Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
smuteczki poszły w kont...a licznik spalonych
kalorii przekroczyl 12 000


Wczoraj była jednak przerwa w bieganiu bo mąż wyraził chęć pójścia na basen. I już stwierdzam z cała pewnością pływam duzo szybciej. Do tej pory w 50 minut robilam 50 basenów ...wczoraj 60 basen skończyłam w 47 minucie! Jest nieźle :)))) To mi daje przepłynięte 1,5 km i popalone 568 kcal - bieganie jest jednak bardziej efektywne. Tak się jeszcze troszkę smutałam na tym basenie ,ale gdzieś po 20 długości stwierdziłam do cholery! Bo wiecie taki mnie dopadl nastrój irracjonalny pt.: nikt mnie nie kocha, nikt mnie nie lubi a ja sama jestem do dupy...no wiem głupie na maxa. Mąż się troszkę śmiał bo wymagałam tulenia przez dwa dni. No i tak sobie płynę ten 20 basen i w końcu mnie jakoś otrzeźwiło : co ty pieprzysz kobieto! Zdecydowanie zaczęła przezemnie przemawiać @. No dobra już się otrzasnęłam. Dziś dopiero drugi dzień @ więc raczej jeszcze dam rade pobiegać...zatem sadzę się na moje 10 km. Po niedzielnym ważeniu uświadomiłam sobie ,że do normalnego BMI brakuje mi tylko 4,8 kg...tzn zbywa mi 4,8 kg. Ach już po porostu czuję zapach zwycięstwa :))) Tak czy tak to co widzę w lustrze jeszcze baaardzo odbiega od tego o czym marzę. Chociaż dochodze do wniosku ,żetak jak wyglądam teraz wyglądałam przez większą częśc mojego dorosłego życia. I nie jestem pewna czy ten wniosek bardziej mnie smuci czy zachwyca. Smuci - bo to w cale nie jest dobrze...czyli od skończenia studiów sobie pięknie tyję równomiernie i nie bardzo raczej miałam tego świadomość...zachwyca - bo już jestem w punkcie w jakim byłam 2 lata temu. To już sporo wykonanej pracy...ale do Pani Perfect Fit brakuje mi jeszcze sporo. Zatem do dzieła bo roboty kupa jest. Chociaż fakt ,ze jestem w stanie przebiec 10 km stawia mnie na zupełnie innym poziomie podium niż byłam 2 lata temu :)))) A ja jeszcze nie skończyłam!!!!

I wierzcie mi ja sie cały czas zastanawiam co się tak naprawdę stało ,że rozpoczęłam ta walkę. Że sie zaczęłam przepoczwarzać...że nie bardzo potrafie uwierzyc w zdanie: to nie jest możliwe. Bo przecież wszystko jest możliwe tylko wymaga czasu. Co się wydażyło tajemniczego ,że od tych 8 miesięcy rozkoszuję się w walce z samą sobą...w przezwyciężaniu swoich słabości i bez kitu coraz częściej wygrywam. Nigdy bym siebie nie podejrzewała o jakąś taką potrzebę rywalizacji. W maju postawnoiłam zrobic te 10 km bo źle odczytawszy wpis jednej z vitalijek myślałam ,że ona juz biega po 12 km :))) W ogóle chyba całe to bieganie to było właśnie coś czego nigdy w zyciu nie robiła i naprawdę głęboko wierzyłam do tej pory ,że nie jestem w stanie...nie dam rady. Więc pomyślałam ,że spróbuję - i tak już zostało :)) Potem sie naczytałam u MargotG o tym jak rozkosznie się biega rano. Dobre dwa tygodnie się ze soba siłowałam żeby w końcu udało mi sie wstać - mnie!! Pierwszemu śpiochowi RP. Praktycznie cały czerwiec roszkoszowałam się tymi porankami...nie zważając na uszczypliwości od czasu do czasu. Ech...

Oj rozpisałam się...chyba troszke zanudzam. Zatem ja wpadam w wir pracy ,was zachecam do biegania, a sama juz obmyślam popołudniową trasę..może jednak las :)))

 

  • wysocka78

    wysocka78

    29 sierpnia 2013, 16:10

    oj, jak ja Ci zazdroszczę tego, że nie odpuściłaś sobie kiedy kondycja zaczęła Ci siępoprawiać. Gdybym trzymała rytm jaki miałam na początku roku, to pewnie tak jak Ty cieszyłabym się z TAAAAAKICH efektów, jakie Ty teraz osiągasz.

  • holka

    holka

    29 sierpnia 2013, 11:01

    Nie zanudzasz absolutnie...bardzo lubię Twoje wpisy....mi się póki co nic takiego nie stało,żeby zacząć walkę z tłuszczem na dobre :/

  • iwcia3111

    iwcia3111

    29 sierpnia 2013, 11:00

    hmmm ja jestem pierwszym śpiochem oddałas mi korone hihihihihi ale jak tak Ciebie czytam to chyba w końcu się przełamie i wstanę rano :)

  • Skania79

    Skania79

    28 sierpnia 2013, 19:47

    Porannego biegania szczerze zazdraszczam...

  • izka1985m

    izka1985m

    28 sierpnia 2013, 16:41

    Swietnie ci idzie, badz dumna z tego co juz osiagnelas i dawaj dalej do wymarzonego celu! Wierzymy w ciebie :) Powodzenia i milego biegania :)

  • iwantbeslim1983

    iwantbeslim1983

    28 sierpnia 2013, 15:56

    Z tym bieganiem to ci zazdroszczę :) Ja już pare razy próbowałam biegać rano i jakoś mi nie wychodziło , zawsze coś ,zawsze znajdywałam wymówkę. Lecz teraz odkąd jestem kontuzjowana i będę mogła biegać za jakiś rok to już się nie mogę doczekać i pluję sobie w brodę ,że nie zaczęłam wcześniej. pozdrawiam :)

  • VitaEmma

    VitaEmma

    28 sierpnia 2013, 15:06

    ILE?? 60 basenów? i do tego to bieganie?? No powiem Ci ze wymiatasz!!

  • anuszka1981

    anuszka1981

    28 sierpnia 2013, 14:39

    jesteś cu-do-wna!

  • mala2580

    mala2580

    28 sierpnia 2013, 11:51

    basen basen, narobiłaś mi ochoty:D idę dziś i ja:D

  • edycja2

    edycja2

    28 sierpnia 2013, 08:43

    więc i ja Cie przytulam:) i w takie dni pamietaj też o nas:) bo ja np.mysle o Tobie codziennie choc przez chwilke:) jeszcze tylko 4,8kg...sukces prawda?tak sie ciesze i gratuluje:) całuje!

  • kijaneczka

    kijaneczka

    28 sierpnia 2013, 08:43

    10 km - zazdroszcze i to bardzo!! Wczoraj podjełam kobiecą decyzje i wyszłam z domu- pobiegac :) Ja i bieganie...No i marszobieg był oczywiście- tylko 2,5km...a byłam z siebie dumna jak bym połmaraton przebiegła!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.