młodziutkie kelnerki je obgadywały, oczy im wciąż leciały w tamtą stronę. Klienci przechodzący zerkali z odrazą i fascynacją. A mi było głupio. Młode i tłuste babiszony przyszły do eleganckiej restauracyjki z kuchnią fusion, by się po-nawpieprzać. Ohyda!
Już nie potrafię się zdobyć na wyrozumiałość, gdy oglądam takie obrazki..... Sama też tak kiedyś żarłam i teraz mi wstyd za tamtą mnie
Pozwolę sobie skopiować, skróty moje:
Wczoraj w sklepie widziałam grubą, młodą dziewczynę wybierającą z półki masło orzechowe. Stałam i patrzyłam. Z obrzydzeniem. (...) dlatego, że żarła masło orzechowe, a brzuch wylewał jej się z obcisłych spodni. (...) waliła mnie po oczach masłem orzechowym i dupą jak szafa gdańska. ... Nie umiem nie oceniać ludzi na podstawie wyglądu (mam na myśli wagę) i niech ta/ten która to potrafi bez zająknięcia i choćby najmniejszej myśli potępiającej, pierwsza-y rzuci kamieniem.
Otyłość nie jest sexy! Nie jest nawet odrobinę kusząca. A patrząc na grubasa jedzącego loda, ciastko, czy frytki pierwsza myśl, jaka mi przychodzi do głowy, to taka, ze gdybym tak wyglądała żywiłabym się energią słoneczną.
(...) Nie oszukujmy się; wybierając czekoladkę z bombonierki patrzymy jak wygląda, a nie co ma w środku. Tak samo jest z ludźmi. Oceniamy po wyglądzie. Wystarczają nam trzy sekundy. I na nic zda się perorowanie o zaletach umysłu i o tym, że książki po okładce nie wolno.. Tak jesteśmy skonstruowani i tyle.
1 komentarz - (...) mnie najbardziej wkurzają tu na Vitalii osoby, które niby to się odchudzają i niby chcą i marzą o szczupłej sylwetce a ciągle podjadają, albo normalnie wciągają wszystko co popadnie i tak kokietują siebie i innych
2 komentarz - wylewający się zza spodni tłuszcz absolutnie nie jest sexy... to czyste zaniedbanie... (...) lubię patrzeć na osoby nieco grubsze, ale zadbane, ale jak widzę tłuszcz zlewający się i jakieś takie zaniedbanie ogólne, to żal mi patrzeć...
3 komentarz - i ja, kiedy od roku w końcu wierzę, że mogę wyglądać inaczej.... Mam mieszane uczucie, gdy widzę otyłych wcinających w mieście, w autach itp. Nie żebym zapomniała, że też tak kiedyś jadłam... Ale żal mi ich, że jeszcze nie znaleźli tego kopa, który ustawia człowieka na właściwej drodze
Mój komentarz - czyste chamstwo - tak myślę często sama do siebie - żeby się pohamować i nie podejść na ulicy, w knajpie do otyłej i właśnie żrącej młodej dziewczyny ... a taką mam zawsze chęć podejść i powiedzieć - ty grubasie, nie żryj tyle! .. więc tylko bezsilnie wmawiam sobie, że to byłoby chamstwo . . .. . ale to siedzi we mnie, bo ja wciąż żałuję, że nikt tak do mnie kiedyś nie podszedł i nie powiedział . .
.. Owszem, byłoby mi głupio i przykro, ale może wcześniej bym oprzytomniała
Gdy byłam otyła i wielka, ja - maluszek drobnokościsty, żyłam przecież między ludźmi. Nie żyłam na
pustyni.
Między bliskimi. Mężem, dziećmi, rodziną. Mąż przytulając mnie i się powtarzał banały o kochanym ciałku i miękkości ulubionego biustu. Najdalej posunęła się najbardziej pozytywna i sympatyczna z moich wiekowych ciotek, która przy okazji spędów rodzinnych wciąż mi powtarzała "o, Jola, znowu lepiej wyglądasz" i tylko jej oczy przygasały. Zapytałam ją półtora roku temu, czemu mi prosto w twarz nie powiedziała, że wyglądam jak gruba tłusta beka i że może bym już nie wpieprzała tego dziesiątego pączka. Powiedziała, że strasznie głupio było jej i nie chciała mi robić przykrości.
