Witajcie :)
Dziś zdążyłam już być na spacerze, nabić ok 10 tyś kroków i przejść ok 5 km.
W pracy skupiłam się na pisaniu ważnego dokumentu - i nie zauważyłam, jak przez 4h siedziałam w jednej pozycji. Efekt jest taki, że myślałam, że nie wstanę i się nie wyprostuję. Moje plecy nie lubią pracy biurowej...
Musiałam wziąć tabletki przeciwbólowe.
Na szczęście na spacerze się trochę rozchodziłam.
Miało dziś padać, a póki co słońce za jakąś taką mgłą. Przynajmniej nie zmokłam :) Córa baletuje na urodzinkach kolegi, więc mam wolne do 18. Co ja z tym czasem zrobię 🤪 Nie pamiętam już kiedy miałam tyle godzin dla siebie. :)
Zaczęłam trochę ćwiczyć z hantelkami. Póki co 5 minut machania - po 2kg na każdą rękę. A i tak już czuję lekkie zakwasy. Do tego codziennie 10 brzuszków - wszystko będę stopniowo zwiększać.
Zaczęłam też liczyć szklanki wody.
Śniadanie: bułka ziarnista, szynka, sałata, szczypior, pomidorki, rzodkiewki.
II śniadanie: 2 tosty, tofu wędzone, keczup, sałata + 2 truskawki.
Obiad (w planie): 2 x kiełbasa z piekarnika, kopytka, surówka.
Kolacja (w planie): mleko z odżywką białkową.
Zaczął się sezon na truskawki. Ależ one smakują po takiej przerwie. 😍🤤
Miłego dnia!