Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Czyste chamstwo poszukiwane. By mieć odwagę
powiedzieć: Ty gruba babo! Nie żryj tyle!!


Kilka dni temu w naszej knajpie siedziały dwie grube dziewczyny i żarły. I to jak!!! Widziałam, jak
młodziutkie kelnerki je obgadywały, oczy im wciąż leciały w tamtą stronę. Klienci przechodzący zerkali z odrazą i fascynacją. A mi było głupio. Młode i tłuste babiszony przyszły do eleganckiej restauracyjki z kuchnią fusion, by się po-nawpieprzać. Ohyda!

Już nie potrafię się zdobyć na wyrozumiałość, gdy oglądam takie obrazki..... Sama też tak kiedyś żarłam i teraz mi wstyd za tamtą mnie

Przyznam się, do napisania tego kawałka zmotywował mnie też pamiętnik jednej z vitalijek, zażywającej obecnie luxusowego życia w najbardziej luxusowym miejscu na świecie. Oraz bardzo spokojne i wyważone komentarze, jakie potem zostały napisane. Jakże inne od zacietrzewienia i wrzasku, jakie Vitalię wypełniło po brzegi, gdym wstawiła fotkę grubej dziewczyny na maltańskiej plaży


Pozwolę sobie skopiować, skróty moje:

Wczoraj w sklepie widziałam grubą, młodą dziewczynę wybierającą z półki masło orzechowe. Stałam i patrzyłam. Z obrzydzeniem. (...) dlatego, że żarła masło orzechowe, a brzuch wylewał jej się z obcisłych spodni.  (...) waliła mnie po oczach masłem orzechowym i dupą jak szafa gdańska.   ... Nie umiem nie oceniać ludzi na podstawie wyglądu (mam na myśli wagę) i niech ta/ten która to potrafi bez zająknięcia i choćby najmniejszej myśli potępiającej, pierwsza-y rzuci kamieniem.
Otyłość nie jest sexy! Nie jest nawet odrobinę kusząca. A patrząc na grubasa jedzącego loda, ciastko, czy frytki pierwsza myśl, jaka mi przychodzi do głowy, to taka, ze gdybym tak wyglądała żywiłabym się energią słoneczną.
(...) Nie oszukujmy się; wybierając czekoladkę z bombonierki patrzymy jak wygląda, a nie co ma w środku. Tak samo jest z ludźmi. Oceniamy po wyglądzie. Wystarczają nam trzy sekundy. I na nic zda się perorowanie o zaletach umysłu i o tym, że książki po okładce nie wolno.. Tak jesteśmy skonstruowani i tyle.


1 komentarz - (...) mnie najbardziej wkurzają tu na Vitalii osoby, które niby to się odchudzają i niby chcą i marzą o szczupłej sylwetce a ciągle podjadają, albo normalnie wciągają wszystko co popadnie i tak kokietują siebie i innych

2 komentarz - wylewający się zza spodni tłuszcz absolutnie nie jest sexy... to czyste zaniedbanie... (...) lubię patrzeć na osoby nieco grubsze, ale zadbane, ale jak widzę tłuszcz zlewający się i jakieś takie zaniedbanie ogólne, to żal mi patrzeć...

3 komentarz - i ja, kiedy od roku w końcu wierzę, że mogę wyglądać inaczej.... Mam mieszane uczucie, gdy widzę otyłych wcinających w mieście, w autach itp. Nie żebym zapomniała, że też tak kiedyś jadłam... Ale żal mi ich, że jeszcze nie znaleźli tego kopa, który ustawia człowieka na właściwej drodze

Mój komentarz - czyste chamstwo - tak myślę często sama do siebie - żeby się pohamować i nie podejść na ulicy, w knajpie do otyłej i właśnie żrącej młodej dziewczyny ... a taką mam zawsze chęć podejść i powiedzieć - ty grubasie, nie żryj tyle!  .. więc tylko bezsilnie wmawiam sobie, że to byłoby chamstwo . . .. .  ale to siedzi we mnie, bo ja wciąż żałuję, że nikt tak do mnie kiedyś nie podszedł i nie powiedział . .
..  Owszem, byłoby mi głupio i przykro, ale może wcześniej bym oprzytomniała


Gdy byłam otyła i wielka, ja - maluszek drobnokościsty, żyłam przecież między ludźmi. Nie żyłam na
pustyni.

