Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Grupy

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3146
Komentarzy: 35
Założony: 18 lipca 2016
Ostatni wpis: 11 lutego 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Karen87

kobieta, 37 lat, Gniezno

160 cm, 100.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 lutego 2017 , Komentarze (3)

Właśnie jestem po ćwiczeniach. Dzisiaj była taśma i te ćwiczenia

Początki są trudne. Wiem :) Dzisiaj też było trudno. A, że nie byłam do końca zadowolona z tych ćwiczeń. Muszę popracować nad techniką :) Na następny raz będzie łatwiej. Ale, że ni byłam w 100% zaspokojona to włączyłam jeszcze ćwiczenia z kettlem. Teraz jestem w 200 % zadowolona. 

Nieraz ciężko mi się ruszyć do ćwiczeń. Ten tydzień był taki. W sumie prawie cały. Był ciężki w pracy. Problemy się nawarstwiały i miałam ochotę w domu tylko na łóżko. Ale starałam się codziennie ruszyć chociaż na 30-40min. Wiem, że dla niektórych to tyle co nic. Dla mnie jednak bardzo dużo. Kiedyś gdy miałam wszystkiego dosyć to zalegałam pod kołdrą. Mam nadzieję, że w przyszłości to trening będzie lekarstwem na zły dzień. 

Jutro mam wolne od ćwiczeń. Taki dzień lenistwa i zaplanowania całego tygodnia. Odkąd planuje co muszę zrobić danego dnia, mam jakoś więcej czasu :) Cud :)

Miłego weekendu dziewczyny i bądźcie grzeczne.

9 lutego 2017 , Komentarze (3)

Hej!

Właśnie skończyłam trening. Dzisiaj 26 :) Nawet nie wiem kiedy to zleciało :) Dzisiaj było 55 minut :) A ćwiczyłam to

dokładnie 2x. Plus deskę i kilka ćwiczeń na tyłek. Nie lubię ćwiczeń na brzuch... Zawsze na koniec ćwiczę pupę, żeby lepiej się poczuć :) 

Jutro mam coś nowego. Ostatnio będąc w lidlu kupiłam taśmę do ćwiczeń

Znalezione obrazy dla zapytania taśma do ćwiczeń

coś takiego. Tylko nie akurat tą. Jutro mam zamiar ją wypróbować :)

Mam nadzieję, że trzymacie się dzielnie. Zmykam ogarnąć dom i uszykować się do pracy. Jutro piątek :)

7 lutego 2017 , Komentarze (3)

Nie pamiętam kiedy ostatni raz tutaj pisałam. Raz kiedyś wchodziłam ale tylko na chwilę. Ostatnio kompletnie nie mam czasu. U mnie sporo przez te miesiące się zmieniło. Niestety waga non stop w miejscu. W sumie powinnam się cieszyć, że nie idzie do góry.

Na dobre tory wróciłam w tym roku. Ale nie miałam weny tutaj pisać. W styczniu ćwiczyłam 13 godzin i 6 minut!!!  

Byłam w szoku na koniec miesiąca :) W lutym mam ochotę na 14 godzin ale do tej pory jest trochę ponad 3. Chociaż właśnie mi się miesiączka kończy więc mam ochotę na więcej. Dzisiaj był mój ukochany kettlebells. A dokładniej te ćwiczenia

Przerobiłam 2x plus dodatkowe rozciąganie. Wyszło jakieś 50 minut. 

Mam nadzieję, że będę tutaj częściej zaglądać. Lecz nie za często. Nie oszukujmy się, ale vitalia to pożeracz czasu...

2 sierpnia 2016 , Komentarze (4)

Właśnie teraz Tomek (narzeczony) tak mnie nazywa. Ma uciechę, dawno tak się nie śmiał. Na orbitku dałam z siebie wszystko. Jestem cała mokra :) A ręce i nogi tak mi się trzęsą, że jutro nie wstanę :) a mam w pracy sporo latania. 

Dzisiaj tylko orbitek i trening na brzuch. Po wczorajszym mam takie zakwasy, że ledwo się schylałam w pracy :) Mam taką radochę. Dzisiaj w chwilach słabości na orbitku powtarzałam sobie, że dam radę i wszystkim pokażę. I dałam radę. Wielka satysfakcja i już nie mogę się doczekać jutra. 

