Dziś w menu, poza obiadem, nowości brak. W ustawieniach diety wybrałam opcję by czwartek i piątek były takie same. W przyszłym tygodniu będzie jednak inaczej. Tylko obiady będą się powtarzać, bo ich przygotowanie zajmuje najwięcej czasu.
Wczorajsze menu było smaczne, choć niezbyt sycące. Zupa marchwiowo-pomarańczowa była okropna! Albo przesadziłam z sokiem pomarańczowym albo z chilii i pieprzem. Każda łyżka rosła w ustach. Dzisiejszy obiad zamieniłam więc na ryż z warzywami. Pozwoli mi zaspokoić głód przed treningiem.
Najsmaczniejsze były wieczorne grzanki z sałatką z pomidora. Dziś też będę się nimi zajadać.
Fizycznie czuję się ok. Zobaczymy na jutrzejszym ważeniu jak tam zareagował mój organizm na te zmiany.
Aha. Już wiem, że diety Vitalii nie przedłużę. Nie chcę tracić mięśni, a dietetyk odpisała mi, że nie ma możliwości zwiększenia ilości białka w diecie, bo ona jest nastawiona na odchudzanie a nie budowanie mięśni. Ok. Budowanie budowaniem, ale ja nie chcę stracić obecnych.
Można zmniejszyć ilość węgli i skomponować lepsze przepisy. Nie to nie. Jednak wrócę do swojego planowania jadłospisu gdy tylko skończy mi się abonament Vitalii.