Między towarzystwem ze studiów. Bo my wciąż trzymamy się razem. Faceci nieustająco mnie podszczypywali, tańczyć chcieli, nie narzekałam na brak kompanii do rozmów i do biesiad. Dziewczyny omawiały ze mną stroje. Razem pływaliśmy jachtem po Mazurach. Dlaczego nikt nigdy mi nie zwrócił uwagi??? No, jeden facet, taki oczołapny i dobrze tańczący, ale to było już po pierwszym etapie samoistnego chudnięcia. Powiedział, że dopiero teraz tańczy się ze mną z przyjemnością, bo można mną podrzucać w rock`n`rollu.
Między młodymi i młodocianymi przyjaciółmi. Takimi w wieku mojego syna i młodszymi. Wspólne wyjazdy, nocne włóczenia się po gralniach i festiwalach gier komputerowych. Nocne sesje grania. Gdy zamawialiśmy żarcie z dowozem, nie dostawałam podwójnej porcji. Ale nikt nigdy nie zwrócił mi uwagi, że nie pasuję ze względu na tuszę.
A stwierdzam teraz, oglądając teraz zdjęcia sprzed lat - nie pasowałam nigdzie. Wszyscy byli szczuplejsi ode mnie. Wszyscy jedli mniej.
Co powoduje ludźmi, że bliskiej i otyłej osobie i jeszcze żrącej dużo publicznie - nie potrafią powiedzieć prawdy w oczy???? Przecież takie słowa tylko na chwilę zabolą. A, być może, przebiją się przez zwały tłuszczu i trafią do mózgownicy. Może uratują komuś życie. Zdrowie. Małżeństwo. Może wyprostują czyjeś życie.
DLACZEGO MILCZYMY ?????
Przyjemniej by było mojej ciotce, jakbym zeszła na zawał otłuszczonego serca? Przyjemnie było mojemu mężowi kochać się ze mną, gdy brzuch przeszkadzał w przytuleniu się całym ciałem??
Co powoduje nami, że zamiast w knajpie siedzącej obok grubasce powiedzieć, że wygląda ohydnie z tłuszczem cieknącym po brodzie i mlaskaniem, odwracamy w zażenowaniu wzrok? To nie poprawność polityczna, bo to zjawisko było wcześniej.
Dlaczego głaszczemy znajome vitalijki po głowie, gdy po regularnym nocnym/wieczornym obżarstwie płacze rano w pamiętniku nad przybyłym kolejnym półkilogramem. No, dotyczy to głównie młodszej generacji. Z naszych rówieśniczek to znam tylko taki jeden przykład. Kobieta nawet nie rejestruje, że na kolację zjada cały bochenek chleba i ocyka się dopiero, gdy ktoś z domowników ma chęć na jedną kanapkę. Bo chleba już nie ma. Zjadła. A co kilka dni rano płacze w pamiętniku, że kolejny kilogram doszedł. Dlaczego nikt nie napisze - Tyjesz, dziewczyno, bo conocnie żresz. Tyjesz, bo ty jesz. I tyć będziesz codziennie, dopóki żreć nie przestaniesz. I wcale nie dziwię się Twojemu partnerowi, że zostawił/zostawia taką słabą i grubą babę. Nie dziwię się komuś z rodziny, że ci złośliwości oraz dowcipy o grubasach opowiada. Bo jesteś grubas!!! Jesteś żarłok!
Acha.
Ja staram się nie milczeć. Oczami też można wiele wyrazić. Pogardę. Politowanie. Zdegustowanie. Śmieszność publiczną. Niechęć.
Patrzę na grubą młodą osobę, która po podbiegnięciu do autobusu dyszy jak parowóz, a z torby wyciąga drożdżówkę. I oczami śmieję się jej w twarz. I pluję pogardliwym skrzywieniem ust.
Patrzę w kolejce do wędlin do koszyka sąsiadki z osiedla. Ja kupuję 3 gatunki wędlin po 4 plasterki, ona 5 gatunków, każdego po ćwierć kilo. W domu u niej jest tylko ona gruba i chudy mąż. Zje to sama? Pewnie, że sama. Przepalałam jej oczami dno koszyka. Poczuła chyba, bo zajrzała do mojego.
