młodziutkie kelnerki je obgadywały, oczy im wciąż leciały w tamtą stronę. Klienci przechodzący zerkali z odrazą i fascynacją. A mi było głupio. Młode i tłuste babiszony przyszły do eleganckiej restauracyjki z kuchnią fusion, by się po-nawpieprzać. Ohyda!
Już nie potrafię się zdobyć na wyrozumiałość, gdy oglądam takie obrazki..... Sama też tak kiedyś żarłam i teraz mi wstyd za tamtą mnie
Pozwolę sobie skopiować, skróty moje:
Wczoraj w sklepie widziałam grubą, młodą dziewczynę wybierającą z półki masło orzechowe. Stałam i patrzyłam. Z obrzydzeniem. (...) dlatego, że żarła masło orzechowe, a brzuch wylewał jej się z obcisłych spodni. (...) waliła mnie po oczach masłem orzechowym i dupą jak szafa gdańska. ... Nie umiem nie oceniać ludzi na podstawie wyglądu (mam na myśli wagę) i niech ta/ten która to potrafi bez zająknięcia i choćby najmniejszej myśli potępiającej, pierwsza-y rzuci kamieniem.
Otyłość nie jest sexy! Nie jest nawet odrobinę kusząca. A patrząc na grubasa jedzącego loda, ciastko, czy frytki pierwsza myśl, jaka mi przychodzi do głowy, to taka, ze gdybym tak wyglądała żywiłabym się energią słoneczną.
(...) Nie oszukujmy się; wybierając czekoladkę z bombonierki patrzymy jak wygląda, a nie co ma w środku. Tak samo jest z ludźmi. Oceniamy po wyglądzie. Wystarczają nam trzy sekundy. I na nic zda się perorowanie o zaletach umysłu i o tym, że książki po okładce nie wolno.. Tak jesteśmy skonstruowani i tyle.
1 komentarz - (...) mnie najbardziej wkurzają tu na Vitalii osoby, które niby to się odchudzają i niby chcą i marzą o szczupłej sylwetce a ciągle podjadają, albo normalnie wciągają wszystko co popadnie i tak kokietują siebie i innych
2 komentarz - wylewający się zza spodni tłuszcz absolutnie nie jest sexy... to czyste zaniedbanie... (...) lubię patrzeć na osoby nieco grubsze, ale zadbane, ale jak widzę tłuszcz zlewający się i jakieś takie zaniedbanie ogólne, to żal mi patrzeć...
3 komentarz - i ja, kiedy od roku w końcu wierzę, że mogę wyglądać inaczej.... Mam mieszane uczucie, gdy widzę otyłych wcinających w mieście, w autach itp. Nie żebym zapomniała, że też tak kiedyś jadłam... Ale żal mi ich, że jeszcze nie znaleźli tego kopa, który ustawia człowieka na właściwej drodze
Mój komentarz - czyste chamstwo - tak myślę często sama do siebie - żeby się pohamować i nie podejść na ulicy, w knajpie do otyłej i właśnie żrącej młodej dziewczyny ... a taką mam zawsze chęć podejść i powiedzieć - ty grubasie, nie żryj tyle! .. więc tylko bezsilnie wmawiam sobie, że to byłoby chamstwo . . .. . ale to siedzi we mnie, bo ja wciąż żałuję, że nikt tak do mnie kiedyś nie podszedł i nie powiedział . .
.. Owszem, byłoby mi głupio i przykro, ale może wcześniej bym oprzytomniała
Gdy byłam otyła i wielka, ja - maluszek drobnokościsty, żyłam przecież między ludźmi. Nie żyłam na
pustyni.
Między bliskimi. Mężem, dziećmi, rodziną. Mąż przytulając mnie i się powtarzał banały o kochanym ciałku i miękkości ulubionego biustu. Najdalej posunęła się najbardziej pozytywna i sympatyczna z moich wiekowych ciotek, która przy okazji spędów rodzinnych wciąż mi powtarzała "o, Jola, znowu lepiej wyglądasz" i tylko jej oczy przygasały. Zapytałam ją półtora roku temu, czemu mi prosto w twarz nie powiedziała, że wyglądam jak gruba tłusta beka i że może bym już nie wpieprzała tego dziesiątego pączka. Powiedziała, że strasznie głupio było jej i nie chciała mi robić przykrości.