Między bliskimi. Mężem, dziećmi, rodziną. Mąż przytulając mnie i się powtarzał banały o kochanym ciałku i miękkości ulubionego biustu. Najdalej posunęła się najbardziej pozytywna i sympatyczna z moich wiekowych ciotek, która przy okazji spędów rodzinnych wciąż mi powtarzała "o, Jola, znowu lepiej wyglądasz" i tylko jej oczy przygasały. Zapytałam ją półtora roku temu, czemu mi prosto w twarz nie powiedziała, że wyglądam jak gruba tłusta beka i że może bym już nie wpieprzała tego dziesiątego pączka. Powiedziała, że strasznie głupio było jej i nie chciała mi robić przykrości.

Między towarzystwem ze studiów. Bo my wciąż trzymamy się razem. Faceci nieustająco mnie podszczypywali, tańczyć chcieli, nie narzekałam na brak kompanii do rozmów i do biesiad. Dziewczyny omawiały ze mną stroje. Razem pływaliśmy jachtem po Mazurach. Dlaczego nikt nigdy mi nie zwrócił uwagi??? No, jeden facet, taki oczołapny i dobrze tańczący, ale to było już po pierwszym etapie samoistnego chudnięcia. Powiedział, że dopiero teraz tańczy się ze mną z przyjemnością, bo można mną podrzucać w rock`n`rollu.

Między młodymi i młodocianymi przyjaciółmi. Takimi w wieku mojego syna i młodszymi. Wspólne wyjazdy, nocne włóczenia się po gralniach i festiwalach gier komputerowych. Nocne sesje grania. Gdy zamawialiśmy żarcie z dowozem, nie dostawałam podwójnej porcji. Ale nikt nigdy nie zwrócił mi uwagi, że nie pasuję ze względu na tuszę.


A stwierdzam teraz, oglądając teraz zdjęcia sprzed lat - nie pasowałam nigdzie. Wszyscy byli szczuplejsi ode mnie. Wszyscy jedli mniej.


Co powoduje ludźmi, że bliskiej i otyłej osobie i jeszcze żrącej dużo publicznie - nie potrafią powiedzieć prawdy w oczy???? Przecież takie słowa tylko na chwilę zabolą. A, być może, przebiją się przez zwały tłuszczu i trafią do mózgownicy. Może uratują komuś życie. Zdrowie. Małżeństwo. Może wyprostują czyjeś życie.

DLACZEGO MILCZYMY ?????
Przyjemniej by było mojej ciotce, jakbym zeszła na zawał otłuszczonego serca? Przyjemnie było mojemu mężowi kochać się ze mną, gdy brzuch przeszkadzał w przytuleniu się całym ciałem??

Co powoduje nami, że zamiast w knajpie siedzącej obok grubasce powiedzieć, że wygląda ohydnie z tłuszczem cieknącym po brodzie i mlaskaniem, odwracamy w zażenowaniu wzrok? To nie poprawność polityczna, bo to zjawisko było wcześniej.

Dlaczego głaszczemy znajome vitalijki po głowie, gdy po regularnym nocnym/wieczornym obżarstwie płacze rano w pamiętniku nad przybyłym kolejnym półkilogramem. No, dotyczy to głównie młodszej generacji. Z naszych rówieśniczek to znam tylko taki jeden przykład. Kobieta nawet nie rejestruje, że na kolację zjada cały bochenek chleba i ocyka się dopiero, gdy ktoś z domowników ma chęć na jedną kanapkę. Bo chleba już nie ma. Zjadła. A co kilka dni rano płacze w pamiętniku, że kolejny kilogram doszedł. Dlaczego nikt nie napisze - Tyjesz, dziewczyno, bo conocnie żresz. Tyjesz, bo ty jesz. I tyć będziesz codziennie, dopóki żreć nie przestaniesz. I wcale nie dziwię się Twojemu partnerowi, że zostawił/zostawia taką słabą i grubą babę. Nie dziwię się komuś z rodziny, że ci złośliwości oraz dowcipy o grubasach opowiada. Bo jesteś grubas!!! Jesteś żarłok!

 

Acha.

Ja staram się nie milczeć. Oczami też można wiele wyrazić. Pogardę. Politowanie. Zdegustowanie. Śmieszność publiczną. Niechęć.

Patrzę na grubą młodą osobę, która po podbiegnięciu do autobusu dyszy jak parowóz, a z torby wyciąga drożdżówkę. I oczami śmieję się jej w twarz. I pluję pogardliwym skrzywieniem ust.