W przydrożnym makdonaldzie po 40 km na rowerze i z braku wałówki kupuję malutkie fryty. Z politowaniem patrzę na matronę, która samotnie wytoczyła się z samochodu i zamawia 2 kanapki
i duże fryty i lody. Z obrzydzeniem, gdy zaczyna jeść. Sama.
W tej knajpce dwa dni temu dowcipy świńskie i niekulturalne bardzo opowiadaliśmy, znaczy my, kumpel męża, synalek i znajomy barman. Swój dowcip, o grubasce w cyrku i o foce, specjalnie opowiedziałam głośniej, fonię kierując w stronę żrących młodych babonów.
Tyle mojej satysfakcji.
ale ??????
Dlaczego nie mówię głośno?
Dlaczego milczę????? Czego się boję???
Posądzenia o złe wychowanie? O brutalność? O włażenie komuś z butami?....
Nie wiem.
Ale wiem, że warto przełamać w sobie te barierę.
I proszę mi nie pisać pierdół, że otyłość to choroba i że należy osobę chorą traktować łagodnie. Wedle medycznych badań statystycznych, otyłość jest WYNIKIEM choroby u 1,5% (PÓŁTORA PROCENTA) grubych. Doliczyć trzeba jeszcze około 0,7% tych, u których istniejące choroby mogą, ale nie muszą powodować skłonność do tycia.
Cała reszta otyłych jest otyła z żarcia. Z nadmiernego żarcia. Z wpieprzania więcej niż się spali.
A gadanie o genach to pieprzenie w bambus. Geny to PREDYSPOZYCJA, a nie KONIECZNOŚĆ. Geny mówią ciału, jaką ma maxymalną wielkość, wzrostu i wagi. Ale nie każą maxymalnie wypełniać programu genetycznego. Nawet do tego nie namawiają. Zacytuję koleżankę: no, iezłe z tymi kobitkami. W pracy pewnie mówią " nie wiem od czego tyję, przecież niewiele jem, to pewnie geny. Matka i babka też były otyłe". Tyle, że dla takich pań "niewiele" to jest jak moja całotygodniowa dieta.
Oglądałam ostatnio moje albumy z dzieciństwa. W mojej podstawówkowej klasie była jedna, powtarzam JEDNA, gruba dziewczynka, nieżyjąca już Beatka Liberska. Umarła z tuszy, zawał, zator, ważyła w 40 wiosnie życia 140 kilo. Była gruba, bo jadła. Nie jedna kanapka na długiej przerwie, tylko 3. Mieszkała niedaleko, babcia, malutka, zasuszona kobiecina w czerni, jej kanapki donosiła. Ze smalcem, grubo. Albo z dżemem. I prawie zawsze brała dokładkę zupy na stołówce. Było jeszcze w klasie dwoje dzieci dużych. Nie grubych, ale grubokościstych. Arek Arkuszewski i Marzena Dudek, a może Dudzik. Byli duzi, wysocy, mocni, grubokościści.. Ale nie żarli
Na zdjęciach klasowych mojego potomstwa są grube dzieci. 1/3 klasy... Tłuste twarze o krągłości księżyca. Obwody w pasie dwa razy większe niż rówieśnika obok. Pulchniutkie ramionka, pulchniutkie nadgarstki, parówkowe paluszki. Oczy, może piękne, ale ukryte w wałkach tłuszczu.
Córka brała do szkoły jedną wielka kanapkę albo duży jogurt. Ale nie jadła szkolnego obiadu. Ale 3 razy w tygodniu trenowała. Synek robił sobie po dwie kanapki, ale zaraz po szkole leciał grać w piłkę, wszystko jedno, jaką albo godzinami skakał na desce... I oboje opowiadali, że część rówieśników ma stałe zwolnienia z wf-u. Bo się męczą biegając. Bo zadyszki, bo spocenia. Córka chciała mieć szóstkę z wf-u, więc co jakiś czas prowadziła lekcje akrobatyki. Ze zgrozą opowiadała, że dziewczyny nie potrafią zrobić dziesięciu pompek! Kurcze, ja z pięćdziesiątką na karku i uszkodzonym barkiem robię 20!!! Że mostka nie zrobią, nawet z leżenia. Że półszpagat jest poza zasięgiem większości.
Po doświadczeniach swoich. Po doświadczeniach dzieci. Po tym, co widzę na ulicy...
Do ostatniego oddechu będę twierdzić, że otyłość jest wynikiem obżarstwa. Słabej woli. Pozwalania sobie na brak samokontroli.
