Maszyna oczywiście metaforyczna, ale zaliczyłam dzień pierwszy i czuję że na ten moment nie ma ludzkiej siły która mogłaby mnie złamać :)
Taak, kupiłam więc nowego smoka w postaci wagi i cóż, jest troszkę gorzej niż przypuszczałam... o 2,6 kg gorzej. Zobaczymy jutro. Niby można by było powiedzieć że to idiotyczne wydawać pieniądze których chwilowo się nie ma na wagę po to żeby się umartwić, no ale tak trzeba. Przez to jestem tym bardziej pewna, że nie ma innego wyjścia. Teraz nieubłaganie ten smok sie będzie na mnie szyderczo patrzeć z pod szafki! Poza tym ogólnie spoko, co prawda rozkładając posiłki na 5 dziennie, mam wrażenie że nic tylko jem, ale jest to dla mnie wyczyn. Kolejne plusy : gotując i sałatkując trzeba mieć porządek w kuchni (nie da się przecież wziąć zupy w garstkę tak jak kanapek, które równie dobrze można zrobić na kolanie i udawać że sterta naczyń wcale nie istnieje ;) i oto stała się magia, myjąc na bieżąco, nagle nic nie zostaje, a przecież to tylko opłukanie talerza czy miski. Oto też zwykle z Moim mam wojną. Człowiek to w tej sprawie jest niesamowity. Czasem mam wrażenie, że potrafi zużyć dokładnie wszystko co w jego kuchni się znajduje, zanim weźmie się za umycie czegokolwiek. I ma pretensje że przy górze naczyń, ja u niego nie biorę się za mycie skoro mówię, że od razu umyć jest lepiej (tak, nie mieszkamy razem i chwałaś ci Panie - tak przynajmniej widzę te absurdy ;) Nie przyznam mu się że dietkuję. Inaczej musiałabym się również przyznać, że coś w mnie samej mi nie pasuje, a do perfekcji opanowałam już zagryzanie zębów kiedy dotyka mojego brzucha. Może to wydawać się dziwne, ale na podstawie lat obserwacji rozmaitych koleżanek, uważam że mówienie o swoich kompleksach nie robi nic dobrego, ani dla związku, ani dla łóżka, ani dla "swojego odbicia w czyichś oczach". Zresztą,co to ma być że człowiek zrzędzi że jest za gruby, albo że ma kompleksy.... jak coś z tym robi, to zwykle nie zrzędzi bo się cieszy, że mu się zmniejszają, a tak? Zatruwa tylko życie i tworzy niezręczną atmosferę osobie której się wyżala. Nie cierpię tego. I tą również myślą, podtrzymuję to, że wolę zaciskać zęby i sama się męczyć ze sobą :)