Cześć
Nie pisałam kilka dni, ale już nadrabiam. Po grillu bardzo zadowolona z siebie, że nie dałam się namówić tym dobrociom i nie pochłonęłam pół rusztu + żadne %% nie wpadły, tylko i wyłącznie woda. A reszta w wielkim skrócie:
Dzień 15 - Za to tu sobie popłynęłam. Przyjechała siostra, zjadłam 4 kawałki domowej pizzy, kilka takich drażetek czekoladowych i z 5 chrupek
Dzień 16 - Powróciłam na dobre tory, żeby w poniedziałek się nie załamać jak spojrzę na wagę
Dzień 17 - Spojrzałam na wagę i w ryk Postawiłam zważyć się kolejnego dnia, bo było dużo za dużo. Tutaj dodatkowo odbyło się moje "spotkanie kwalifikacyjne" na którym czekałam ponad 20 minut na kierowniczkę, żeby się dowiedzieć, że teraz jest zajęta i ze mną nie porozmawia. Niepotrzebnie brałam dzień wolnego. Zero szacunku dla drugiej osoby, porażka dla mnie totalna, przynajmniej wiem, że już nie chce tam pracować
Dzień 18 - Dzisiejsza waga 85,2 kg // SPADEK 0,6 KG // iii nowy zakup przez mojego chłopaka dla mnie, teraz już muszę ćwiczyć, bo szkoda kasy :P
Wcześniejsza mata jaką miałam to taka najtańsza chyba za 9,99zł i mi się ślizgała po panelach i nieważne czy byłam boso, w butach czy w skarpetkach nogi też mi się ślizgały.. a na tej ani rusz, jestem mega zadowolona