Patrzę w kolejce do wędlin do koszyka sąsiadki z osiedla. Ja kupuję 3 gatunki wędlin po 4 plasterki, ona 5 gatunków, każdego po ćwierć kilo. W domu u niej jest tylko ona gruba i chudy mąż. Zje to sama? Pewnie, że sama. Przepalałam jej oczami dno koszyka. Poczuła chyba, bo zajrzała do mojego.

W przydrożnym makdonaldzie po 40 km na rowerze i z braku wałówki kupuję malutkie fryty. Z politowaniem patrzę na matronę, która samotnie wytoczyła się z samochodu i zamawia 2 kanapki
i duże fryty i lody. Z obrzydzeniem, gdy zaczyna jeść. Sama.

W tej knajpce dwa dni temu dowcipy świńskie i niekulturalne bardzo opowiadaliśmy, znaczy my, kumpel męża, synalek i znajomy barman. Swój dowcip, o grubasce w cyrku i o foce, specjalnie opowiedziałam głośniej, fonię kierując w stronę żrących młodych babonów.

 

Tyle mojej satysfakcji.

 

ale ??????
Dlaczego nie mówię głośno?
Dlaczego milczę????? Czego się boję???

Posądzenia o złe wychowanie? O brutalność? O włażenie komuś z butami?....

Nie wiem.
Ale wiem, że warto przełamać w sobie te barierę.


I proszę mi nie pisać pierdół, że otyłość to choroba i że należy osobę chorą traktować łagodnie. Wedle medycznych badań statystycznych, otyłość jest WYNIKIEM choroby u 1,5% (PÓŁTORA PROCENTA) grubych. Doliczyć trzeba jeszcze około 0,7% tych, u których istniejące choroby mogą, ale nie muszą powodować skłonność do tycia.

Cała reszta otyłych jest otyła z żarcia. Z nadmiernego żarcia. Z wpieprzania więcej niż się spali.

A gadanie o genach to pieprzenie w bambus. Geny to PREDYSPOZYCJA, a nie KONIECZNOŚĆ. Geny mówią ciału, jaką ma maxymalną wielkość, wzrostu i wagi. Ale nie każą maxymalnie wypełniać programu genetycznego. Nawet do tego nie namawiają. Zacytuję koleżankę: no, iezłe z tymi kobitkami. W pracy pewnie mówią " nie wiem od czego tyję, przecież niewiele jem, to pewnie geny. Matka i babka też były otyłe". Tyle, że dla takich pań "niewiele" to jest jak moja całotygodniowa dieta.


 

Oglądałam ostatnio moje albumy z dzieciństwa. W mojej podstawówkowej klasie była jedna, powtarzam JEDNA, gruba dziewczynka, nieżyjąca już Beatka Liberska. Umarła z tuszy, zawał, zator, ważyła w 40 wiosnie życia 140 kilo. Była gruba, bo jadła. Nie jedna kanapka na długiej przerwie, tylko 3. Mieszkała niedaleko, babcia, malutka, zasuszona kobiecina w czerni, jej kanapki donosiła. Ze smalcem, grubo. Albo z dżemem. I prawie zawsze brała dokładkę zupy na stołówce. Było jeszcze w klasie dwoje dzieci dużych. Nie grubych, ale grubokościstych. Arek Arkuszewski i Marzena Dudek, a może Dudzik. Byli duzi, wysocy, mocni, grubokościści.. Ale nie żarli

 

Na zdjęciach klasowych mojego potomstwa są grube dzieci. 1/3 klasy...  Tłuste twarze o krągłości księżyca. Obwody w pasie dwa razy większe niż rówieśnika obok. Pulchniutkie ramionka, pulchniutkie nadgarstki, parówkowe paluszki. Oczy, może piękne, ale ukryte w wałkach tłuszczu.

Córka brała do szkoły jedną wielka kanapkę albo duży jogurt. Ale nie jadła szkolnego obiadu. Ale 3 razy w tygodniu trenowała. Synek robił sobie po dwie kanapki, ale zaraz po szkole leciał grać w piłkę, wszystko jedno, jaką albo godzinami skakał na desce... I oboje opowiadali, że część rówieśników ma stałe zwolnienia z wf-u. Bo się męczą biegając. Bo zadyszki, bo spocenia. Córka chciała mieć szóstkę z wf-u, więc co jakiś czas prowadziła lekcje akrobatyki. Ze zgrozą opowiadała, że dziewczyny nie potrafią zrobić dziesięciu pompek! Kurcze, ja z pięćdziesiątką na karku i uszkodzonym barkiem robię 20!!! Że mostka nie zrobią, nawet z leżenia. Że półszpagat jest poza zasięgiem większości.