Między towarzystwem ze studiów. Bo my wciąż trzymamy się razem. Faceci nieustająco mnie podszczypywali, tańczyć chcieli, nie narzekałam na brak kompanii do rozmów i do biesiad. Dziewczyny omawiały ze mną stroje. Razem pływaliśmy jachtem po Mazurach. Dlaczego nikt nigdy mi nie zwrócił uwagi??? No, jeden facet, taki oczołapny i dobrze tańczący, ale to było już po pierwszym etapie samoistnego chudnięcia. Powiedział, że dopiero teraz tańczy się ze mną z przyjemnością, bo można mną podrzucać w rock`n`rollu.
Między młodymi i młodocianymi przyjaciółmi. Takimi w wieku mojego syna i młodszymi. Wspólne wyjazdy, nocne włóczenia się po gralniach i festiwalach gier komputerowych. Nocne sesje grania. Gdy zamawialiśmy żarcie z dowozem, nie dostawałam podwójnej porcji. Ale nikt nigdy nie zwrócił mi uwagi, że nie pasuję ze względu na tuszę.
A stwierdzam teraz, oglądając teraz zdjęcia sprzed lat - nie pasowałam nigdzie. Wszyscy byli szczuplejsi ode mnie. Wszyscy jedli mniej.
Co powoduje ludźmi, że bliskiej i otyłej osobie i jeszcze żrącej dużo publicznie - nie potrafią powiedzieć prawdy w oczy???? Przecież takie słowa tylko na chwilę zabolą. A, być może, przebiją się przez zwały tłuszczu i trafią do mózgownicy. Może uratują komuś życie. Zdrowie. Małżeństwo. Może wyprostują czyjeś życie.
DLACZEGO MILCZYMY ?????
Przyjemniej by było mojej ciotce, jakbym zeszła na zawał otłuszczonego serca? Przyjemnie było mojemu mężowi kochać się ze mną, gdy brzuch przeszkadzał w przytuleniu się całym ciałem??
Co powoduje nami, że zamiast w knajpie siedzącej obok grubasce powiedzieć, że wygląda ohydnie z tłuszczem cieknącym po brodzie i mlaskaniem, odwracamy w zażenowaniu wzrok? To nie poprawność polityczna, bo to zjawisko było wcześniej.
Dlaczego głaszczemy znajome vitalijki po głowie, gdy po regularnym nocnym/wieczornym obżarstwie płacze rano w pamiętniku nad przybyłym kolejnym półkilogramem. No, dotyczy to głównie młodszej generacji. Z naszych rówieśniczek to znam tylko taki jeden przykład. Kobieta nawet nie rejestruje, że na kolację zjada cały bochenek chleba i ocyka się dopiero, gdy ktoś z domowników ma chęć na jedną kanapkę. Bo chleba już nie ma. Zjadła. A co kilka dni rano płacze w pamiętniku, że kolejny kilogram doszedł. Dlaczego nikt nie napisze - Tyjesz, dziewczyno, bo conocnie żresz. Tyjesz, bo ty jesz. I tyć będziesz codziennie, dopóki żreć nie przestaniesz. I wcale nie dziwię się Twojemu partnerowi, że zostawił/zostawia taką słabą i grubą babę. Nie dziwię się komuś z rodziny, że ci złośliwości oraz dowcipy o grubasach opowiada. Bo jesteś grubas!!! Jesteś żarłok!
Acha.
Ja staram się nie milczeć. Oczami też można wiele wyrazić. Pogardę. Politowanie. Zdegustowanie. Śmieszność publiczną. Niechęć.
Patrzę na grubą młodą osobę, która po podbiegnięciu do autobusu dyszy jak parowóz, a z torby wyciąga drożdżówkę. I oczami śmieję się jej w twarz. I pluję pogardliwym skrzywieniem ust.
Patrzę w kolejce do wędlin do koszyka sąsiadki z osiedla. Ja kupuję 3 gatunki wędlin po 4 plasterki, ona 5 gatunków, każdego po ćwierć kilo. W domu u niej jest tylko ona gruba i chudy mąż. Zje to sama? Pewnie, że sama. Przepalałam jej oczami dno koszyka. Poczuła chyba, bo zajrzała do mojego.
