Dzisiaj wpadły mi w ręce moje stare spodnie. Myślę sobie, aaa, zrobię coś szalonego i wejdę w jedną nogawkę (taaaak, szczyt szaleństwa..). I kurczę... Weszłam, cholera... Z jednej strony duma, z drugiej - przerażenie. Bo te spodnie były dla mnie dobre, a nawet dość opięte, jeszcze rok temu.
Mogę w końcu powiedzieć, że zimowe słabości za mną. Naprawdę okres jesienno-zimowy był dla mnie dość trudny. Mimo, że wcześniej nie jadłam słodyczy, to teraz miałam na nie straszną ochotę. W dużych ilościach. Kurczę, naprawdę, były dni, że żarłam jak świnka i byłam ciągle niedojedzona! Nie przytylam, jednak nie mogłam się zebrać, by znów chudnąć. Postanawiałam sobie, dobra, koniec dziewczyno, jedziesz dalej. Ale jakoś nie umiałam. A jednocześnie utrzymywanie wagi średnio mnie satysfakcjonowało. I tak po prostu zdałam sobie sprawę, że niepotrzebnie skupiam się na tym ile przeszłam i to mi jakoś nie pomaga. Wiecie, nie działa motywująco. Może faktycznie troszkę osiadłam na laurach? A może mój obecny wygląd, chociaż nie jest jeszcze idealny, bo dużo mi brakuje, różni się na tyle od tego sprzed roku, że już tak nie cisnę? Że aż tak się nie staram? Bo wydaje mi się, że już może być, już mój widok nie jest rażący? I powiedziałam sobie: to co było, to było, fajnie, że schudłam. Ale liczy się tu i teraz. A tu i teraz wygląda tak, że nie jestem zadowolona ze swojego wyglądu. Bo ja nadal mam nadwagę i nie wyglądam tak, jak chcę wyglądać. Jestem szczęśliwa i jestem zadowolona, bo zmieniłam swoje życie i naprawdę dużo schudłam. I porównując swoje nowe zdjęcia do tych, które mam z okresu 122 kg jestem niesamowicie szczęśliwa, ale jak patrzę obiektywnie na siebie i te nowe zdjęcia, to do zadowolenia wiele mi brakuje. Liczy się więc to, jak wyglądam teraz. I wiecie co? Pomogło! To był taki moment olśnienia, to przyszło do głowy tak nagle, a pomogło! Zdałam sobie po prostu sprawę, że muszę skupić się na tym, co przede mną, a nie co już za mną. Niby takie proste, niby takie logiczne, a musiałam sobie to uświadomić. Nie trzęsą mi się już łapki, jak widzę czekoladowe coś. :D Znowu mi się chce iść do przodu, a nie stać w miejscu. Z jednego się cieszę - nawet jak na chwile odpuszczam, to nie tyję. I już normalnym jest, że nawet jeśli wieczorem zalegnę przed wieczorem z ciastkiem, to na drugi dzień po prostu jestem na diecie. Tylko okazuje się, że niestety, zbyt częste pozwalanie sobie na to i owo nie pozwala schudnąć. Okazyjnie - ok - ale zbyt częste po prostu nie działa. I pomogła mi jeszcze ocena mojego brata. Mój brat jest w ogóle super i zawsze mogę liczyć na jego szczerą opinię. Jak chudnę, to mówi, że schudłam, jak przytyję, to mówi, że przytyłam. I to takie niewymuszone, po prostu jak coś zauważy, to szczerze mi mówi. I stwierdził ostatnio, że wiadomo, różnica podlug tego co było jest ogromna, ALE nadal nie oceniłby mnie jako szczupłą dziewczynę. Nie ma co się boczyć, chłopak ma rację, obiektywnie patrząc, to ja ani szczupła, ani wysportowana.
Dzisiaj mój drugi dzien z Ewą Chodakowską. No i jednak te lata bez angażowania wszystkich mięśni są odczuwalne. Ruchy dość niezgrabne. Podczas gdy Chodakowska rusza się jak młoda sarenka przy strumyku, ja albo się gibam na boki, albo wyglądam jak kloc! Ale, ale, początki zawsze są trudne. Zresztą byłam na to przygotowana, moje przyjaciółki ćwiczą z Ewą od jakiegoś czasu i znam relacje z ich pierwszych razów. Wyglądały one dość podobnie. Z biegania wracam zasapana, tutaj nie sapię, ale czuję, że te mięśnie naprawdę angażują się przy ćwiczeniach. I chociaż nie jest to łatwe, to satysfakcjonujące.
W końcu dorobiłam się laptopa! I mam możliwość przesiadywania na Vitalii. :D
cookiesmonster92
12 marca 2016, 09:26O matko! Jestem pod wielkim wrażeniem ! Żałuję teraz, że nie zostawiłam jakiś spodni na pamiątkę tylko wszystkie zwężałam haha. Naprawdę meeega gratulacje i wielki podziw ode mnie ;)
annaewasedlak
6 marca 2016, 10:56Też mam takie spadnie i pójdę z ciekawości zobaczyć czy też wejdę w jedną nogawkę? Pozdrawiam
do.it.yourself
3 marca 2016, 19:54wooow niesamowite ! brawo ! I masz rację ! :)
koper666
3 marca 2016, 19:30Podpisuję się rękami i nogami - liczy się tu i teraz! Ogromne gratulacje tego co już osiągnęłaś no i powodzenia dalej - never give up! :)
LepszaWersja
3 marca 2016, 16:22Wielkie gratulacje!!! :) zrobiłaś coś, co wydaje się niemożliwe!
chrupkaaaa
3 marca 2016, 15:41Zatkało mnie i to tyle w tym temacie. Jesteś niesamowita!
nieplaczmy
3 marca 2016, 13:17:o To zdjęcie jest dla mnie ogromną motywacją :D. Dziękuje.