Tak sobie wymyśliłam, że codziennie będę łączyć trening na orbitku z ćwiczeniami na różne partie ciała. Dzisiaj orbitek + brzuch i plecy. Jutro orbitek + tyłek i nogi, a po jutrze orbitek + ramiona. I tak w kółko póki mi się nie znudzi. Jak mi się znudzi to coś innego wymyślę. Może filmy z you tuba.

Teraz wyzwania 

90/1000 minut

280/1000 brzuszków.

Idę zjeść kolację. Dzisiaj wcześniej, bo potem mam trochę pracy, ale wejdę z nią do łóżka i nie wiem czy będę miała siłę wstać coś sobie uszykować. Poza tym, nie planuję długo siedzieć. Góra do 22 to nie będę głodna. 

Po wypłacie mam ochotę sobie kupić wagę ale taką która będzie sprawdzać też zawartość tłuszczu, wody itd. Tylko nie wiem czy warto. 

2 sierpnia za nami. Daję na chwilę obecną sobie plusik :) Czekam za 3 sierpnia :)

Pozdrawiam

1 sierpnia 2016 , Komentarze (3)

Wspominałam, że w sierpniu dołączyłam do dwóch wyzwań.

1000 minut ćwiczeń w sierpniu i 1000 brzuszków w sierpniu. 

W ostatnim wpisie zapomniałam napisać jak mi pierwszego dnia poszło. Więc:

- 45/1000 minut

-160/1000 brzuszków.

Myślę, że w każdym wpisie będę Wam zdawać relację. Trzymajcie kciuki! Może też dołączycie? :)

1 sierpnia 2016 , Komentarze (4)

Hej!

Właśnie jestem po treningu. W sumie 45 minut :) Pięknie zaczęłam sierpień. Oby tak wytrwać cały grzecznie. 

Nie sądziłam, że to powiem ale dzisiejsze ćwiczenia przyniosły mi wiele satysfakcji i radości. Nie wybrałam konkretnego zestawu z you tube tylko wybrałam kilka swoich ulubionych i robiłam po 20 powtórzeń w 2-3 seriach. Zależy jak dane ćwiczenie mi szło. Jestem zmachana. A jutro orbitek :)

Założyłam sobie zeszyt gdzie będę zapisywać co ćwiczę i ile. Myślę, że to dobry pomysł. Ja lubię mieć wszystko pod kontrolą. A dzięki temu będę widziała postępy :)

Dietę grzecznie trzymam. W sumie za wiele w niej się nie zmieniło. 

Rano koktajl. Dzisiaj miałam z bananem borówkami i malinami. Strasznie kwaśny mi wyszedł ale i tak pyszny.

Śniadanie o 10 czyli standard. 4 skibki chleba razowego z ziarnami z sałatą, serem i wędliną z własnej roboty. 

Na drugie śniadanie albo lunch (jak kto woli) była sałatka ( mix sałat, papryka, pomidor i ogórek małosolny).

Na obiad podgrzałam obiad z soboty - zupę brokułową. Została mi więc dojadłam dzisiaj. Nie lubię marnować jedzenia, a nie potrafię ugotować jednej porcji. 

Pomału myślę o kolacji. Dla mnie jedzenie wieczorem zawsze stanowi problem. Nigdy nie wiem co zjeść. Na ogół zostaje przy kanapce albo warzywach ugotowanych na parze lub upieczonych. Też macie problemy z kolacjami? Może jakieś pomysły? Kiedyś jadałam jogurty ale źle się po nich czułam więc większość nabiału zlikwidowałam. Zostałam przy mleku roślinnym i raz kiedyś pozwolę sobie na ser ( na ogół na śniadanie). Wiem, że są jogurty z mleka roślinnego ale są drogie i sporo w nich cukru. Kiedyś jeden oglądałam. 

Nie wiem jak ja to dzisiaj zrobiłam ale wypiłam już prawie 4 litry wody. Nie pytajcie się, jak mi się to udało... non stop pić mi się chce.. 

Jutro też postaram się zdać relację z postępów. 

Pozdrawiam 

30 lipca 2016 , Komentarze (1)

Hej!