W przydrożnym makdonaldzie po 40 km na rowerze i z braku wałówki kupuję malutkie fryty. Z politowaniem patrzę na matronę, która samotnie wytoczyła się z samochodu i zamawia 2 kanapki
i duże fryty i lody. Z obrzydzeniem, gdy zaczyna jeść. Sama.
W tej knajpce dwa dni temu dowcipy świńskie i niekulturalne bardzo opowiadaliśmy, znaczy my, kumpel męża, synalek i znajomy barman. Swój dowcip, o grubasce w cyrku i o foce, specjalnie opowiedziałam głośniej, fonię kierując w stronę żrących młodych babonów.
Tyle mojej satysfakcji.
ale ??????
Dlaczego nie mówię głośno?
Dlaczego milczę????? Czego się boję???
Posądzenia o złe wychowanie? O brutalność? O włażenie komuś z butami?....
Nie wiem.
Ale wiem, że warto przełamać w sobie te barierę.
I proszę mi nie pisać pierdół, że otyłość to choroba i że należy osobę chorą traktować łagodnie. Wedle medycznych badań statystycznych, otyłość jest WYNIKIEM choroby u 1,5% (PÓŁTORA PROCENTA) grubych. Doliczyć trzeba jeszcze około 0,7% tych, u których istniejące choroby mogą, ale nie muszą powodować skłonność do tycia.
Cała reszta otyłych jest otyła z żarcia. Z nadmiernego żarcia. Z wpieprzania więcej niż się spali.
A gadanie o genach to pieprzenie w bambus. Geny to PREDYSPOZYCJA, a nie KONIECZNOŚĆ. Geny mówią ciału, jaką ma maxymalną wielkość, wzrostu i wagi. Ale nie każą maxymalnie wypełniać programu genetycznego. Nawet do tego nie namawiają. Zacytuję koleżankę: no, iezłe z tymi kobitkami. W pracy pewnie mówią " nie wiem od czego tyję, przecież niewiele jem, to pewnie geny. Matka i babka też były otyłe". Tyle, że dla takich pań "niewiele" to jest jak moja całotygodniowa dieta.
Oglądałam ostatnio moje albumy z dzieciństwa. W mojej podstawówkowej klasie była jedna, powtarzam JEDNA, gruba dziewczynka, nieżyjąca już Beatka Liberska. Umarła z tuszy, zawał, zator, ważyła w 40 wiosnie życia 140 kilo. Była gruba, bo jadła. Nie jedna kanapka na długiej przerwie, tylko 3. Mieszkała niedaleko, babcia, malutka, zasuszona kobiecina w czerni, jej kanapki donosiła. Ze smalcem, grubo. Albo z dżemem. I prawie zawsze brała dokładkę zupy na stołówce. Było jeszcze w klasie dwoje dzieci dużych. Nie grubych, ale grubokościstych. Arek Arkuszewski i Marzena Dudek, a może Dudzik. Byli duzi, wysocy, mocni, grubokościści.. Ale nie żarli
Na zdjęciach klasowych mojego potomstwa są grube dzieci. 1/3 klasy... Tłuste twarze o krągłości księżyca. Obwody w pasie dwa razy większe niż rówieśnika obok. Pulchniutkie ramionka, pulchniutkie nadgarstki, parówkowe paluszki. Oczy, może piękne, ale ukryte w wałkach tłuszczu.
Córka brała do szkoły jedną wielka kanapkę albo duży jogurt. Ale nie jadła szkolnego obiadu. Ale 3 razy w tygodniu trenowała. Synek robił sobie po dwie kanapki, ale zaraz po szkole leciał grać w piłkę, wszystko jedno, jaką albo godzinami skakał na desce... I oboje opowiadali, że część rówieśników ma stałe zwolnienia z wf-u. Bo się męczą biegając. Bo zadyszki, bo spocenia. Córka chciała mieć szóstkę z wf-u, więc co jakiś czas prowadziła lekcje akrobatyki. Ze zgrozą opowiadała, że dziewczyny nie potrafią zrobić dziesięciu pompek! Kurcze, ja z pięćdziesiątką na karku i uszkodzonym barkiem robię 20!!! Że mostka nie zrobią, nawet z leżenia. Że półszpagat jest poza zasięgiem większości.
Po doświadczeniach swoich. Po doświadczeniach dzieci. Po tym, co widzę na ulicy...
Do ostatniego oddechu będę twierdzić, że otyłość jest wynikiem obżarstwa. Słabej woli. Pozwalania sobie na brak samokontroli.
