Dziś na wadze równo 76 kg, czyli w maju spadlo 3 kilo. W sumie równo 20 kilo od stycznia 2019, i 28 kilo od poczatku odchudzania czyli od stycznia 2018. Naprawde widzę po sobie zmianę.
Maj nie był idealny, cięzko było mi sie zebrac po kwietniu, a gdy sie zebrałam i tak zdarzyły się dwa dni 'luzu', moze dlatego wynik -3 kg mnie cieszy :)
Mam kila przemyslen i tematow do przepracowania...Moje wczesniejsze nieodpowiedzialne (głodowe) proby odchudzania cos mi poprzestawialy w mozgu, nie mam zdrowej relacji z jedzeniem, potrafie sie pieknie pilnowac, ale gdy np, robie sobie dzien przerwy, aby wyjsc ze znajomymi do kawiarni, stawiam na szali 'wszystko albo nic' co przeklada sie na to, ze w ten dany dzien nie potrafie poprzestac na tym kawiarnianym ciastku jak kazdy normalny czlowiek, (lub jak kiedys zanim utyłam) , ale do domu na wieczor kupuje jeszcze jakies slodycze bo przeciez "jutro wracam do pudelek" czesto nawet te slodycze mi nie smakują, nie daja radosci, to niezrozumiała chec opchania sie ..to siedzi w mojej glowie..., na moich pudelkach zazwyczaj na II snaidanie mam ciasto, nie moge tego tlumaczyc brakiem delektowania sie slodkosciami, bo wlasnie tu o niedelektowanie chodzi, ale opchanie sie bezsensowne, chwilowa przyjemnosc, ktora nic nie daje. Musze zrozumiec ten mechanizm, musze nad nim z calych sił popracowac, bo jak mi sie to nie uda, to zadna dieta, chociazby najrozsadniejsza nie przyniesie trwalych efektow..
Jesli ktos pamieta moje wzesniejsze, z ubiegłego roku wpisy to powinien pamietac, ze wlaczyłam z hormonami, tarczyca mi szalała, teraz tez bywa, ze wynik skoczy, ale pierwszy raz w zyciu mam przez dluzszy czas TSH z ZEREM I PRZECINKIEM, mysle, ze fakt ten ma spory wklad w to, ze tak ladnie idzie mi odchudzanie, a wpadki sa mi 'wybaczane" ;-)
Caly czas chodze na silownie 3 x w tygodniu, godzina silowego i 30 minut cardio, dotychczas chodzilam tylko szybko po biezni, ostanio zaczelam po niej biegac, moze to banal, ale dla mnie to znak coraz lepszej kondycji. Pamietam jak 2018 żaliłam sie, ze nie potrafie czerpac radosci z cwiczen, mieliłam do znudzenia orbitrek i probowalam sie zmusic do cwiczen z Mel B, czy Chodakowską..Silownia to wszystko zmienila, kocham tam chodzic :D, uwielbiam cwiczyc, i widze sens tego, bo widze efekty.
W czerwcu marzy mi sie zejsc do 72. Pamietam, ze rok temu ladnie mi szlo do marca, pozniej zaczely sie schody, dieta w kradke, w tym roku byl poodbny schemat, ale w maju sie ogarnelam, i mam nadzieje, ze te "ogarniecie" w czerwcu mi zostanie, ostanie czego potrzebuje to 'dnia świstaka" , powtórke z roku 2018 ;-)