I że każda otyła osoba musi w samej sobie znaleźć motywację do wyglądania normalnie. Że nie cud tabletki, nie diety cud - tylko samodyscyplina i opanowanie pozwolą wyglądać estetycznie.
Będę również twierdzić, że otyłej osobie potrzebny jest wstrząs. Że musi zrozumieć, że jest gruba. Że nikt jej nie pomoże być normalna poza nią samą.
I że potrzebne jest POTĘPIENIE osób otyłych. Bo inaczej nie zauważą, że są grube i źle widziane.
Tak twierdzę.
A mimo to wciąż milczę.
Cholera!
ps.
Uprzejmie proszę nie odsądzać mnie od czci. Tak jak niepalący protestują przeciwko zadymianiu lokali jedzeniowych, tak esteci mają prawo protestować przeciwko nieestetycznym czy wręcz ohydnym widokom przy jedzeniu. A jeszcze na razie siłą nikogo z restauracji nie usuwałam.
Ja wyraziłam pogląd, do czego jako człowiek mam pełne prawo, że publiczne żarcie, bo nie jedzenie, jest obrzydliwym widokiem. Zwłaszcza w wykonaniu otyłej osoby.
Wyraziłam również pogląd, że nie należy wciąż pobłażać i na głaskać po główce i mówić, że od teraz już będzie dobrze osobom, tu na Vitalii, które wciąż piszą o dietach, o swoim odchudzaniu i o conocnym lub codziennym obżeraniu się. I że nie rozumieją, skąd przybór wagi, bo przecież dieta była….
Co jest nieodpowiedniego w wyrażaniu takich poglądów?
Bo do rękoczynów jeszcze nie dojrzałam.
I nikogo nie namawiam do przejęcia moich poglądów. A podyskutować zawsze warto. Zwłaszcza na tematy bardzo, jak widać, drażliwe
leila.
4 sierpnia 2010, 23:37nie zastanawia Pani, że może ci ludzie lubią siebie? może akceptują siebie z tymi nadprogramowymi kilogramami, są szczęśliwi i mają gdzieś, co inni o nich myślą, nawet wcinając masło orzechowe? dlaczego mamy potępiać kogoś tylko dlatego, że nie mieści się w naszych kanonach piękna i w naszych prywatnych estetycznych odczuciach? to, co o nich myślimy, nawet jeśli się nam nie podobają, to nasza sprawa. ich sprawa, jak sami siebie postrzegają. nie trzeba nikogo za to potępiać. jeśli sami zaczną uważać siebie za 'nieestetycznych' i 'tłustych' to sami sobą wstrząsną i coś ze sobą zrobią. i nic nikomu do tego, każdy ma swoje własne ciało i swoje własne potrzeby.
mikataka
4 sierpnia 2010, 22:40Pani poziom agresji mnie zadziwia. Myślę, że ma Pani większy problem niż niejedna grubaska, która przyszla jak Pani to napisała "po-nawpieprzeć" Co do nieestetycznych widoków, one nie szkodzą zdrowiu bezpośrednio - palenie owszem. Jestem zniesmaczona.
bedesliczna
4 sierpnia 2010, 22:20MA PANI W 10000% RACJĘ! Nigdy nie przeczytałam na Vitalii tak wspaniałego wpisu! Czysta prawda! Każdy musi dostać kopa w dupę żeby zacząć działać! Ja takiego dostałam - a po pani słowach chcę działać jeszcze bardziej! DZIEWCZYNY , PANI JOLA MÓWI TO O CZYM WY WSTYDZICIE SIĘ MÓWIĆ! Każda z nas jest tutaj dlatego że mamy za dużo tłuszczu który przeszkadza nam we wszystkim! I każda z nas myśli na pewno tak jak p.Jola! To zaglądanie do koszyka sąsiadce odbieram jako wyższość, i to zasłużoną, bo kto jak osoba która wygrała walkę ze zbędnymi kilogramami wie, że żeby patrzeć tak na coś co kiedyś samemu się robiło trzeba przejść długą i bardzo trudną drogę! Więc nie rozumiem tutaj negatywnych komentarzy! Rozumiem, może niektórych szokuje szczerość p.Joli, ale jak dla mnie ta szokująca szczerość jest czytsą prawdą! Pozdrawiam serdecznie!
coatek18
4 sierpnia 2010, 22:18Brawo prawda prawda i tylko prawda. Świetnie piszesz, jeśli nie zyjesz z Tego to się nam tu marnujesz kobieto! Znam tylko 2 osoby otyłe w moim otoczeniu i fakt ważąc 40 kilo mniej od nich odchudzam się, a nigdy nie pomyślałam żeby może wziąć te dziewczyny na basen, zmotywować powiedzieć że wyglądają obrzydliwie... Boję się że będzie im przykro... Znowu zaczną siedzieć w domu i przestaną nigdzie wychodzić... Czast to zmienić. Jak na razie mam motywację zobaczę czy starczy mi odwagi!