I że każda otyła osoba musi w samej sobie znaleźć motywację do wyglądania normalnie. Że nie cud tabletki, nie diety cud - tylko samodyscyplina i opanowanie pozwolą wyglądać estetycznie.
Będę również twierdzić, że otyłej osobie potrzebny jest wstrząs. Że musi zrozumieć, że jest gruba. Że nikt jej nie pomoże być normalna poza nią samą.
I że potrzebne jest POTĘPIENIE osób otyłych. Bo inaczej nie zauważą, że są grube i źle widziane.
Tak twierdzę.
A mimo to wciąż milczę.
Cholera!
ps.
Uprzejmie proszę nie odsądzać mnie od czci. Tak jak niepalący protestują przeciwko zadymianiu lokali jedzeniowych, tak esteci mają prawo protestować przeciwko nieestetycznym czy wręcz ohydnym widokom przy jedzeniu. A jeszcze na razie siłą nikogo z restauracji nie usuwałam.
Ja wyraziłam pogląd, do czego jako człowiek mam pełne prawo, że publiczne żarcie, bo nie jedzenie, jest obrzydliwym widokiem. Zwłaszcza w wykonaniu otyłej osoby.
Wyraziłam również pogląd, że nie należy wciąż pobłażać i na głaskać po główce i mówić, że od teraz już będzie dobrze osobom, tu na Vitalii, które wciąż piszą o dietach, o swoim odchudzaniu i o conocnym lub codziennym obżeraniu się. I że nie rozumieją, skąd przybór wagi, bo przecież dieta była….
Co jest nieodpowiedniego w wyrażaniu takich poglądów?
Bo do rękoczynów jeszcze nie dojrzałam.
I nikogo nie namawiam do przejęcia moich poglądów. A podyskutować zawsze warto. Zwłaszcza na tematy bardzo, jak widać, drażliwe
wime7
4 sierpnia 2010, 10:42wszystko to prawda niestety
Kasmi
4 sierpnia 2010, 10:39uderz w stół... zgadzam się w pełni z artykułem i mam wrażenie, że osoby które się tutaj tak strasznie burzą twierdząc że to ich prawo do bycia grubymi i opasłymi i nikt nie powinien się do tego wtrącać nie do końca mają racę. Można by w to nawet trochę polityki wkręcić jakby się uprzeć - bo potem koszty leczenia chorób wynikających bezpośredni z nadwagi... Ale nie o tym tu mowa. Czasami taki szok właśnie od kogoś obcego okazuje się zbawienny. W ubiegłym tygodniu byłam "świadkiem" sceny: Pani chciała kupić sukienkę i przymierzała kolejną i cały czas marudziła, że za grubo w niej wygląda (pani w średnim wieku, nie bardzo gruba ale z wyraźnie zarysowanym brzuszkiem). Sprzedawczyni w pewnym momencie nie wytrzymała i zwróciła jej uwagę, że jak chce ukryć taki wystający brzuch to niech weźmie jakąś sukienkę z marszczeniem na środku, a nie przymierza same gładkie i dziwi się, że grubo wygląda i że ma już dość grubych babek które mają pretensje, że źle wyglądają w obcisłych kieckach. W pierwszym odruchu mnie autentycznie zamurowało i nawet mi się trochę tej Pani szkoda zrobiło, ale ona tak tego do siebie nie wzięła i rzeczywiście zaczęła przymierzać bardziej odpowiednie sukienki. I ostatecznie oczywiście jedną z nich kupiła. Tego samego dnia wieczorem usłyszałam od swojej rodzonej, prawowitej, starszej siostry, że dziwi się, że mój chłopak chce się ze mną spotykać skoro jestem taka gruba (zaczęliśmy się spotykać jak już ważyłam ponad 80 kg). Przez pierwszy dzień byłam na nią delikatnie mówiąc obrażona, nafukana, uważałam że obniżyła moją wartość jako człowieka, bo przecież nie wszyscy muszą być tacy sami. Ale jak już pierwsza agresja przeminęła, to zrozumiałam, że tak naprawdę powiedziała na głos to o czym sama wielokrotnie myślałam. "Czemu ON się ze mną spotyka skoro ja tak wyglądam? Na bank się ludzie na nas gapią jak gdzieś razem idziemy, obgadują, chichoczą za naszymi plecami" Po prostu potwierdziła to o czym sama wielokrotnie myślałam. Powiedziała to na głos. Nie kłamała tak jak wszyscy naokoło, że wyglądam dobrze, że wcale nie jestem gruba, że nikt na to nie zwracam uwagi, że nikomu to nie przeszkadza w niczym (mistrzem tego jest ów wspomniany wcześniej chłopak). Suma summarum efekt naszej wieczornej pogawędki jest taki, że odszukałam stronę swojego dawnego fitnessclubu, przejrzałam plan, i po powrocie z wakacji wykupuję karnet. Muszę jeszcze ułożyć plan diety, może uda mi się odnaleźć jakiegoś sprawdzonego dietetyka we wrocławiu, który naprawdę współpracuje z pacjentami a nie tylko daje gotowce. Tak więc moim zdaniem mówienie prawdy prosto w oczy, bez owijania w bawełnę jest jak najbardziej pozytywne. A więc laski, przestańcie się oszukiwać że jesteście tak strasznie szczęśliwe z tymi wszystkimi nadprogramowymi kilogramami, bo gdyby tak było nie miałybyście konta na vitalii, nie czytałybyście tych artykułów w poszukiwaniu kolejne wskazówki która w większości przypadków i tak nie zostanie wprowadzona w życie.