Po doświadczeniach swoich. Po doświadczeniach dzieci. Po tym, co widzę na ulicy...

Do ostatniego oddechu będę twierdzić, że otyłość jest wynikiem obżarstwa. Słabej woli. Pozwalania sobie na brak samokontroli.


I że każda otyła osoba musi w samej sobie znaleźć motywację do wyglądania normalnie. Że nie cud tabletki, nie diety cud - tylko samodyscyplina i opanowanie pozwolą wyglądać estetycznie.


Będę również twierdzić, że otyłej osobie potrzebny jest wstrząs. Że musi zrozumieć, że jest gruba. Że nikt jej nie pomoże być normalna poza nią samą.

I że potrzebne jest POTĘPIENIE osób otyłych. Bo inaczej nie zauważą, że są grube i źle widziane.

Tak twierdzę.
A mimo to wciąż milczę.
Cholera!


ps.

Uprzejmie proszę nie odsądzać mnie od czci. Tak jak niepalący protestują przeciwko zadymianiu lokali jedzeniowych, tak esteci mają prawo protestować przeciwko nieestetycznym czy wręcz ohydnym widokom przy jedzeniu. A jeszcze na razie siłą nikogo z restauracji nie usuwałam.

Ja wyraziłam pogląd, do czego jako człowiek mam pełne prawo, że publiczne żarcie, bo nie jedzenie, jest obrzydliwym widokiem. Zwłaszcza w wykonaniu otyłej osoby.

Wyraziłam również pogląd, że nie należy wciąż pobłażać i na głaskać po główce i mówić, że od teraz już będzie dobrze osobom, tu na Vitalii, które wciąż piszą o dietach, o swoim odchudzaniu i o conocnym lub codziennym obżeraniu się. I że nie rozumieją, skąd przybór wagi, bo przecież dieta była….

Co jest nieodpowiedniego w wyrażaniu takich poglądów?

Bo do rękoczynów jeszcze nie dojrzałam.

I nikogo nie namawiam do przejęcia moich poglądów. A podyskutować zawsze warto. Zwłaszcza na tematy bardzo, jak widać, drażliwe



  • 007sdoll

    007sdoll

    25 listopada 2010, 18:43

    Mnie się bardzo podoba to co piszesz. Pomimo, że brutalne. Podoba mi się. Nie mogę zrozumieć ludzi, którzy są grubi jak prosiaki a wpieprzają i wpieprzają i nic innego nie robią jak tylko wpieprzają. Znam najlepszy przykład. Dziewczyna-moja była przyjaciółka, teraz znajoma. Zakompleksiona, z roku na rok coraz większa, szersza. Przyjeżdża do mnie do miasta, w którym obecnie się uczę, uprzedzając wcześniej, że jest od kilku dni na diecie. Zrobiłam domowy obiad, ale ze względu na brak zdolności kulinarnych, nie wyszedł mi. Więc kiedy już docierała do mieszkania piszę - czy zamawiać jakąś sałatkę czy zjemy na mieście przed koncertem, na który szliśmy. "Nie! PIZZEEEEEE!!!!!!!!!!!". No dobra. Nie zamówiłam. Wracaliśmy z koncertu, będąc strasznie głodni i wiedząc, że w domu w lodówce pustki, a w mieście nic innego nie jest otwarte, weszliśmy do McDonald's. Ja wzięłam frytki aby się nie opychać za bardzo świństwem, a ona 2 cheesburgery. Pochłonęła w 3 sekundy i mówi: chyba wezmę sobie jeszcze jednego. A ty chcesz? No weeeź, bo mi głupio tak samej jeść. To się zdarzało bardzo często i na pewno zdarza się dalej. Po prostu dziewczyna jest ŻAŁOSNA w tym, jak się zachowuje. Odchudza się, dobrze wie(albo jednak nie), że musi się odchudzać, bo wygląda obrzydliwie, ale i tak wpie*dala fastfoody i to jak!!!! BARDZO żałuję, że nie potrafię powiedzieć w twarz jej czy komukolwiek innemu "przestać wpieprzać. jesteś obleśny/a, zrób cos ze sobą!" i muszę pracować nad tym, bo tak jak piszesz - to może dać porządnego kopa, ktoś może się ogarnąć po tych słowach mimo, że będą bolały. Ja sama nie mogę patrzeć na ludzi, którym się tłuszcz wylewa zewsząd i wpieprzają tłuste rzeczy w ogromnych ilościach. Może łatwo mi mówić, w końcu nigdy nie byłam gruba, ale nie oznacza to, że nie potrafię spojrzeć na siebie krytycznie. Wiem, że nie wyglądam idealnie i na pewno nigdy nie będę, choćby dlatego, że każdy "ideał" pojmuje inaczej, ale też dlatego, że wiem, że jest to praktycznie niemożliwe. Wiem, że mam brzuszek pomimo niskiej wagi i muszę nad nim pracować, ograniczyć jedzenie. Wszyscy mówią, że jestem szczupła, ale co z tego. Ja z brzuchem do "naprawy" WSTYDZĘ się jeść batona albo chipsy kiedy wszyscy patrzą, bo wiem, że trochę sobie szkodzę. A co dopiero tłuścioszki? Naprawdę, czasem żal mi ludzi. Wiem, że otyłość mogą wspomagać zmiany hormonalne, choroby, ale, właśnie - WSPOMAGAĆ. Bo to niemożliwe, żeby ktoś był gruby jak beka przez hormony. Tak więc popieram Cię całkowicie i apeluję do osób otyłych, z nadwagą czy zwyczajnie tłustych - PRZESTAŃCIE jeść niezdrowe żarcie i ZACZNIJCIE ruszać dupę, żeby wyglądać jak normalni, zadbani ludzie.

