Witajcie :)
O Vitalia.pl słyszałam juz wiele razy. Odwiedzałam tą stronkę ale nigdy nie byłam na tyle zmotywowana żeby zacząć działać. Mam nadzieje ze spotkam tu życzliwych ludzi którzy mi pomogą i którym ja również będę mogła pomoc.
Mam 21 lat. 10 miesięcy temu byłam super laską nosząca rozmiar 34 - 36. Od czasu kiedy przeprowadziłam się za granice tyłam, nie przejmując się tym jadłam dalej bo przecież całe życie zawsze byłam szczupła i nigdy nie ważyłam więcej niż 60kg- wiec wolno mi jeść (tak sobie wmawiałam, ze nie przytyje). Niestety zmieniło się to bardzo szybko. W tej chwili waże 70 kg, w porywach do 72kg. Przez 6 miesięcy przytyłam 12kg.
Ja po prostu nie zauważałam tego, tzn zdawałam sobie sprawę ze tyje ale ciągle powtarzałam sobie od jutra koniec z jedzeniem- dziś się jeszcze najem.
Doszło już do takiego stopnia ze dostawałam napadu wilczego głodu i potrafiłam zjeść wszystko co miałam w domu, gotowałam makaron z jajkiem, na to ryba, jajecznica, budyń, owoce, kanapki po prostu wszystko co było pod ręką. Wiedziałam ze jest to złe wiec postanowiłam nie robić zbyt dużych zapasów jedzenia w lodówce żeby mnie nie kusiło. NIE POMOGŁO. O godzinie 22:00 potrafiłam jechać na stacje CPN i nakupić byle czego żeby tylko sie napchać tym paskudnym żarciem!!!
Mieszkam sama więc nie było nikogo kto by mnie powstrzymał.
Teraz jestem w totalnym dole. Jestem gruba, brzydka, w niczym nie wyglądam ładnie, mam okrągła twarz, podwójna szyje, grube nogi. Nie mieszczę sie w ubrania a nowych nie kupuje bo zakupy mnie dołują kiedy nawet rozmiar 40 czasami okazuje sie za mały ;/ więc chodzę ubrana jak lump. Po prostu jak lump. Ja, dziewczyna która kilka miesięcy temu była zawsze ładnie pomalowana, zadbana, fajnie ubrana. Teraz wstyd mi wyjść na ulice w obawie ze ktoś ze znajomych mnie spotka.
Tak naprawdę ogarnęłam się i zdałam sobie z tego sprawę teraz. Kiedy przyjechałam na urlop do Polski. Spotkałam rodzinę i znajomych i.. możecie sobie wyobrazić ich reakcje. Az mi się nie chce żyć. Nienawidzę się za to, do jakiego stanu się doprowadziłam.
Jeśli teraz nie zacznę z tym walczyć. To będzie już koniec. Taka zostanę.
I TERAZ WIEM, CO ZNACZY TO, ŻE WSZYSCY JESTEŚMY ZA SIEBIE ODPOWIEDZIALNI. Gdybym pół roku temu się tylko trochę ograniczyła i opanowała to dziś nie było by problemu.
Ale będę z tym walczyć i uda mi się :) i liczę na Wasze wsparcie kiedy upadnę. No i mam nadzieję ze nie zanudziłam Was moja historią. Nie wyobrażacie sobie ile gniewu jest we mnie, gniewu na samą siebie. Czuje ze mogla bym o tym pisać całą noc i dłużej. Ale co to da, kiedy człowiek zrobił już z siebie to, co zrobił.
Pozdrawiam i trzymam kciuki za wszystkich na diecie ;**
Peppincha
10 lipca 2014, 13:55Powodzenia! Ja tez przez rok sporo przytyłam i teraz będę walczyć! :)
Maisha.