papuga12
4 sierpnia 2010, 10:33Dzięki Bogu dostałam kopa w odpowiednim wieku i udało się wyleczyć poważną chorobę metaboliczną - takim eufemizmem określam jednostkę chorobową otyłość. Na grubasów zwracam uwagę, ale raczej współczująco. I nie cierpię tłustych brzuchów nastolatek z pępkami na wierzchu. Pozdrawiam
ajwony
4 sierpnia 2010, 10:01Bylam na takim etapie czyli z 96 kilo(po 2ciazach) schudłam do 60 kg... trzymałam sie wagi pieknie przez 4 lata az do ..... lecznia hormonalnego gdzie metabolizm spowolnił na maksa i malutkie porcje jedzenia powodowały ze TYŁAM .....WIEC PROSZE NIE SADZMY LUDZI PO WYGLADZIE !!!!! BO KAZDEMU MOZE PRZYTRAFIC SIE CHOROBA, CHOCBY GLUPIA DYSFUNCJA NEREK WATROBY CO ZATRZYMUJE WODE W ORGANIŹMIE !!!!!!!!!
ajwony
4 sierpnia 2010, 09:59Bylam na takim etapie czyli z 96 kilo(po 2ciazach) schudłam do 60 kg... trzymałam sie wagi pieknie przez 4 lata az do ..... lecznia hormonalnego gdzie metabolizm spowolnił na maksa i malutkie porcje jedzenia powodowały ze człowiek tyje .....
katasiasb
4 sierpnia 2010, 09:23to wpis w pani pamietniku cytat Po drugim dziecku przez 10, a może i nawet 14 lat beztrosko tyłam. I z drobnej chudziny zmieniłam się w otyłą, ale zadowolona i szczęśliwą grubą babę. czyli tez bylas gruba szczesliwa baba????czyzby???jak to mozliwe?
katasiasb
4 sierpnia 2010, 09:18Paniusiu wyobraz sobie ze ludzie otyli sa bardzo serdeczni szczerzy kochajacy a takie jak pani ,ktorym z oczu wyglada zawisc zazdrosc,suszyce wstretne osoby. Patrzac na twarz na zdjeciu widac ,zmijowate spojrzenie ,zacietosc ,upor ,zlosliwosc.Zadnej serdecznosci...A sex?Chyba tylko wirtualny!hahahahah
melenko
4 sierpnia 2010, 09:17Ktoś tu chyba wypisuje nie małe herezje. Nigdy nie uwierzę, że osoba otyła mówi do siebie "Jestem gruba i jest mi z tym dobrze"! Guzik prawda! Inaczej by tu takich osób nie było! Prawda w oczy kole, co? Ale powodzenia, dalej oszukujcie same siebie i żyjcie w zakłamaniu, mówiąc sobie "jest mi świetnie z moją grubą dupą".