  • tygrysek84

    tygrysek84

    25 listopada 2010, 08:00

    odważna wypowiedź i ma w sobie dużo prawdy. Niestety taka jest prawda, ze większość się odchudza a tak naprawdę tylko udaje. Mnie czasem ręcę opadały. Miałam w sanatorium kobietkę, miała 55 lat. Miała nadwagę i chciała schudnąć, bo jej stawy nawalały. Powiedziałam jej żeby poszła na dietę łatwostrawną, to schudnie. Ok no poszła, ale co z tego heh. Jak ona jadła trzy dokładki zupy przegryzane z 3 kromkami chleba, czemu?? heh bo czekała na drugie danie i jej się nudziło ( trzeba było troszkę poczekać), drugie danie złożone w samych chudych produktów jak to w diecie w jej wykonaniu były przerażające, bo następne 3 kromki szły w ruch. Wszystko przegryzała. W nocy o 2 wstawała i jadła, nic że lampka mi w oczy raziła i miałam najlepszy sen. Po 2 tygodniach diety pyta mi się czemu ja schudłam a ona nie???tylko przytyła 4 kilo. No dlaczego?? Dlatego ja nic złego nie widzę w tym co koleżanka tu napisała. Nie chodziło o obrażenie kogo kolwiek. Ja wiem jak kiedyś byłam grubsza i nikt oprócz mojej Mamy nie widział problemu. Ze jem słodkie i że jem za dużo. Potrzeba jednej szczerej osoby która powie Ci prawdę choćby najgorszą. Za to zawsze cenię i cenić będę. Mojej siostrze też nigdy nie słodzę i wiem że kłamstwem jej tylko krzywdę zrobię. Ona wie że musi schudnąć , bo śliczna z niej dziewczyna i zasługuje na tysiąc komplementów.Powiedziała mi że tylko ode mnie zawsze usłyszy prawdę i że przynajmniej nie ściemniam. Dlatego ani nie krytykuje ani nie pochwalam zbyt bardzo wpis. Każdy ma prawo do własnej wypowiedzi.Pozdrawiam

  • Insol

    Insol

    17 sierpnia 2010, 17:35

    jeśli komuś nie odpowiada dobór słów to niech spada, ale przecież ty tu głównie piszesz o sobie i czemu to tobie nikt nie pomogl mowiac STOP! wiec o co halas? ja to rozumiem bo mam bliskich ktorzy zawsze wspierali moje zmiany w zyciu na drodze do zdrowia. obiad u mamy? mięsiwo oczywiscie! pieczona piers z indyka z warzywami na parze, na imieniny? zamiast kwiatów i czekoladek dostawalam 50pln na karnet na aerobik,a poza tym: ostatnio w Poznaniu widzialam w McDonaldzie 10 letniego chlopca, spasionego jak swinia, który jadł bigmaca, nawet ten kawalek, który spadl mu na ziemie, co na to wszyscy obroncy wrazliwych dusz? nasze obzarstwo powoduje obzarstwo naszych córek, synow i nie bedzie inaczej!!!

  • zagrubaania1982

    zagrubaania1982

    11 sierpnia 2010, 16:56

    gdyby ciebie ktos potepil za to ze jestes gruba inaczej bys gadala. nigdy tego nie doswiadczylas, wiec lepiej sie nie odzywaj.

