Jedna z Was mnie zainspirowała i postanowiłam nie rozdzielać obiadów dla mnie i dla Mińka. Postanowiłam gotować dietetycznie również dla niego :) I tak jak już pisałam w poprzednim wpisie, chodziły za mną placki z cukinii. Znalazłam w końcu przepis i działałam. Dodałam jeszcze łososia wędzonego na zimno i jogurt grecki. Placki były obłędne, sycące i pięknie wyglądały :)
A oto i one:
Przed obiadem poszłam na zakupy do biedry i patrzcie na to:
oko samo się cieszy :D
A tak poważnie to powiem szczerze, że już najchętniej weszłabym na wagę i zobaczyła z przodu chociaż 8... Niestety nie należę do osób cierpliwych - najlepiej byłoby tu i teraz mieć to czego się chce. Miniek nazywa mnie balonikiem, bo często musi "łapać za sznurek", żebym za daleko nie odfrunęła :D On za to jest bardzo pragmatyczny. Czasami nawet do tego stopnia, ze ręce mi opadają hehe :) Ale za to się dopełniamy w 100%,, a co najważniejsze bardzo się kochamy <3 Zawsze mogę na niego liczyć, wszystko mu powiedzieć - on zawsze zrozumie. Nawet podczas PMS - kiedy płaczę bez sensu :D
... i tak właśnie od obiadu i zakupów przeszłam do mojego związku :D Cały Balonik :D
marylisa
16 lipca 2019, 21:48wyglądają przepysznie! Ja te jestem niecierpliwa, a po początkowym spadku waga stoi od piątku....ale w końcu musi ruszyć, nie ma bata :P
ZdrowieJestGit
16 lipca 2019, 19:33Pysznie wyglądają te placuszki :)
Bruxii
16 lipca 2019, 19:29Narobiłaś mi smaka na te placki z cukinii:) jutro zrobię jak znajdę przepis.Taki Miniek to skarb:)