lussesita
4 sierpnia 2010, 08:59Pani Jolu, taka wykształcona kobieta, mająca zdaję się pojęcie o socjologii, przemianach w społeczeństwie i współczesnej kulturze popularnej, a piszę takie głupoty. Tylko za sprawą mass mediów jest Pani teraz szczupła, nie zdając sobie nawet sprawy z tego jak bardzo dotyka Panią terror szczupłego ciała narzucany przez obecną kulturę. Każda kobieta - nawet ta otyła zasługuje na szacunek, choćby tylko dlatego, że jest istotą żywą. To czasy w których żyjemy zmuszają nas do dopasowywania się do kakonów piękna, jeśli im nie odpowiadamy czujemy się sfrustrowane i nie w pełni wartościowe. Wg mnie każda kobieta jest piękna, tylko nie każda urodziła się w odpowiedniej dla niej epoce... Weźmy np modelkę Naomi Campbell, uważaną za ideał kobiecości, czy w baroku miałaby również tak wielkie powodzenie?? nie sądze... Rubens z pewnością nie zaprosił by jej do pozowania do swoich obrazów! Osobiście jestem dumna z takich kobiet, że nie zamykają się w czterech ścianach, nie poddają się temu choremu systemowi współczesnej kultury. Mają odwagę wyjść do ludzi i swoim wyglądem manifestować "Tak jestem gruba, ale dobrze mi z tym!" Gdyby każdy zajął się wyłącznie swoją osobą i spojrzał choć raz krytycznym okiem na siebie, to nie było by pewnie tylu problemów na świecie.
lussesita
4 sierpnia 2010, 08:58Pani Jolu, taka wykształcona kobieta, mająca zdaję się pojęcie o socjologii, przemianach w społeczeństwie i współczesnej kulturze popularnej, a piszę takie głupoty. Tylko za sprawą mass mediów jest Pani teraz szczupła, nie zdając sobie nawet sprawy z tego jak bardzo dotyka Panią terror szczupłego ciała narzucany przez obecną kulturę. Każda kobieta - nawet ta otyła zasługuje na szacunek, choćby tylko dlatego, że jest istotą żywą. To czasy w których żyjemy zmuszają nas do dopasowywania się do kakonów piękna, jeśli im nie odpowiadamy czujemy się sfrustrowane i nie w pełni wartościowe. Wg mnie każda kobieta jest piękna, tylko nie każda urodziła się w odpowiedniej dla niej epoce... Weźmy np modelkę Naomi Campbell, uważaną za ideał kobiecości, czy w baroku miałaby również tak wielkie powodzenie?? nie sądze... Rubens z pewnością nie zaprosił by jej do pozowania do swoich obrazów! Osobiście jestem dumna z takich kobiet, że nie zamykają się w czterech ścianach, nie poddają się temu choremu systemowi współczesnej kultury. Mają odwagę wyjść do ludzi i swoim wyglądem manifestować "Tak jestem gruba, ale dobrze mi z tym!" Gdyby każdy zajął się wyłącznie swoją osobą i spojrzał choć raz krytycznym okiem na siebie, to nie było by pewnie tylu problemów na świecie.
melenko
4 sierpnia 2010, 08:32P.S. Co nie oznacza, że mam coś do ludzi z nadwagą, czy otyłych, po prostu nie gadajcie głupot!
melenko
4 sierpnia 2010, 08:29Co niektóre osoby są tutaj bardzo śmieszne... "odwalcie się od grubasów, chcemy być grube i chcemy żreć". To jak tak kochacie być grube, to ciekawe po co jesteście na tym portalu, hahaha, dobre!
agus12
4 sierpnia 2010, 08:27sądzę, że gdyby znalazła się osoba odważna która powiedziałaby mi, delikatnie acz dobitnie, że powinnam zadbać o siebie, że może nie powinnam jeść ( nie chciałabym nigdy usłyszeć - grubasie nie żryj) schabowego, albo tych klusek...sądzę, że zaczęłabym odchudzać się wcześniej, może nie dobiłabym do wagi 80 kilo w tak młodym wieku... Do decyzji o odchudzaniu musiałam dojrzeć sama, mąż zamiast powiedzieć "trochę cię już za dużo", zamawiał kolejną pizzę... Wiem że sama tego dokonałam,że zajęło mi to dużo czasu, że nikt mi nic nie powiedział...dopiero gdy schudłam pierwsze kilogramy ciotki, wujkowie zaczęli mówić że teraz wyglądam pięknie itd...ale wcześniej nikt nie miał odwagi. Ale chciała jeszcze powiedzieć, że każdy reaguje inaczej... i o ile mnie by to pomogło (tak sądzą z perspektywy czasu) to inna osoba, bardziej wrażliwa, mogłaby się załamać...