  • maszenkaa

    maszenkaa

    6 sierpnia 2010, 16:30

    Dojrzała kobieta, a ma takie durne poglądy. Szkoda, myślałam, że trzeba brać przykład ze starszych, a tu widzę trzeba brać nogi za pas. O zgrozo!

  • joanna1966

    joanna1966

    6 sierpnia 2010, 14:31

    znowuż nie jestem w temacie, bom się po pagórkach świętokrzyskich zwłóczyła ale po rozejrzeniu się wygląda, żeś znowu narozrabiała! ledwie cię z oka spuścić na dni parę a Ty łubudu! Nie wiem jak to z ta grubością jest...no sama nie wiem...Miejscowe dziewuchy (moje klasowe znaczy) jak dowiedziały się że Jołaśka zjechała skrzyknęły się wieczorem i do nocy ciemnej urzędowałyśmy przy piwie pod starym młynem, gdzie rzeczna woda koła od 200 lat obraca. Fajnie było:) I wiesz co - najgrubsza chyba byłam:) jedyna za to w dżinach, trampkach, bluzce ludowo haftowanej, dekoldowanej, szalu w kolorze ciemnego wina i kolczykach egzotycznych. I tylko mnie jedynej Maniek, cośmy się w nim wszystkie w siódmej klasie kochały, z sześć razy komplementy prawił: od cukiereczka i apetycznej dziewczyny przezywał:) Dziewczyny!!! - nie grubej baby:) Ja myślę (coby się na temat tej awantury wypowiedzieć), że wszystko mamy w głowie - młodość, radość, miłość, powodzenie, niepowodzenie, zdrowie, apetyt na życie i na ciastko z kremem, to czy ktoś, coś nam się podoba, czy nie. Absolutnie wszystko! To nasze oczy i nasze spojrzenie. To my decydujemy o tym jak patrzymy na świat. Jak postrzegamy ludzi, sprawy, rzeczy. Moje szczęście (lubię o Nim tak mówić bo jest jak talizman:-) mówi, że najbardziej urzeka go moja pogoda ducha. I mądrość:) I...d..a:) Dokładnie w tej kolejności:) Jak idzie o ten ostatni czynnik to jest to element jeszcze nieobwisły, okazałych rozmiarów:) Jolando moja ulubiona! dla mnie możesz całkiem złośliwić i w roli sekutnicy chadzać, o babach grubych wypisywać i obżarstwie - ja i tak cię lubię, bo aniołom z twoją energią i aurą pod ręce:)

  • motyl25

    motyl25

    5 sierpnia 2010, 22:59

    Ostro pojechałaś z tematem... Nie mówię, że w 100% dobrze, nie mówię, że źle. Widok zwałów tłuszczu wylewających się znad paska spodni jest faktycznie obrzydliwy, często myślę, że gros ludzi nie ma w domu luster, że tak wyłażą na ulice miast. Laską nie jestem, ale ubieram się estetycznie, nic mi się nie wylewa, nie ucieka ani tu ani tam. Nieraz łapię się na tym, że na widok wielkiego wylewającego się komuś brzuszyska na mojej twarzy maluje się grymas obrzydzenia. Ale wiem też, że otyłość mogą powodować leki, które niektórzy muszą zażywać (ja tak dowaliłam 10kg i olałam, powiedziałam, że więcej nie zażyję. Odbija się to na zdrowiu, ale pierniczę, nie będę ich brać) a jest to bardzo trudno później zrzucić. Ale faktem jest, że zdecydowana większość nadwagi z żarcia się bierze. Trudno nie tyć jak się dzień w dzień wpyla (na zmianę, dla "urozmaicenia") zapiekankę/kebab/fryty/McSyfa i inne popijając hektolitrami coli...

  • Karina1985

    Karina1985

    5 sierpnia 2010, 20:28

    Czyli osoba otyła ma publicznie nie jeść, fajnie tylko zastanówcie się zanim kogoś osądzicie czy aby ta osoba nie choruje na coś co powoduje przyrost masy. Są choroby o których nie macie zielonego pojęcia a więc prosze zastanówcie się zanim wystrzelicie z takim tekstem POZDRAWIAM

  • marsjanka81

    marsjanka81

    5 sierpnia 2010, 18:01

    i dodam sobie pamiętnik do ulubionych choć prawda w oczy kole. Chciałabym zeby ta pani codziennie dawała mi takiego kopa .