Jasmin1987
4 sierpnia 2010, 21:30Czytając ryczałam ze śmiechu. Powinnaś zostać felietonistką. Choć tekst raczej do inteligentnych dotrze. Puste grubasy będą oburzone. W sumie szczera prawda. Taki wstrząs mi był potrzebny! Może wreszcie coś pozwoli mi ruszyć tłusty tyłek z fotela. I właśnie w tym tłustym chowam swoje tłumaczenie o niedoczynności tarczycy, będzie ciężej, ale też dam radę. Wielkie dzięki!!! Nie ważne ilu ludzi negatywnie poruszyło to co napisałaś. Ważne ile osób dzięki Tobie odzyska siebie :-)
vitalijka000
4 sierpnia 2010, 20:56Widzę,że tutaj u pani ostatnio głośno,aż zaglądnęłam. Nie będzie to kolejny komentarz,który "krzyczy",ale zwyczajnie wyrażę moje skromne zdanie. Powiedzmy,że panią rozumiem w tym,co pani wypisuje. I to prawda - może takie ostre słowa przydałyby się niektórym kobietom.. ale, nie wszystkim. Droga Pani,uważam,że pisząc ten wpis,pisała Go pani mając na względzie własne odczucia - może x czasu temu przydałby się Pani taki ostry komentarz,może i wzięłaby się Pani szybciej za siebie.Ale właśnie.. Pani. Ten wpis to czysty egozim,pisanie pod siebie. Ludzie są różni,zupełnie inaczej reagują na wiele spraw. Nie można ot tak do kogoś podejść i powiedzieć coś "odważnego". Pani wspomina o swojej ciotce - no właśnie! A ciotki chyba nie mozna zaliczyc do obcych osób. Jeśli ktoś jest nam zupełnie obcy - nie wolno nam używać takich słów!! A chamstwo jest dobre dla chamów. Jedno słowo może tkwić człowieku całe życie, słabsze jednostki mogą mieć przez takie "słówko" jakies zaburzenia. Inne osoby mogą się załamać i w efekcie jeść jeszcze więcej. Nie pomyślała Pani o tym?? Nie na pani świat się zaczyna i nie na pani świat się kończy. Proszę pomyśleć.
patih
4 sierpnia 2010, 20:39czasem przydałoby się niektórym osobom powiedzieć nie żryj tyle, dal ich własnego dobra, moze by je to zmotywowało
iwoncita
4 sierpnia 2010, 20:11UWAGA TERAZ ZALOSNE DUPOLIZY!!!!! POCZYTAJCIE CO JOLA WASZA NAPISALA NA FORUM!!!!Czwartek, 23:01 (List #9) "ee tam byłam gruba, na imprezach podszczypywali mnie jestem chuda, tańczą ze mna rok`n`rolla z figurami nieważne, no, prawie nieważne, jak wyglądasz, tylko jak sie czujesz i jak sie zachowujesz jak w klubie siądziesz w kącie - toś sama sobie winna nie pomyślałaś, ze połowa facetów lubi duuuże kobiety ?"
