- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (4)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 2641 |
Komentarzy: | 16 |
Założony: | 12 maja 2013 |
Ostatni wpis: | 21 lipca 2013 |
mężczyzna, 42 lat, Warszawa
180 cm, 67.60 kg więcej o mnie
Dzisiaj podsumowanie mojej 3 miesięcznej walki o nową siebie :-)
Z czego dokładnie 3 miesiące diety-oczywiście zaliczyłam też kilka wpadek,np.kebab raz w miesiącu...Albo kilka kostek czekolady czy chipsów..Ale to głównie dopada mnie coś takiego przed okresem.
I 2 miesiące ćwiczeń,głównie siłownia plus rower w plenerze.
Waga: 69,1 :-) Więc 8,5 kg za mną :D jupi :D
Efekt:góra szczupła,brzuch w bieliźnie ładnie zarysowany,bez bielizny troszkę flaczek na dole po ciąży:ale pracuję nad tym dalej :-) Talia ładnie zarysowana-mam figurę gruszki,pupa w porządku(mogłaby być troszkę mniejsza,ale co kto lubi ;-)
Nogi szczuplejsze i troszkę mniejszy cellulit wodny :-)
Wymiary:
talia-73
brzuch-82
udo-60,5
łydka-37
nad kolanem-47
biodra-94
Wczoraj:
- ostry trening siłowy tzw.metaboliczny
- orbitrek 45 minut 250 kalorii spalonych
Do przodu :-)
Póki mój synek śpi,to wykorzystam czas na małe podsumowanie-żeby sobie dodać motywacji :-)
Jestem z siebie dumna,naprawdę :-)
że od 5 kwietnia walczę z dietą,walczę z siłownią-i nie jest to jakaś tam bieżnia powowlutku,tylko ciężkie ćwiczenia-które muszę robić bez przerw,żeby coraz bardziej zwiększąc swoją kondycję i pobudzać metabolizm.
Czuwa nade mną instruktorka Kasia-jak schudnę do 64 kg,czyli 13 kg(tak mniej więcej ;-) to dam jej jakiś mega super prezent-że tak mnie wspiera i we mnie wierzy od początku.
Moja przygoda z siłownią zaczęła się po 28 urodzinach,czyli 26 listopada.Wtedy ważyłam 77,6 kg i pomimo tego,że nie trzymałam się diety(ale nie jadłam nic smażonego ani słodyczy,bo nie lubię),to ani nie chudłam ani nie tyłam.Ale czułam się koszmarnie w swoim ciele,było mi wstyd gdy wychodziłam z synkiem na spacer(wtedy miał 9-10 miesięcy).W pierwszym miesiącu ciąży ważyłam 67 kg.
Mój pierwszy cel:zobaczyć 67 kg :-) najchętniej do 5 października :-)
Drugi cel:zobaczyć 64 kg przed świętami w grudniu :-)
Po wielu kroplach potu,bo wielu wypowiedzianych pod nosem przekleństwach na siłowni gdy już dawałam z siebie wszystko,po całych dniach spędzanych z dzieckiem sam na sam i prowadzeniem domu,gdy chciało mi się płakać patrząc na mężą,który leży na kanapie i odpoczywa po pracy oglądając fajny film-a ja godzina 20 i pędem na siłownię na 2 godziny,wiedząc,że następnego dnia muszę wstać o 6.
Wiele wahań za mną,wiele wymówek,żeby nie iść na siłownię,ale 5 kwietnia się zawzięłam-w tym czasie miałam 3 tygodniową przerwę od jakichkolwiek ćwiczeń przez kontuzję nogi.Więc tak na super serio to ćwiczę od początku maja.Efekty są bardzo duże-leci mi sam tłuszcz,a mięśni przybywa.Lecą mi centymetry,wchodzę w spodnie rozmiar 38 :-) jeszcze troszkę na ścisk,ale ważne,że wróciłam do rozmiaru m :-) górę ciała na szczęście zawsze miałam szczupłą,więc bluzeczki rozmiar m lub s.
Czuję nowe mięśnie-powoli się rzeźbią,ręce wyglądają lepiej,pociążowy brzuszek(dodam,że pod koniec ciąży miałam w obwodzie już 130 cm!)nogi wyglądają lepiej,choć jeszcze walczę z pociążowym dużym cellulitem wodnym-przed ciążą go nie miałam :-(
Także Dziewczyny,skoro mi się udało-czyli mamuśce na cały etat to i Wam się uda! :-)
Już teraz wiem,że wszystko się da i warto robić coś dla siebie
Zrobiłam to:dziś 45 km rowerem po różnych wertepach,lasach,mniej i bardziej łatwych szlakach,ale jest zrobione :-)
z jednym przystankiem-15 minut
spalone kalorie:1900
Po rowerze żyję i mam się dobrze,nawet posprzątałam trochę mieszkanie zaraz po zejściu z roweru.Czuję się fantastycznie :-) jestem z siebie dumna
Walka walka walka-zwiększenie obciążeń
Wczoraj kolejna siłownia-około 2 godziny.Najpierw intensywny trening siłowy-tzw.metaboliczny,po 3-4 serie,bez przerw.Później orbitek-45 minut-260 kalorii spalonych.
Waga z wczoraj:69,5
Od prawie 3 miesięcy chudnę 2 kg na miesiąc,pomimo drobnych grzeszków jedzeniowych-nie tyję,a leci ze mnie sam tłuszcz.
Oby tak dalej :-)
Dzisiaj:
17 km rowerem w plenerze,spalonych 730 kalorii
p.s wszystkie spodnie są na mnie za duże :-) bardzo się cieszę,bo właśnie na nogach zależało mi najbardziej
Wczoraj:
trening cardio na siłowni z trenerką:około godziny,super wycisk,zero przerwy i picia wody,ale dałam radę :-) robię ćwiczenia na wszystkie partie ciała,po 3-4 serie,z obciążeniami 5 kg na każdą rękę
Potem orbi:45 minut i 250 kalorii spalonych.
Dodam tylko,że nigdy nie spociłam się tak bardzo jak na treningu cardio,ale lubię to,bo czas szybciutko leci,i wiem,że z każdą kropelką potu spala się mój tłuszcz :-)
Dziś rano siłownia 2 godzinki:
najpierw intensywny trening z moją instruktorką,a potem orbitrek-na nim 45 minut,spalone 260 kalorii.
Pomiary na siłowni:co miesiąc spadają mi minimum 2 kg,do tego sam tłuszcz,a przybywa mięśni.
Dzisiaj ważenie i mierzenie:i ujrzałam długo wyczekiwaną cyfrę 6 z przodu :D
A dokładnie 69,90 (wiem,że blisko 70,ale sześć to sześć :-)
Mierzenie:
udo-61
łydka-37
talia:74
brzuch:84
biodra:94,5
Jednym słowem:spadek,spadek,spadek :-)
wieczorem:zamiat siłowni był rower z rodzinką.Zrobione 12,5 km,520 kalorii