HEJ!
Pozwólcie, że nie będę oryginalna
ALE LEPSZE TO NIŻ DESZCZ I ZIMNO!
więc nie narzekam!
:D
Wiecie co?
No nie jest dane mi biegać!
Wszystko jest przeciwko mnie!
Nawet moje ciało jest przeciwko!
A tak dobrze mi szło! Ale ja to ja... jestem już przyzwyczajona do wielkich i nagłych porażek.
Więc... jak nie biegać??
Zacznijmy od początku.
Poszłam wczoraj jak zwykle do parku. Dresik, adidaski, przewiewna bluzeczka i słuchawki na uszy... mój cichy zabójca....
Biegnę sobię biegnę, dobrze mi idzie bo trochę praktyki mam już za sobą. Robię drugie okrążenie, muzyka mi gra. Na me nieszczęście na ławce siedzi grupka chłopaków. Nie lubię publiczności, ale dla dawki ruchu jestem w stanie ją znieść. Niech będą moją motywacją, pokażę im że przebiegnę dużo. Trzecie kółko robię, przyspieszam przed moją publicznością by uniknąć zbędnych komentarzy, które nie raz już słyszałam. Biegnę dalej. Zmęczona już jestem. Muzyka gra. Duma jest, piąte kółko. Panowie chcą się przyłączyć, dopingują. Jest moc! :D Biegnę, biegnę. Ptaki śpiewają, słońce świeci, wietrzyk wieje. Szóste okrążenie, mój rekord! Uśmiech numer 5 na mej twarzy. To musi być dobry dzień! W słuchawkach leci moja ulubiona piosenka! Ponownie przyspieszam i tu następuje coś czego się nie spodziewam! Słuchawki wypadają mi z uszu, zaplątują mi się w nogi, tracę równowagę i LECĘ!!!
UMRĘ- myślę w ułamku sekundy.
ŻYJĘ- myślę w drugiej sekundzie.
LEŻĘ NA CHODNIKU- myślę w trzeciej!
TUŻ PRZED NIESZCZĘSNĄ ŁAWKĄ!- "cholera"
Słyszę śmiechy!!! I pytania czy potrzebuję pomocy!
Zażenowana podnoszę się w ułamku sekundy, odpowiadam że mam się dobrze i natychmiast opuszczam park z bolącym kolanem.
Po przyjściu do domu śmieję się sama z siebie!
A budząc się dzisiaj rano widzę to:
Wniosek jest taki, że nawet zeszyt, który aktualnie leży obok mnie jest potencjalnie niebezpieczny!!!
PA! ;*
awalyna
23 czerwca 2013, 22:49aaał ! tak ogólnie to nawet takim wpisem poprawiasz humor, opisując go w taki sposób :D
utracona
23 czerwca 2013, 21:37Współczuję! Ale do wesela się zaboi! :) Polecam bieganie rano, wtedy 'publiki' nie ma, upału nie ma- same pozytywy. Wystarczy się zmusić do wstania. Ja od 5:30 biegałam przed kontuzją, była moc! :D
InvincibleME
22 czerwca 2013, 20:45Jej ładny siniak... oby szybko znikała... a ty mimo tego przypadku losowego nie poddawaj się skoro to lubisz to biegaj... a publiczność olej.. oni zazdroszcza nie są w stanie 2 takich kółek zrobić:)
lecter1
21 czerwca 2013, 23:06No ładnie!
0moniczkaa0
20 czerwca 2013, 23:23A dziękuje:D Powiem Ci że kilka lat temu nawet do głowy by mi nie przyszło żeby zwracac uwagę na wygląd potrawy, a teraz wszystko musi ładnie wyglądać:) no chyba że baardzo sie spieszę, wtedy nie mam czasu na takie zabawy:)
alex156
20 czerwca 2013, 20:16Ojej, straszny tek siniak..
Mono24cool
20 czerwca 2013, 14:27Przyznaję uśmiałam się jak nigy :P ale siniak okropny :( spójrz na to z obrej strony pobiłaś swój rekor czyli umysł panuję na ciałem, wracaj szybko o zdrowia :))
AnielaKowalik
20 czerwca 2013, 13:35Rany, co za siniol! Ale miałaś pecha! (Ale opisałaś to superśmiesznie) ;) Pozdrawiam
fadetoblack
20 czerwca 2013, 13:20O mamo.. przebiłaś nawet mnie wielkością tego siniaka! Jako wiecznie posiniaczona osoba od razu polecam Arcalen - maść na siniaki, szybciej schodzą :) Szybkiego powrotu do formy życzę :)
Anowela
20 czerwca 2013, 13:10ałaaaaaaaa! jak to wygląda, dobrze, że sobie nic nie złamałaś :)
breatheme
20 czerwca 2013, 12:59Łooo, ale siniec. Musiałaś upaść z mega mocą, a wszystko to wina.. facetów :P i już nic więcej mówić nie trzeba :P
Piczku
20 czerwca 2013, 10:35ułaaa przebiłaś nei jednego przedszkolaka tym siniakem, ale ześ glebła dziewucho :) ! ale z drugiej strony dałas czadu z tym bieganiem!! zimhy okład na to i kwasik borny albo jakas masc typu altacet ;)
nieszczesliwaaaa1
20 czerwca 2013, 10:33hha , no ładnie zrobiłaś :D pamiątkę to ma niezłą !:D
Jasey
20 czerwca 2013, 10:31Ojć, nie fajnie. No ale tak to czasem jest. Niedługo przejdzie. :)
dilaraa
20 czerwca 2013, 10:30No to ladnie sie zalatwilas haha. :D Apropo goraca - ja tam wole to, niz 2 metry sniegu i 15 minutowe ubieranie kozakow, kurtek, szalikow, czapek...ehh, tragedia.