figaaa
4 sierpnia 2010, 18:59właściwie wszystkie komentarze pod tym jak i pod późniejszym Pani postem. Z częścią opinii zgadzam się całkowicie. Nie ma co się czarować, otyłość w większości przypadków nie bierze się z powietrza, tylko z nieodpowiedniej diety i braku ruchu.Nie są to wymysły "chudych i wrednych" tylko poparte badaniami naukowymi fakty. Położyłabym tu jednak akcent na słowo WIĘKSZOŚĆ. Rozumiem też w jaki sposób niektórzy po przeczytaniu tego tekstu mogli poczuć się urażeni...Ja osobiście nigdy nie wygłosiłabym uwagi o czyjejś tuszy czy sposobie jedzenia, szczególnie publicznie, szczególnie w stosunku do obcej osoby. W rodzinie czy wśród przyjaciół uważam takie rzeczy oczywiście za dopuszczalne, ale i tak tylko w przypadku , gdy faktycznie wiemy, że problemem jest obżarstwo/lenistwo i że reakcją będzie mobilizacja a nie większe jeszcze przygnębienie, bezsilność i zajadanie żalu. Ja na taki wytyk zareagowałabym buntem, oburzeniem i najnormalniej byłoby mi przykro. Na pewno nie natchnęłoby mnie to do diety czy ćwiczeń. Ludzie są rożni i nie można pchać wszystkich do tego samego wora... I Pani i niektórym Vitalijkom życzę więc odrobiny więcej delikatności i ostrożności w osadzaniu innych. Pozdrawiam.
tomija
4 sierpnia 2010, 18:44czyja się nie powtórze , że uwielbiam ten pamiętnik i jego właścicielke??buziaki
rzymianka1978
4 sierpnia 2010, 16:43Zgadzam się w 100 % - przecież tu chodzi o ZDROWIE! ładny wygląd jest produktem ubocznym zdrowego ciała - nie wszystkie kobietki będą miały wymiary 90-60-90 - każda jest z nas inaczej zbudowana. Tragedią jest to, że coraz więcej dzieci jest otyłych - jedzenia wszędzie jest w nadmiarze, najczęściej przetworzonego - aktywności fizycznej w ogromnym niedostatku. Dzieci od małego są wszędzie przywożone, odwożone - moje chodziły na nogach i do przedszkola i wszędzie gdzie się tylko dało - dla nich to ok 20 min. Lubią ruch i im więcej się ruszają tym mniej jedzą - widać to szczególnie latem i zimą. poza tym sposób i jakość jedzenia a także aktywność fizyczna to nawyk - dlatego brawo dla wszystkich mam i tatusiów i dziadków, którzy świadomie to robią (bo wszystko jest dla ludzi) i dzięki temu ich dzieci mają szanse na zdrowe i sprawne ciało. mam znajomą, której z dnia na dzień jest więcej - kiedyś rozmiar 36 - jedna córka już poszła w jej ślady a jako nastolatka była chudzielcem, druga poczekamy zobaczymy na razie jest ok. Mają ogród, w którym wszytko robi mąż, bo ona się poci. Młodszej córce ciągle się zwraca by nie biegała bo się spoci a mała ma energii, że hej i kiedy już dojdzie do tego, że się spoci zabierana jest do domu lub bardzo ciepło ubierana. DZIĘKI WIELKIE ZA TEN TEKST. dla wszystkich na rachunek sumienia
MORALETTA
4 sierpnia 2010, 15:52swieta racja - wiekszosc z nas sie obzera i niepotrafi sie kontrolowac ,brak nam samodyscypliny . Ja stracilam sie z oczu niewiem kiedy 25 kilo przytylam bo lubie jesc i wzaczelam obwiniac innych za to ze gruba jestem - jak mozna niejes jak sie idzie do restauracji ze znajomymi ??? a owszem mozna -tylko ze nalezy sie kontrolowac i w domu po cichaczu nieobzerac w mojej rodzinie sa grubsi ichudsi ale dopiero jak mi brat w oczy powiedzial -- TY GRUBASIE !!! CO TY ZE SOBA ROBISZ !!! LUSTRA W DOMU NIEMASZ???!!! --- wtedy zaczelam sie wstydzic (mam problem z watroba i zganialam wine rowniez na chorobe ) i zaczelam probowac sie opamietac i nadal probuje i bede trwac w postanowieniu bo TO PRAWDA OTYLOSC TO NASZA WINA I NICZYJA INNA a wyladowac w szpitalu latwo jest ale niema co ryzykowac zdrowia MAM NADZIEJE ZE WIECEJ LUDZI SIE TAKICH ZNAJDZIE JAK MOJ BRAT I PROSTO W OCZY POWIEDZA TY GRUBA SWINIO - bo tak trzeba aby wiekszosc z nas zrozumiala co sobie robi
konsta1503
4 sierpnia 2010, 14:59jeste pani cudowna! taką dyskusje wywołac to jest sztuka;)
TeQueL
4 sierpnia 2010, 14:22Kto kiedykolwiek czytał moje wypowiedzi to już kiedyś wspominałam, ze jako nastolatka przy wzroście 161 ważyłam 86 czy 87 kg. Czułam się taka fajna i wpieprzałam co tylko podeszło pod rękę..o nie nie w szkole, nie na mieście tylko wtedy kiedy byłam sama w domu potrafiłam zjeść całą konserwę na raz i poprawić czymś jeszcze. Czułam, ze robię źle ale nikt minie powiedział nigdy nic...czyli miałam przyzwolenie na robienie z siebie potwora, nawet wtedy gdy siadło mi kolano i strasznie bolało. I nagle usłyszałam txt od kolegi z podwórka "kopnął bym Cie w dupę (za coś tam już nie pamiętam :P) ale nie mam mapy żeby trafić". Dotarło...wzięłam za siebie, schudłam...nie mam do niego żalu..powiedział mi wtedy prawdę jak ty teraz. Ja nie mam odwagi mówić tego innym otyłym...nie mówię o otyłych z powodu choroby tylko o tych którzy się nie hamują...