  • poziomkowa1986

    poziomkowa1986

    5 sierpnia 2010, 17:30

    "A gadanie o genach to pieprzenie w bambus. Geny to PREDYSPOZYCJA, a nie KONIECZNOŚĆ. Geny mówią ciału, jaką ma maxymalną wielkość, wzrostu i wagi. Ale nie każą maxymalnie wypełniać programu genetycznego." Jesteś genetykiem? Biotechnologiem? Nie? Ja Tak, i powiem jedno - sama pieprzysz w bambus ;]

  • annabellaa

    annabellaa

    5 sierpnia 2010, 17:12

    zgadzam sie z toba w 100%..ciezko mi bylo wrocic do diety..robie dukana po raz 2..i tak jak mowisz wiem ze to moja wina i ze jestem gruba bo sie obzeram..ale staram sie saba sobie to tak tlumaczyc ze nie daje rady na bialkach..a to bzdura bo wiem ze moge schudnac i trzeba tylko troche silnej woli...dalas mi kopa motywacji dzieki!!!

  • margolcia1972

    margolcia1972

    5 sierpnia 2010, 15:58

    ale referat odwaliłaś, ale przyznam, że zgadzam się z Tobą, patrzenie na osoby otyłe, wsuwające do ust tony jedzenia to nie jest fajny widok!!! Ale... ale sama też tak jadłam, niestety (wstyd mi). Nie wiem tylko jak ja zareagowałabym, gdyby ktoś w gruboskórny sposób powiedział mi, że jestem olbrzymia, bo za dużo żrę. Na pewno bardzo by mnie to zabolało, czy wstrząsnęłoby na tyle, żebym oprzytomniała i żreć przestała??? Tego nie wiem, ale myślę, że po takim upokorzeniu musiałabym się dopiero nażreć, żeby zagłuszyć swoją własną niemoc. Bo do odchudzania trzeba sobie najpierw dobrze, żeby nie powiedzieć bardzo dobrze w główce poukładać. Jak tego elementu zabraknie, to z odchudzania nic nie wyjdzie. Wiem, co mówię. Sama wiele razy próbowałam i czasem się udało, a czasem niestety nie. Myślę, że złotym środkiem byłoby pokazanie osobie otyłej swojego zdjęcia z wagą ciężką i kogucią, a potem zakomunikowanie jej, że też tak może wyglądać, bo otyłość nie jest ani fajna, ani estetyczna. A wszystko co trzeba zrobić, to chcieć, mieć motywację, poukładać odpowiednio klepki w główce i zacząć jeść inaczej. Na początku nie jest łatwo, ale wystarczy przetrzymać pierwsze 3 dni, a efekt murowany przyjdzie za czas jakiś:) U mnie, -20kg po 5 miesiącach:))) Pozdrawiam i życzę udanego urlopu:)))

  • alyssaa

    alyssaa

    5 sierpnia 2010, 14:02

    ważne zagadnienia. Ważne jest, żeby w otoczeniu osoby otyłej znalazł się ktoś, kto jej na to zwróci uwagę. Ja na szczęście miałam takie osoby w swoim otoczeniu. I otyłość bierze się z żarcia, to fakt, nie ma co zwalać na geny czy chorobę. Bo to dotyczy naprawdę małej ilości jednostek. Pozdrawiam

  • klusencja

    klusencja

    5 sierpnia 2010, 13:12

    Chociaż nadal mam sporą nadwagę podpisuję się pod Pani słowami wszystkimi kończynami. Na początku roku powiedziałam sobie "chcesz zeszczupleć - nie żryj tyle" i okazało się, że to naprawdę działa. Jeszcze sporo przede mną, ale ma Pani rację - osoby otyłe potrzebują wstrząsu. Doprowadzenie siebie do stanu otyłości to oznaka słabości (być może czasowej - jakieś załamanie itp.), ale jednak słabości. Według mnie, najlepszy sposób, by otyłej osobie pomóc, to przestać ją głaskać po głowie. To jest osłabianie, a tego zdecydowanie osoba już słaba nie potrzebuje. I nie tego w głębi duszy oczekuje.. Mnie głaskano i akceptowano nowe kilogramy, a przybywało ich naprawdę sporo.. Ocknęłam się sama, ale trwało to niepotrzebnie długo.

