! Niesamowite!
Skania79
29 sierpnia 2013, 09:461400 kcal- Bejbe :)))) Podziwiam
kijaneczka
29 sierpnia 2013, 09:39wow niezła ilość kcal!! gratuluje!!