Monika123kg
3 marca 2016, 12:32Pokazujesz że chciec to móc - wielkie brawa dla Ciebie :D
celinka888
3 marca 2016, 12:08Mistrzyni ! :) Megaaaa motywujaca to Ty jesteś ;) Wg mnie wyglądasz juz i tak BOOOOSKO :)
Maratha
3 marca 2016, 10:19Wytrwalosci :* osiagnelas juz tyle, ze dasz rade osiagnac znacznie wiecej.
groszek305
3 marca 2016, 07:32Dobrze, że jesteś świadoma swojego osiągnięcia. Wyglądasz jak milion baksow:-) :-) wiec garściami czerp z tego satysfakcję :-)
katy-waity
3 marca 2016, 02:21ogromna roznica :) Liczysz kalorie? bo chcialam zapytac ile tak mniej wiecej jadlas, ze tak ladnie Ci spadla waga w chyba 10 miesiecy ?
mmm25
2 marca 2016, 22:52wow, zbieram szczękę z podłogi. Extra!!!
doloress1988
2 marca 2016, 22:28Ale porównanie z tymi spodniami ;) wow
missKathy92
2 marca 2016, 22:23Dziewczyno, odwaliłas kawał dobrej roboty :) wyglądasz rewelacyjnie i możesz być z siebie dumna, że dałaś radę ^^ jednak jeśli nadal czujesz się źle w swoim ciele, to ruszaj do przodu, nikt Cię nie zatrzyma w spełnianiu swoich marzeń, tak dużo już zrobiłaś, że teraz jesteś w stanie zrobić wszystko :D powodzenia
CookiesCake
2 marca 2016, 22:21Kilka treningów z Ewką i nabierzesz wprawy! ;) Masz rację, jesli chodzi o to że nie możemy patrzeć na to ile już osiągnęliśmy, a ile jeszcze nam pozostało do osiągnięcia.. Dziewczyny w komentarzach Cię wychwalały i dlatego sobie trochę pofolgowałaś. Dobrze, ze wróciłaś na dobre tory ;) Do lata będziesz sexy laska! :)
Dobranoc
2 marca 2016, 22:34Najgorsze jest chyba to, że człowiek patrzy na swoje odbicie w lustrze w ubraniu i myśli sobie, jest ok! Spotyka gdzieś kogoś i ten ktoś nazywa go chudzinką, no bo w porównaniu do obrazu sprzed paru miesięcy nawet z jakąś tam nadwagą człowiek wydaje się być szczupły. Ale to wszystko w porównaniu do, bo normalnie człowiek takich rzeczy by nie usłyszał. :D
CookiesCake
2 marca 2016, 22:36Masz racje, jakbyś od zawsze miała taką wagę jak teraz to na pewno by nie było takich komentarzy od znajomych, a jak udało Ci się zrzucić tyle kilogramów to każdy inaczej wtedy patrzy.. czekam na Twoje dalsze efekty, mam nadzieje że nie zawiedziesz bo jesteś ogromną inspiracją tutaj ;)
Dobranoc
2 marca 2016, 22:52O nie, zawieźć nie zawiodę! :D Już się cieszę na to, co przede mną! Jedno co mnie cieszy- nauczyłam się w końcu że w najgorszym razie utrzymuję wagę. Nie chudnę, ale i nie tyję. Właściwie przez te ostatnie dwa miesiące w tygodniu odżywiałam się dobrze, to weekendy były moją zmorą, szczególnie te ze zjazdami, gdy na uczelnię nie zabieram obiadu, który mogę podgrzać, tylko coś w zamian. I wtedy faktycznie wracając do domu coś spałaszowałam, często w dużych ilościach. No i tak naprawdę to powodowało, że waga stała. Bo i zapotrzebowanie moje kaloryczne uleglo zmianie. Bardzo dziękuję za miłe słowa. :* Jesteś kochana :D
EwaFit
2 marca 2016, 22:18Ogromna zmiana! To strasznie cieszy, wiem. Szkoda, że moje stare spodnie wyrzuciłam...ale tak, czasem nie rozumiem, jak mogłam tyle ważyć. Z drugiej strony, jeszcze mam za mało :)
Dobranoc
2 marca 2016, 22:35No właśnie, człowiek nie rozumie tego, nie? Niby to było jego życie, pamieta to, ale sam zachodzi w głowę CZEMU tak się stało?!
Waleczne.Serce
2 marca 2016, 21:58Wedlugg mnie jestes szczupla a nie chuda. Najwazniejsze ze cieszysz sie tym co osiagnelas ze potrafisz byc radosna. Spokojnje podchodzic do tematu. Wiadomo ze nikt nie jest idealny i czesto to my sami wymyslamy sobie wady. Na prawde Cie podziwiam bo przeszlas ogromna droge i pokazalas wielu osobom ze mozna wszystko tylko trzeba chciec ;) ciesze sie ze trafilam na Twoj pamietnik ;)