A było już tak pięknie...
Jak w tytule, mała zmiana planów. Za mną 5 dni ze Skalpelem II, a następnie 3 dni bez jakichkolwiek ćwiczeń. Dlaczego? No, dlatego, że mój staw skokowy nie jest dla mnie zbyt łaskawy i chyba obrał sobie za cel uniemożliwienie mi doprowadzenia się do porządku.
Program ćwiczeń Ewy Chodakowskiej pt. Skalpel II z krzesłem, okazał się być ćwiczeniami, których nie jestem w stanie robić na dłuższą metę. Jest tam za dużo ćwiczeń, które obciążają jedną nogę, co u mnie nie może mieć miejsca ze względu na wielokrotne już skręcenia stawu skokowego. Efekt pięciu dni takich ćwiczeń jest taki, że od trzech dni chodzę w stabilizatorze i wszelkimi sposobami staram się nie myśleć o bólu przy każdym ruchu.
Wobec tego, aby się nie poddawać, musiałam pomyśleć nad innym rozwiązaniem. Oglądając dokładnie Skalpel, ten zwykły, pomyślałam, że jest tam w sumie sporo ćwiczeń jakie mogę wykonywać, a te których nie mogę, po prostu zastąpię innymi. Nie taki głupi pomysł. Chyba.. Prawda? :)
A więc.. Dzisiaj zrobiłam Skalpel, ból kostki oczywiście lekki jest, więc musiałam się trochę ograniczać, ale co innego w sumie chcę powiedzieć.. Odniosłam wrażenie, że Skalpel II jest bardziej wysiłkowy. Po nim byłam zmęczona, spocona, ale usatysfakcjonowana. Natomiast ćwicząc Skalpel, nie mam takiego odczucia. Owszem jestem zmęczona, ale jedyne co mnie boli to uda. Nie czuję się jakbym wykonała jakiś wysiłek. Nie wiem czy się z tego cieszyć, czy raczej nie. Trudno, zobaczymy jak będzie mi to szło dalej. ^^