fasqala
4 sierpnia 2010, 13:16Normalne żółć z żołądka przeszła na twój mózg! Jakbyś nie zauważyła są tutaj ludzie, którzy chcą schudnąć. A to, że następnego dnia pisze, że jej się nie udało... no cóż ... każdy z nas jest człowiekiem i ma chwilę słabości. To normalne. Widocznie ty jesteś wrakiem człowieka skoro tego nie rozumiesz. Z łaski swojej usuń pamiętnik, bo przecież już jesteś idealna(psssss), a to portal dla ludzi, którzy chcą osiągnąć jakiś cel. Żegnam
MagdziaxD
4 sierpnia 2010, 13:10ja również przyznaję pani rację.. i to samo dotyczyło mnie też żarłam jak świnia a jak ktoś to robi to mnie to odraża.. ale też wstydzę się tego co ja sama robiłam..
mocatte
4 sierpnia 2010, 12:15Zgadzam się z Panią w 100%. W dzisiejszych czasach ludzie robią sami sobie krzywdę. Właśnie skończyłam gimnazjum i jeśli chodzi o wf 1/3 miała zwolnienia na biegi. Ciągle dziewczyny przynosiły zwolnienia od rodziców z jakis błachych powodów byle by nie ćwiczyć. 1/2 uczniów z mojej klasy ma nadwagę. A kiedy mamy gdzieś wyjść z dziewczynami te otyłe nie chcą nawet słyszeć o spacerze, rowerze, czy basenie. Wolą iść do kina czy do Mcdonalda.
Rockett
4 sierpnia 2010, 11:35Jola! Czyste chamstwo poszukiwane? Chciałaś, to masz :) Daleko szukać nie trzeba było... Chylę czoła przed Twoim sukcesem, poruszyłaś w mocny sposób problem "o którym nie wypada mówić". Uderz w stół, a nożyce się odezwą !
nikaa1982
4 sierpnia 2010, 11:22Zawsze uważałam Panią za mądrą osobę ale bardzo się zawiodłam. Nie, nie jestem gruba. Sama dużo ćwiczę, nawet bardzo dużo, odżywiam się bardzo zdrowo ale to jest MÓJ wybór i uwielbiam to. NIGDY nie uważałam, że osoby grube są ohydne. Idąc Pani dziwnym tokiem rozumowania, że osoby nie palące protestują przeciwko zadymianiu lokali, esteci (tacy jak Pani mają prawo protestować przeciwko niestatycznym wręcz ohydnym widokom przy jedzeniu ( grube osoby)..... osoby piękne zewnętrznie mogłyby protestować przeciwko widokowi (np w restauracji ) ludzi mniej pięknych ( ohydnych) jak Pani. Bo to, że urodą Pani nie grzeszy chyba dla Pani nowością nie jest. Wydaje mi się, że Pani znajomi powinni otworzyć Pani oczy... a może nawet ludzie obcy powinni parę słów Pani prosto w twarz rzucić..... i takim sposobem droga Pani zaczyna się błędne koło bo każdy jest w czymś gorszy bądź lepszy.... Wstydzę się za takie osoby jak Pani.
werciaBK
4 sierpnia 2010, 10:53szacuneczek Kobitko co piszesz, swieta racja!! pozdrawiam :)