nivea91
4 sierpnia 2010, 07:51Bardzo nie spodobało mi się to Twoje zaglądanie do koszyka sąsiadce i pogardliwe spojrzenie czy skrzywienie ust. Teraz ja nie będę milczeć. Powiem Ci szczerze,że jesteś bardzo niekulturalna i takim zachowaniem nie pokazujesz niczego dobrego. Wręcz przeciwnie. To z Ciebie potem ludzie się śmieją, czy te grube baby jak to mówisz,że jesteś takim wrednym babskiem,które nie ma swojego życia i włazi z buciorami w czyjeś życie. Pewnie już opowiadają sobie anegdoty o Tobie i Twoim zachowaniu.
hiacynta123
4 sierpnia 2010, 01:57Kup se soczewki bo rzygać sie chce jak Cę widze w takich grubych brylach. Patrzysz na grubych a sama wyglądasz jak flejtuch. Idź babo do psychiatry !! Teraz trendy kobietki noszą kontakty a nie takie ohydne bryle!! Widzisz? Masz problem , więc zajmij sie sobą a nie grubymi i ich jedzeniem.
Alladyna
4 sierpnia 2010, 01:22Myślę sobie, że od dawania kopa to są najbliżsi a nie obcy i to z dużym wyczuciem. Mnie szlak trafiłby gdyby ktoś mi zaglądał z pogardą do koszyka. Chamskie zachowanie może naprawdę zranić i w depresję wpędzić a nie pomóc - no może jednej na tysiąc albo i rzadziej, gdzie po drodze wiele osób skrzywdzić. Kiedyś byłam w sklepie z ubraniami i oglądałam, tak zwyczajnie jedną bluzkę i przechodziła jedna stara baba i fukneła na mnie z wykrzywioną gębą, że jestem za gruba na taki ciuch. Po prostu mnie zamurowało,łzy stanęły w oczach i nic nie odpowiedziałam. To było straszne i było mi okropnie przykro, co następstwem była deprecha. Nie sądzę że komentarze chamskich ludzi dają pozytywny skutek. Moje całe życie obracało się wokół ludzi otyłych i proszę mi wierzyć każdy wie, że jest gruby i nikomu by nie pomogło walnięcie obcego chama NIE ŻRYJ GRUBASIE!! Nienawidzę takich wrednych ludzi !!!! Całe otoczenie człowiekowi z nadwagą nie pozwala o tym zapomnieć, o nieee, nie wspomnę o paniach w sklepach z odzieżą! Owszem ktoś bliski kto znając daną osobę ma prawo potrząsnąć. A co do wpierdzielania, to mnie brzydzi każda osoba chuda czy gruba , która robi to obleśnie żrąc jak prosie - według mnie to kultura jedzenia a nie wagi. Mała prośba, proszę nigdy nie być chamską, bo to boli a nie pomaga. A jak chce ktoś być tak dobry i odważny to podejść porozmawiać tak NORMALNIE, dać radę od czego zacząć, podać swój przykład, to chyba dało by więcej korzyści. Takie jest moje zdanie. Ps MAX 77 kg, mało Pani wie o otyłości. pozdrawiam
joluniaa
3 sierpnia 2010, 23:59a moze u was sa duze upaly i kobiecie z tych upalow jakies urojenia do glowy uderzyly ,,,bo po zdjeciach wyglada nawet nawet ale zeby innych tak zdeptac to nieladnie i tyle!!!!
BlueCocaine
3 sierpnia 2010, 23:56Pobiłaś menevecośtam w ilości komentów! BRAWO! Ale w tym co piszesz jest dużo prawdy i mądrości (w przeciwienstwie do textów mene*** która zbierała je za slodkie minki chyba) A Ty to normalnie wojnę rozpętałaś hehehe. No i dobrze. Przynajmniej coś się dzieje. Żart. Trzeba niektórym pootwierać oczy. I tyle! Pozdrawiam
takaja27
3 sierpnia 2010, 22:48sie pod jolka podpisuje
CuraDomaticus
3 sierpnia 2010, 22:48I pozdrowienia dla moderatora, w którego zakresie czuwania jest ten profil !! Oj, będą chyba jakieś nadgodzinki :)