10 lipca 2014, 09:01Heh... jakbym czytała o sobie. Tyle tylko, że ja nie musiałam wyjeżdżać za granicę. Mi wystarczyła praca w lodziarni... ;( Ale co tam! Kochana DAMY RADĘ! Spinamy jeszcze otłuszczone pośladeczki i walczymy! :D
Martis_00
10 lipca 2014, 10:25Tak jest ;) damy rade ;*
lacherie
9 lipca 2014, 21:10Trzymam za Ciebie kciuki! :) i życzę powodzenia! na pewno ci się uda osiągnąć cel :)
sasziiix
9 lipca 2014, 21:02Eh...znam to z autopsji. Mój ginekolog powiedział, że to, że aż tyle przytyłam jest spowodowane przeprowadzką maturą pracą itd ;)
Magga74
9 lipca 2014, 21:01Dasz rade ;)
violonia84
9 lipca 2014, 21:01Trzymam kciuki oby się udało :) bardzo dobrze Cię rozumię z tymi napadami jedzenia ale grunt poukładać sobie w głowie i zacisnąć zęby na pewno nie będzie łatwo i będziesz wątpić ale musisz wierzyć że się uda walczymy dalej .....
Huzola
9 lipca 2014, 21:00Jeśli sama uważasz, że przed wyjazdem byłaś ładna, to po przytyciu tych paru kilo na pewno zbyt wiele (w twarzy) się nie zmieniło. Na pewno cały czas jesteś śliczną dziewczyną tylko, że z nadprogramowymi kilogramami :). Ja kilka lat ważyłam tyle, ile Ty teraz i zawsze jak wychodziłam z domu staram się jako-tako ubrać, umalować i uczesać (z tym ostatnim było najtrudniej!). Teraz ważę 82 kilogramy i dopiero zaczynam czuć się naprawdę źle, a wciąż nie mam okrągłej buzi i podwójnego podbródka. Ty też na pewno nie, więc nie załamuj się, zjedz ostatniego batonika, idź spać i od jutra zacznij ćwiczyć. Na początku coś łatwego, np. Mel B albo Tiffany (zmęczysz się niesamowicie, ale satysfakcja gwarantowana). I najważniejsze, nie poddawaj się. Pamiętaj, że i tak jesteś 10 przede mną :)
rusz.w.roz
9 lipca 2014, 20:57Czyżby Anglia? :) Wszystko zależy od tego na jakim efekcie Ci zależy. Jeśli nie potrzebujesz porządnego treningu, 5 zbilansowanych posiłków opartych na warzywach, chudym mięsie i produktach pełnoziarnistych będzie w porządku. Dołóż do tego marszobiegi, rower, pływanie lub jakąś inną formę aktywności, którą lubisz. Ogranicz węglowodany proste - gluten (głównie z białej mąki) i cukier. Pij dużo niegazowanej wody i myśl pozytywnie, bo wszystko zaczyna się w głowie. I nie przejmuj się rozmiarem 40 - bez wzgledu na te cyferki możesz ekstra wyglądać jeśli sama tego będziesz chciała! A wiesz, jaką satysfakcję sprawi Ci za parę miesięcy patrzenie na te ciuchy i myśl, że są o wiele za duże? :) Jeśli lubisz słodkie smaki polecam stewię zamiast cukru. Kaszę jaglaną do obiadu i... dużo uśmiechu :)) Jeśli tylko znajdziesz w sobie motywację, jestem pewna, że dasz sobie radę.
Partenope
9 lipca 2014, 20:56Dobrze, że przejrzałaś teraz..a nie za kolejne 10 kg. To, że mieszkasz sama chyba jest jednak dużym plusem na diecie, przynajmniej nie będziesz patrzeć jak inni opychają się niezdrowym jedzeniem. Trzymam za Ciebie kciuki, życzę powodzenia i wytrwałości:)
rusz.w.roz
9 lipca 2014, 20:57Dokładnie. I nikt nie będący na diecie nie będzie zapychał Ci szafek niedozwolonymi produktami :)