No i kolejny tydzień za nami. Był zdecydowanie zapracowany i stresujący... No ale mamy weekend, a kolejny tydzień miejmy nadzieję, że będzie spokojniejszy. 

Dietkę trzymam. O dziwo! W sumie te potrawy mi smakują, tylko przygotowanie niektórych trochę czasu zajmuje. Ale daje radę. Dzisiaj mam zupkę brokułową z ryżem. Nawet dobra mi wyszła. Co ciekawe, moje obiadki zaczął podjadać narzeczony :) Czwartek miałam straszny, jakiś spadek cukru czy co? Byłam roztrzęsiona i taka jakaś. Do tego w pracy mnie denerwowali. W piątek zjadłam batonika. Przyznaję się. Jakoś nie mam wyrzutów sumienia. Planuję zacząć przygotowywać jakieś zdrowe batoniki sama. I raz kiedyś będę brać do pracy. 

Na jutrzejszy podwieczorek przygotowałam mus czekoladowy z awokado. Jakie to dobre.... Posypie go owocami i będzie jeszcze lepsze. Już nie mogę się doczekać :)

No i dzisiaj wlazłam na tą wagę. Pokazała 1,2kg mniej przez dwa tygodnie. Trochę mało. Liczyłam na więcej, ale lepsze to niż nic. Może mój organizm potrzebuję więcej czasu na przestawienie się... Kolejne ważenie za miesiąc. Tak tak... Mam zamiar cały miesiąc być grzeczna i zacząć ćwiczyć. Wtedy zobaczymy.    

Głowa do góry i do dzieła!!!

Pozdrawiam cieplutko i miłego weekendu Wam życzę

26 lipca 2016 , Komentarze (6)

Hej!

Dawno mnie nie było. W sumie trzy dni :) Niestety wróciłam do pracy. Dlaczego urlop zawsze jest taki krótki... Przybyło mi sporo obowiązków. W pracy 9 godzin, z dojazdami z 10. Po pracy trzeba ugotować obiad i uszykować papu do pracy... i w kółko to samo. Do  tego te upały...Nie jest łatwo ale nie poddaje się. Do pracy biorę koktajl, ciemny chlebek z sałatą i całą reszta. Taka big kanapka, a na "lunch" sałatki. Oczywiście, sama je robię. Same witaminki. 

W pracy okrzyknięto mnie królikiem, i dziwnie się patrzą. Staram się nie przejmować ale nie jest miło gdy non stop cię obserwują i czekają kiedy zrezygnujesz... niestety ale tak to wygląda. Staram się nie przejmować ale i tak mi przykro.

Grill baaardzo się udał. Moje szaszłyki wyglądały tak

To ptasie mleczko to nie moje :) Nie zauważyłam :) Ja byłam grzeczna. Szaszłyki bardzo szybko poszły. Obawiałam się, że sama będę je jeść, a wszyscy się rzucili. Zrobiłam jeszcze bakłażana, ale mi nie smakował. Na następny raz muszę bardziej przyprawić.

Dzisiaj i jutro na obiad mam risotto

Tutaj w trakcie przygotowywania

Przyznam się, że pierwszy raz jadłam kukurydzę z kolby. Zawsze albo kupowałam w puszce albo mrożoną. A z kolby jest pycha..

Muszę się pochwalić, że skończyłam serwetę na stół

Wyszła większa niż myślałam.

No i nie mam czym się pochwalić jeżeli chodzi o ćwiczenia. Bo ich nie było. Wiem, że to błąd... W sierpniu przystąpiłam do dwóch wyzwań i mam nadzieję, że wtedy będę mieć większą motywację. Mam marne wymówki. Wstaje po 5 wracam do domu koło 17, zanim wszystko zrobię to jest wieczór. Po prostu o 20 już mi się nie chce.. marzę o kąpieli i łóżku.. Potrzebuję kopa w tyłek...

Będę się starałam przychodzić tutaj tak często jak się da.. ale nie sądzę, że się da codziennie... Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. 

Pozdrawiam Was gorąco! 

22 lipca 2016 , Komentarze (3)

Dzisiaj zdecydowanie wcześniej tutaj jestem, ale nie wiem jak później będzie z czasem. Mam sporo planów. Na cały weekend.. a od poniedziałku powrót do pracy... Szkoda, że to co dobre tak szybko się kończy. 