  • loana

    loana

    5 sierpnia 2010, 13:04

    Powiem tak, jakby ktoś obcy powiedział mi na ulicy jaka to gruba jestem usłyszłaby wiązankę taką, że nie wiedziałby jak się nazywa! Chamstwo trzeba traktowac Chamstwem! Jestem jaka jestem i powiem wam ja się z tym czuje dobrze i wara komuś do mnie! (W morde też umiem przylać jak trzeba i nie zwracam uwagi na wiek i płeć) Jakby ludzie za taki sarkazm i chamskie odzywko dostali dobry wpierdziel po ryju to odechciałoby się im! Jola widze, że masza dużo czasu i przychodzą Ci do głowy głupoty! Trzeba wziąć się do pracy.... PS. A tyle mówi się o tolerancji!!! ja jej tutaj nie widze, ale widze, że najwięcej popiera ten wypocony wpis osób co mają mało wspólnego z odchudzaniem i nadwagą....

  • MrsLadyBirdxx

    MrsLadyBirdxx

    5 sierpnia 2010, 11:37

    chcesz zmieniać świat? zmieniaj go czynami a nie nasaczonymi pogarda slowami. miłego :)

  • MrsLadyBirdxx

    MrsLadyBirdxx

    5 sierpnia 2010, 11:32

    tak robią tylko zgorzkiali ludzie. żal mi ciebie. chesz uszczesliwiac ludzi pogardliwym "pluciem" w twarz?? poważnie?? urodziłaś się trochę za pózno, bo powinnaś była pisać przemówieia dla HITLERA!!! kobieto, zamiast zaglądać sąsiadce w koszyk, chwyć ją pod rękę i zaprowadz do ditetyka (skoro już czujesz misję zbawiania grubasów). nazywasz siebie estetką?? idz do fryzjera!!! nikt z "przyjaciół" ci tego jeszcze nie powiedział?? nikt nie obrzucił cię pogardliwym spojrzeniem? kiedys sie obudzisz i pomyślisz "lepiej było przeżyć życie z uśmiechem na ustach, niż z grymasem na twarzy"....żal mi ciebie podły człowieku

  • kamileczka84kg

    kamileczka84kg

    5 sierpnia 2010, 11:11

    Przeczytalam cala wypowiedz co prawda z kilkoma rzeczami sie nie zgadzam ale z cala reszta jak najbardziej. I powiem szczerze ze to zarcie jest najgorsze jakie moze byc. Zle przygotowane tylko nam szkodi a daje rzyjemnosc na chwile. Musze powiedziec ze popedziła mnie Pani do dzialania i zaraz bede jadla kanapki warzywne. Ja tez jak mialam 84kg na liczniku nie zdawalam sobie sprawy z wagi, az ktoregos dnia powiedzialam ze schudne chociaz nikt mi nie wierzyl i udalo sie po czesci jeszcze troche zostalo ale poradze sobie. Po prostu trzeba zaczac jesc zdrowe jedzenie a nie zalane tluszczem badz zapychac sie. A co do mowienia grubaskom ze sa grubi zgadzam sie z tym mi nawet jak mialam 84kg to mowili ty to jestes nabita neie gruba a jak patrze na moje zdjecia i mowie znajmmym jak mogliscie tak mi mowic przeciez bylam potworem morskim... wrr nie chcialabym do tego wrocic. <br> Pozdrawiam.

  • 65Paula

    65Paula

    5 sierpnia 2010, 10:55

    Wiem, że wiele osób może czuć się urażonymi, przecież nikt nie lubi się przyznawać do błędów.....ja też kiedyś uważałam, że jem mało...ale nie tyje się od powietrza, a hormony i geny nie są wytłumaczeniem....to zwykłe oszukiwanie siebie....tak jak stwierdzenie, że nie mogę ćwiczyć bo jestem chora...no cóż są ćwiczenia nawet dla osób po ciężkich operacjach serca czy oczu, a takie choroby jak cukrzyca czy nadciśnienie - wręcz wymagają aktywności- oczywiście odpowiednio dozowanej ale na pewno nie są dla niej przeciwwskazaniem ......tylko trzeba jeszcze chcieć....i w tym właśnie problem....łatwiej obwiniać innych i okoliczności niż spojrzeć prawdzie w oczy i wziąć się za siebie.....Pozdrawiam.

  • leila.

    leila.

    4 sierpnia 2010, 23:45

    dlaczego Pani czuje się lepsza od kogoś grubego? kiedyś sama była Pani gruba.. teraz nienawidzi Pani tej grubości. ale po co nienawidzić wszystkich dokoła, którzy jedzą, wkładają do koszyka szynkę, masło orzechowe albo idą zjeść coś porządnego do restauracji? to nie Pani sprawa, nie sprawi Pani "plującym" spojrzeniem pełnym pogardy, że cały świat zacznie nagle odchudzać się, żeby wszyscy stali się estetyczni na Pani potrzeby.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.