Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem osobą aktywną. Dużo ćwiczę, chodzę na długie wycieczki z plecakiem. Niestety bardzo lubię jeść i to zdecydowanie widać po mojej sylwetce. Chcę to zmienić.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2625
Komentarzy: 17
Założony: 6 września 2017
Ostatni wpis: 29 grudnia 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
jarzywo

kobieta, 41 lat, Gliwice

176 cm, 75.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 grudnia 2017 , Komentarze (5)

Po Świętach a przed Sylwestrem:

- dojadam karpia - mam nadzieję że przeżyję bo był jeszcze z Wigilji ;)

- wracam powoli do ryzów diety - na razie udało mi się 2 posiłki unormować, szkoda że te pierwsze 2, bo w sumie wieczory są bardziej newralgiczne kalorycznie

- ciasto ze Świąt rozdaję...ale o dziwo wszyscy chcą się pozbyć i najwyżej się wymieniają a nie przyjmują z otwartymi ramionami jak zwykle ;P

- po Świętach 1,5 kg na plusie, ale pocieszam się że to tylko pełne jelita i jakoś to zleci (hihi)

- dalej się nie ruszam, ale już powoli dojrzewam do tego od nowego roku... karnet w dłoń, ręcznik w drugą i na wycisk Tabatowy

- w sprawach domowych nerwowo - "odchodzisz już trzydzesty raz...", może bym już chciała zamknąć te drzwi raz a dobrze.. tylko siły troche brak w odpowiednim momencie

- zaczynam rok finansowo na plusie - mój pierwszy raz :) oby tak dalej...i oby przeceny mnie nie podkusiły hihi :)

- mam kilka planów na przyszły rok, ale jak to z nimi będzie to się okaże po Sylwestrze..

Jak to seriale mówią "to be continued".. Trzymajcie kciuki bo i ja trzymam za Was.

Żeby się nam chciało chcieć! (alkohol)

11 listopada 2017 , Komentarze (2)

Dziś dzień ważenia i mierzenia. Wielkie uff.... Po dwóch napadach obżarstwa nie było to takie pewne. Ale jest spadek, spadeczek, spadunio :D -1,1 kg. Przy maksymalnych staraniach mam szansę na grudniową 7 z przodu (tak na Mikołaja). Nie ma się co oszukiwać... chyba sobie jeszcze na to poczekam. No ludzie... grudzień, Mikołajki, imprezy świąteczne, wreszcie święta i takie tam... nie ma szans. Ale co się nawpier... to moje :), grunt to nie przeginać. Może szału nie będzie, ale spadek musi być.

Zauważyłam, że mój organizm ma tak, że jak mam słabości (napady łakomstwa tak po prawdzie) ale tylko jeden dzień w tygodniu, to podliczenie tygodnia wygląda spektakularnie lepiej niż kiedy jestem zdeterminowana i karna. Ot ciekawostka:?

Czy wam też się tak nic nie chce jak mnie?... Czy to kwestia aury czy minusowych bilansów energetycznych? Mam ogromny brak energii.. A życie nie poczeka na lepszy dzień tylko uparcie wpycha się na kolana i żąda głaszczania ;)

Miłego dnia wszystkim!

23 września 2017 , Komentarze (5)

Hejka,

Dziś dzień kolejnego mierzenia, ważenia i zaglądania do korytka z grzeszkami - dzień sądny tak zwany. Nie udało mi się pozostać bezgrzeszną. Były ciastka, wafelki i batony. Jedyne co się udało to zminimalizować ryzyko wielkich strat i wybierać wersje "nieco light" tych jedzeń zabronionych. I tak zamiast zjeść całą paczkę wafli, zjadłam jednego do kawy. Zamiast ciasto do pełnego brzuszka - jeden kawałek (cienki) i wolno przeżuwany...żeby smak mi zastąpił ilość. Baton...to było wyzwanie... w sklepie miałam w ręce kilka batoników...ale ostatecznie do kasy doszło ich 2 (jeden jakiś energy coś tam z białkiem 250 kcal - dalej mam go w torebce i czeka na głoda, drugi z liofilizowanych malin 37 kcal (?!?) czyli chyba taki żeby zmysły oszukać - dobry był oszukista :))

Moje grzechy widać na wadze - spadek tylko 0,5 kg. :( :/ i dobrze mi tak obrzarciuchowi. Diety winić nie moge, starała się pani dietetyk ale pacjent wie lepiej... Shame on me...

A dziś w tak ważny dzień "ważny" zjadłam 4 rogaliki francuskie do kawy, aby zajeść gorycz porażki przy ważeniu... Pocieszam się, że następne ważenie za cały tydzień i prosiątko zdąży wybiegać :P

Sama nie wiem...niby spadek jest, zgodny z założeniami...ale oczekiwania były większe :( Na początku było więcej w dół... I pada. I jakoś tak zimno i smutno... Buuuu!

Nie będzie źle, tylko jeszcze muszę się ogarnąć :)

16 września 2017 , Komentarze (1)

Właściwie to powinno brzmieć po pierwszym tygodniu.

Jestem zaskoczona jak mało kiedy. Widziałam pewne zmniejszenia tu i tam w obwodach...ale zmniejszenia były też po wakacyjnych wędrówkach a wtedy nic na wadze sie nie zmieniło. Teraz szok! To działa! Jestem na skutecznej diecie! Coś podobnego :)

Jestem tu z wami wszystkimi...więc..chyba trzeba uwierzyć w cyferki (jak cuda też na "c").

Jupi jej !!! (tecza)

15 września 2017 , Komentarze (3)

W sumie nie wiem czemu, ale dziś jest jakoś słabiej.. Może dlatego, że planowo powinnam mieć już okres... a może z powodu mniejszej staranności w przygotowaniu się do dzisiejszego dnia.

Źle rozplanowałam godziny posiłków i mam spadek energii.. duży jak na mnie. Jest też porcja zakwasów po wczorajszym ruszeniu zadka. 

Jedyne na co mam ochote to leżenie pod kocykiem, może film...może czekoladka... oj chyba to byłby błąd... sie zobaczy :)

Komu sie dziś nie chce ręka do góry! Mi, mi, mi, mi ....i mi...minionki :P

6 września 2017 , Komentarze (1)

Cześć,

Wczoraj postanowiłam kolejny raz spróbować zmienić swoje ciało na lepsze. Postanowienie tym razem nie skończyło się na myśleniu "od jutra coś zrobię". Zrobię coś już dziś. Mam nadzieję, że z dobrym skutkiem.

Trzymajcie kciuki.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.