Z dietką ok. Grzeczna jestem. Ochota na słodkie mi minęła. W sumie nie wiem jakim cudem. Dzisiaj mam zaplanowany interwał na orbitku. Zajmuje o wiele mniej czasu, a daje wycisk. Dzisiaj tego czasu mam mało, a nie chcę rezygnować z aktywności. 

Masakra! Sama nie wierzę co pisze. Ale taka jest prawda. Oby te chęci mnie nie opuszczały. 

Jutro mamy grilla. Mam już go zaplanowanego. Oczywiście będzie karkówka i boczek na grillu. Ale ja podziękuję. Zrobię sporą ilość surówki dla wszystkich. Może z dwa rodzaje. Dla siebie i chętnych zaplanowałam szaszłyki. Pierś z kurczaka, papryka, bakłażan, cebulka.. co jeszcze mogę dać? Myślę, że również będzie pyszne i zdrowsze. Na obiad mam w planie placuszki z cukinii, ostatnio wszystkim bardzo smakowały. Tylko tym razem włożę do piekarnika. Ostatnio smażyłam na lekko posmarowanej patelni i musiałam bardzo pilnować, żeby się nie przypaliły. 

Na niedzielę, nie mam konkretnych planów. W sumie mam ochotę na gotowaną pierś z kurczaka.. Jeszcze nie wiem. Później pomyślę.

Na wagę nie weszłam. Stchórzyłam.. Boję się, że waga mnie zawiedzie i trochę podłamie.. A ja obiecałam sobie, że tym razem liczby nie będą mną rządzić.. Może za miesiąc się odwarze.

Nie wiem czy w kolejnych dniach będę, więc życzę miłego weekendu. Trzymajcie się kobitki! Pamiętajcie, że puste kalorie to zło... :) 

21 lipca 2016 , Skomentuj

Wczoraj mnie nie było bo nie miałam nic ciekawego do przekazania. Grzecznie dietę trzymałam. Dzisiaj jest tak samo. Rano zjadłam kaszę jaglaną na mleku ryżowym z owocami. Później były kanapki. Teraz jestem po obiedzie. Zjadłam zupkę kukurydzianą. 

Pierwszy raz robiłam. Zbyt apetycznie nie wygląda ale jest dobra. Podałam z ryżem żeby było bardziej pożywnie. Te zupki z kukurydzy na ogół są bardziej żółte... Może dałam za dużo marchewki.. Nie ważne. Jak na pierwszy raz myślę, że jest dobra. Mi smakuje :)

Na podwieczorek zjem kisiel, bo mam ochotę, a na kolację mam serek wiejski. Dorzucę trochę pomidorków i szczypiorku. Pycha!

Od wczoraj mam mały kryzys.. Mój organizm domaga się paczki ciastek... To już drugi tydzień jak nie dostarczam mu cukru w postaci słodkości. Dostaje jedynie owoce.. W weekend był sorbet z owocami. Myślę, że za dużo nie miał cukru bo był strasznie kwaśny. Ja bym zjadła jakieś ciasteczka... albo tabliczkę czekolady.. Tak jak kiedyś jadłam. Jedna kostka nic nie daje. Wczoraj sprawdziłam. W sumie czuję się dobrze i myślę, że to są tylko zachcianki. Muszę po prostu czymś zająć umysł i będzie ok.

Wczoraj w końcu ćwiczyłam. Dzisiaj też. Znalazłam na youtube ćwiczenia z wykorzystaniem krzesła, hantli i ręcznika. Takie 40 min plus 10 minut rozciąganie. Dopiero zobaczyłam jaka jestem słaba :) Ale nie zraża mnie to. Dzisiaj dodatkowo był jeszcze interwał na orbitku. W trakcie ćwiczeń przynajmniej nie myślałam o cukrze :)

Nie dam się. Jakieś zachcianki nie będą mną rządzić!

Na jutro mam zaplanowane ważenie. Jeszcze nie wiem czy wejdę na to piekielne urządzenie. Obawiam się, że nic nie zobaczę albo mało co i trochę mnie to zniechęci. Muszę z tym problemem się przespać. Może po prostu zważę się i zmierzę jak zobaczę jakieś rezultaty. Co Wy na to? 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.