Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Pozytywnie nastawiona do życia kobieta. Kocha ludzi, uwielbia z nimi przebywać. Lubi dobrą książkę, podróże i lody pistacjowe :) Po skończonej 30-tce - kiedy to minęło... :)- postanowiła zrobić coś dla siebie. Chcę skupić swoją uwagę głównie na odchudzaniu i zdrowym trybie życia. Pragnę przeżyć metamorfozę jakiej jeszcze nie miałam. Mam nadzieję, że to mi się uda. ??

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4217
Komentarzy: 23
Założony: 14 lipca 2019
Ostatni wpis: 10 września 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
KaroBalonik

kobieta, 35 lat, Warszawa

157 cm, 92.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 września 2019 , Komentarze (2)

tak jak w temacie :) i zobaczymy co z tego wyjdzie. stwierdziłam,że nie będę kombinowała sama z jedzeniem, bo ewidentnie po tygodniu dieta się kończy. A to dlatego,  iże czegoś mi brakuje ( może za mało makro?). Wtedy próbuje nadrobić i jem wszystko.  

Teraz postanowiłam korzystać z diet Dr Lifestyle. Zresztą serdecznie polecam - super babka ze zdrowym podejściem do odchudzania.

Do biegu! Gotowi?! START!!!! :)

17 lipca 2019 , Komentarze (2)

Cześć i czołem! :)

Pisze dopiero teraz, bo cały dzień praktycznie coś robiłam i nawet nie miałam czasu, żeby na chwilę usiąść do kompa. Ale udało się :) Teraz za to pisze z dobrą energią, bo w ciągu dnia z moim nastrojem było czasami kiepsko. Chyba mój organizm zaczyna odczuwać brak cukru. Zawsze jak byłam na diecie i wyeliminowałam cukier, to po kilku dniach mój organizm dawał znać, że czegoś mu brakuje - wtedy staje się apatyczna, mam gorszy humor, wszytko mnie wkurza no i oczywiście mam niepohamowaną ochotę na słodycze. Stan ten trwa około tygodnia, później jest już spoko - słodycze mogłyby dla mnie nie istnieć - chyba, że zacznę je jeść po prostu z łakomstwa. Wtedy to już pozamiatane. Niektórzy twierdzą, że dobrze jest robić sobie odpust i np. jeden dzień w tygodniu można  zjeść coś słodkiego. U mnie to nie działa.. to tak jakbym była od czegoś uzależniona i jak już spróbuję to nie mogę przestać. W końcu cukier uznawany jest nieoficjalnie za jeden z typów uzależnień. W każdym razie nie dałam się i mam świadomość, że jutro może być podobnie. 

A w tym wszystkim najlepszy Miniek :) (wie, że jestem na diecie i wie, że mi na tym bardzo zależy). Dziś po powrocie z pracy po obiedzie siedzę taka zgęziała i mówię, że mam ochotę na cukierka czekoladowego. Na to Miniek "to sobie zjedz" :D :D :D Nie ma to jak wsparcie najbliższych hehe :D Chociaż on cały czas mi powtarza, że jestem piękna i nie muszę  tego robić :) - Kochany mój <3

Jeżeli chodzi o jedzenie to udało mi się dziś bez wpadek. Szczerze mówiąc nie mam jakoś rozplanowanej diety. Staram się jeść sporo warzyw, tak aby były w każdym posiłku,  mniej więcej o tych samych porach 4 posiłki dziennie i nie podjadam pomiędzy posiłkami.Muszę jeszcze dodać, że bardzo pomaga mi aplikacja mobilna FITATU. Jeżeli coś zjadam to tam wpisuję. Aplikacja automatycznie wylicza kalorie, które zjadłam, makro i mikroskładniki w ciągu dnia. Dodatkowo podając wzrost, wagę i to w jakim tempie chcemy chudnąć wylicza ile kalorii powinnam zjeść w ciągu dnia, żeby takie tempo spadku wagi zachować, Jak dla mnie super! Bardzo polecam wszystkim :) 

Dziś trochę też przygotowałam sobie składniki na jutrzejsze gotowanie :) Powiem Wam, że ta książka z której gotuję jest genialna. Mam dużo książek kucharskich, ale z tej wykorzystałam chyba najwięcej przepisów i nie zamierzam poprzestać! :) Smacznie, szybko, kolorowo, zdrowo i dietetycznie. Nic dodać nic ująć! :) Zdjęcia powstawiam jutro bo dziś już nie mam siły kopiować ich z telefonu na komputer. 

Aaa.. i dziś nie ćwiczyłam. Wczoraj w sumie przejechałam 20 km na rowerze stacjonarnym i postanowiłam dać się zregenerować mięśniom, bo je czuje :) Umówmy się.. to był mój drugi tak intensywny trening dzień po dniu, więc organizm też musi się przyzwyczaić :)

Na dziś to tyle. Zaraz też poczytam Wasze pamiętniki, bo jestem ciekawa co Wam przyniósł dzień :)

Do jutra :* :* :*


P.S. Przy dzisiejszym wpisie bawiłam się kolorami, dlatego tak się mieni w oczach :D

16 lipca 2019 , Komentarze (3)

Jedna z Was mnie zainspirowała i postanowiłam nie rozdzielać obiadów dla mnie i dla Mińka. Postanowiłam gotować dietetycznie również dla niego :) I tak jak już pisałam w poprzednim wpisie, chodziły za mną placki z cukinii. Znalazłam w końcu przepis i działałam. Dodałam jeszcze łososia wędzonego na zimno i jogurt grecki. Placki były obłędne, sycące i pięknie wyglądały :)

A oto i one:


Przed obiadem poszłam na zakupy do biedry i patrzcie na to:

oko samo się cieszy :D

A tak poważnie to powiem szczerze, że już najchętniej weszłabym na wagę i zobaczyła z przodu chociaż 8... Niestety nie należę do osób cierpliwych - najlepiej byłoby tu i teraz mieć to czego się chce. Miniek nazywa mnie balonikiem, bo często musi "łapać za sznurek", żebym za daleko nie odfrunęła :D On za to jest bardzo pragmatyczny. Czasami nawet do tego stopnia, ze ręce mi opadają hehe :) Ale za to się dopełniamy w 100%,, a co najważniejsze bardzo się kochamy <3 Zawsze mogę na niego liczyć, wszystko mu powiedzieć - on zawsze zrozumie. Nawet podczas PMS - kiedy płaczę bez sensu :D 

... i tak właśnie od obiadu i zakupów przeszłam do mojego związku :D Cały Balonik :D

16 lipca 2019 , Komentarze (4)

Hejka! 

Dziś jak widać po tytule jestem w mega dobrym humorze :) Jakoś tak czuje się lepiej zmotywowana niż wczoraj. 

Postanowiłam, ze wstanę dziś wcześniej niż zwykle i na początku zacznę realizować swoje postanowienia! Jak pomyślałam tak zrobiłam. Jest godzina 12:30 a ja już po porannym treningu rowerowym:) godzina za mną. 

Zjedliśmy już cały smalec ( w zasadzie to Miniek do zjadł :D ), dlatego dziś zrobię jakąś inną pastę kanapkową. 

co do obiadu to nie mam jeszcze pomysłu. Widziałam gdzieś przepis na placuszki z cukinii, więc może to. Muszę poszukać.. A może któraś z Was ma sprawdzone przepisy na lekkie, warzywne i szybkie obiady? :)

Wieczorem dam znać :)

Miłego dnia! :* :* :*

15 lipca 2019 , Komentarze (8)

Mimo tego, że rano byłam załamana swoimi pomiarami, to dzień uważam za udany :) Wbrew pozorom muszę powiedzieć, ze ważenie i mierzenie wcale mnie nie zmotywowało - nawet wręcz przeciwnie - miałam ochotę obeżreć się czymś "mniamniuśnym" i usiąść z laptopem, włączyć serial i być szczęśliwym. I rzeczywiście pierwsze połowa dnia prawie tak minęła. mówię prawie, bo jednak nie dałam się i nic nie podjadałam. Ciężko było, tym bardziej, że miałam swiadomość tego, że kilka metrów za mną jest miska z cukierkami takimi właśnie "mniamniuśnymi" :) 

Ale uff.. serial minął, trzeba było przygotować obiad dla męża i dla siebie oczywiście :) W planie była fasolka po bretońsku.. tylko ten plan powstał zanim pojawił się pomysł odchudzania hehe :D cóż... fasola namoczona, trzeba coś wymyślić :) Tradycyjną fasolkę zjadł Miniek (tak będę nazywała męża), a dla siebie zrobiłam odchudzoną wersję - bez boczku i ze znacznie mniejszą ilością kiełbaski :)

Dodatkowo postanowiłam wypróbować nowy przepis z książki "Insulinooporność - szybkie dania" i zrobiłam smalec fasoli :) mówię wam.. coś pysznegoo! Nie wiem, czy lubicie takie wiejskie smaczki, ale jeśli tak to polecam! :) Miniek powiedział,że gdybym dodała do tego troszę więcej tłuszczu, to nie wyczułby różnicy :) 

A o to mój smalec z fasoli:


A to moja kolacja : kanapki z tymże smalcem, pomidorem i natką pietruszki:


Jeśli chodzi o ćwiczenia, to trudno było mi sie zmusić do czegokolwiek.. Będąc w domu nie mam praktycznie żadnego ruchu. Zebrałam się dopiero po 19.00. Włączyłam sobie serial i jeździłam na rowerze stacjonarnym przez godzinę. Nie wiem ile kalorii spaliłam, bo różnie podają, ale pewnie około 500kcal. Później znajomi zadzwonili i wyciągneli mnie i Mińka na spacer. Dzięki nim zrobiłam 6000 kroków :)

Podsumowując dzień zaliczam do udanych :) 

Do jutra! :* :* :*

15 lipca 2019 , Komentarze (2)

Cześć.

Na dzień dobry tabelka :(

Wstałam dziś rano, zjadłam dietetyczne śniadanie i zdecydowałam zrobić mó pierwszy pomiar. ZAŁAMAŁAM SIĘ! Jak można być takim - jakby to ładnie powiedzieć - dużym!? taka jeszcze chyba nie byłam... Jestem w szoku... 50% tkanki tłuszczowej? ale jak to możliwe...

musiałam się z tym podzielić. Cóż... trzeba walczyć. Pocieszające jest to, że gorzej nie będzie...

14 lipca 2019 , Komentarze (2)

Cześć Vitalianki! 

Właśnie zaczynam przygodę z moim wyzwaniem.

Kilka dni temu skończyłam 30 lat. Przez ten czas sporo osiagnelam: mam kochająca rodzinę, przyjaciół, cudownego męża, dobrze płatną pracę, mieszkanie w trakcie budowy ☺️ i wiele innych... Nie osiagnelam tylko jednego o czym marzyłam w zasadzie od dziecka - nienagannej sylwetki. Od dziecka mam zawsze więcej kilogramów, a kiedy doszło Hashimoto to zalamalam się. Doszło 20 kg żywej wagi od tak... Próbowałam walczyć - czasem wychodziło, czasem nie, ale to nie były duże spadki. Postanowiłam zawalczyć tak na serio. Odpowiedzialnie i konsekwentnie. 

A więc tak: vitalia przygotowana, wstępny plan też (od rana będę dopracować) i działamy :) 

Trzymajcie kciuki 😘😘😘

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.