Muszę przyznać, że od środy popielcowej nie jadłam słodyczy takich... pozadietowych To znaczy, jednego dnia wylizałam słoiczek masła orzechowego (około 5 łyżeczek), innego zjadłam kostkę czy dwie gorzkiej czekolady, wczoraj zjadłam trochę za dużo masła słonecznikowego. Ale zero cukierków czy ciasteczek.
Dzisiaj już trochę zjadłam.
Jajecznicę z 4 jaj i 2 kromki chleba na śniadanie.
Porcyjkę makaronu z serem i brokułami oraz Jogobellę truskawkową na II śniadanie.
I teraz najgorsze, obiad. Kebab. Poprosiłam samo mięso i surówki, dostałam jeszcze garstkę frytek. Hm, naprawdę garstkę, więc zjadłam, a nie jadłam już długo Stwierdziłam, że w niedzielę może być mały odpust, bo oszaleć można. Na koniec zakąsiłam kawałeczkiem sernika domowej roboty koleżanki z pracy. Nawet smaczny, może polewa ciut za słodka jak na mój gust (ja robię z czystej gorzkiej czekolady).
Tak myślę, że teraz to już skromnie... Sok warzywny na przekąskę i chyba serek wiejski z bananem na kolację
Wypiłam już 800 ml owocowej herbaty, 800 ml zielonej (chyba ), przede mną 800 ml czerwonej. Z rana około 300 ml wody z miodem. W pracy też z 200, albo i 400 ml wody. Wow, ile płynów! Mój wspaniały kubek mi pomaga
Poza tym, grzecznie ćwiczę shreda Już 7 dni za mną. Wczoraj taaak mi się nie chciało, byłam taka śpiąca i tak mi dobrze w łóżeczku, a jednak wstałam, przebrałam się i poskakałam te pół godzinki. Wszystko siedzi w naszych głowach!
DietetyczkaNaDiecie
11 marca 2014, 20:05to teraz kontynuuj niejedzenie słodyczy, myślę że to się opłaci ;-)
virginia87
10 marca 2014, 23:09sporo płynów- gratuluję :* co do brata męża to oni mają dziecko wcześniaka i muszą się tu przeprowadzić bo mały będzie tu chodził do szkoły a wybrali mu trochę lepszą szkołę z racji na jego rozwijanie się z małym opóźnieniem w kwestii fizycznej (ciężko mu pisać, ciężko mu samemu jeść itd)
zdrowa.dieta
10 marca 2014, 11:31pewnie że pyszna mmmm :)))