Odpowiedź jest w większości przypadków prosta. To nie nagromadzona woda, zbliżający się okres lub mniejsza poranna... to co zostawiacie w toalecie ;-) Większość z nas ma tendencje do tzw. przeszacowywania zjadanych przez siebie porcji.
Kiedyś zrobiłam sobie mały eksperyment - jednego dnia jadłam różne produkty i na oko starałam się ocenić ich masę oraz to, ile kalorii zawierają. Drugiego dnia jadłam prawie dokładnie to samo, ale produkty ważyłam lub oceniałam ich wielkość na podstawie ileważy.pl. I wiecie co się okazało? Że pomyliłam się o ponad 400kcal!
Takie pomyłki kosztują nas wiele nerwów przy cotygodniowym ważeniu. Bo owszem - woda się czasem zbiera, ale nie oszukujmy się, okresu nie mamy co tydzień ;-)
Dodatkowo co poniektórym zdarza się nam zapominać o przekąskach, zjedzonych na wpół świadomie (te parę chipsów przed tv, bo film był taaaaki pasjonujący, kilka łyżek sosu bo przecież trzeba spróbować swojego dania, orzechy? Przecież są zdrowe - nie liczą się!) i waga pokazuje co pokazuje.
Żeby nie było, nie namawiam do obsesyjnego ważenia każdego spożywanego produktu, ale... wiem z doświadczenia że po 2 tygodniach takich zabiegów jesteśmy chodzącą wagą i pomyłki zaliczamy już w granicy 10-20g. A to niewiele. Poza tym, nie wierzę że którakolwiek z nas do tej pory nie zapoznała się z ilewazy.pl, cudowną stroną zastępującą nam elektroniczne ustrojstwo.
I ostatni element samokontroli - dzienniczek. Jak nie wychodzi i waga stoi jak zaczarowana - warto się z niego wyposażyć. Spisujemy tam wszystko co wpadło nam w buźkę (bez oszukiwania!;-) i w analizujemy. Wierzcie mi, wiem po sobie że czasem - zwłaszcza po kilku dniach od rozpoczęcia - można doznać niezłego olśnienia ;-)
Miłej końcówki długiego weekendu!
antek1
6 listopada 2013, 19:09genialna bedzie z ciebie dietetyczka, i co że na diecie. Bardzo fajnie piszesz takie prawdy między prawdami, przemawia to do mnie....a ja sie tu radko wypowiadam wiec to komplement;-)
Puccagirl
6 listopada 2013, 09:14ja zalozylam sobie konto naile wazy i prowadze dziennik od 3 dni. Wczoraj na "podwieczorek" w prezyplywie jakiegos naglego ataku zjadlam 1,5 paczka, dojadlam deserem czekoladowo-smietankowym z biedry i zjadlam 3 mamby i wyszlo mi ponad 600 kcal... :/ masakra... Polecam prowadzenie dzienniczka na ile.wazy, pomaga uswiadomic ile pustych kalorii w siebie ladujemy.
IncrediblyBeautiful
5 listopada 2013, 10:42warto zacząć zapisywać :)
j.lisicka
5 listopada 2013, 10:04No właśnie próbuję, bo nie rozumiem, czemu zaliczam taki drastyczny zastój ;) A wagę mam i elektroniczną, i ilewazy też mi pomaga. Najzabawniejsze jest to, że po podsumowaniu mojego "dietetycznego" spaghetti wyszło mi 600 kcal - to ile musiało mieć to, które jadłam zazwyczaj? O.o
evelevee
5 listopada 2013, 09:35Ech, czas założyć dzienniczek... Ale coś się boję, że to będzie szok jak zobaczę czarno na białym ile tego wpada pozaprogramowo...
tajna
4 listopada 2013, 20:07oj zgadzam się, mój A zawsze mówi, że nic nie zjadł, a jak mu zaczynam wymieniać to się wreszcie opanowuje
sdorota2007
4 listopada 2013, 20:03Świetny wpis :)
dorothea73
4 listopada 2013, 18:25o! dzięki bardzo za otwarcie mi oczu :) TAk jest jak piszesz... i już zaglądam na stronkę ile waży :)
adorablee
4 listopada 2013, 18:23przyznaje nigdy nie bylam na tej stronie!
Rosalia.
4 listopada 2013, 18:05Ponad 400 kcal o.O Chyba skończę z tym ważeniem na oko :P
aiishha
4 listopada 2013, 16:47Masz rację czasami nie zdajemy sobie sprawy ile kalorii zjadamy. Chyba powinnam zacząć szczegółowo zapisywać co, o której jem i pije (bo tym czasem zapominam).
malutka1812
4 listopada 2013, 16:08Chyba żałuję że po tym jak potłukłam swoją wagę poleciałam i kupiłam nową :D
zzuzzana19
4 listopada 2013, 14:54Ja właśnie zawsze jak dietkuję, to skrupulatnie wszystko ważę na wadze elektronicznej (mam też cukrzycę insulinozależną, więc chociażby ze względu na nią - muszę). I rzeczywiście, gdyby się tak nie ważyło, możnaby było ostro przecholować z wielkością porcji, a tak mam wszystko czarne na białym i koniec :) Skrupulatnie też zapisuję wszystko, co zjadłam i wypiłam danego dnia wraz z godzinami posiłków - mam swój własny zeszyt - dzienniczek. Po całym dniu daję sobie ocenę w skali od + do +++ ;-)
ania2631
4 listopada 2013, 13:58Kurcze,a ja wagę schowałam głęboko do szyflady :)
hwhwhw72
4 listopada 2013, 12:22chyba trzeba będzie przeliczać, bo kiedyś skutkowało.... a teraz masakra
MllaGrubaskaa
4 listopada 2013, 11:09Nie lubię przeliczania i zapisywania, nigdy tego nie robiłam i chyba nie będę robiła. Jakoś daję radę bez tego :))
monka78
4 listopada 2013, 08:27te przekąski nawet tylko malutkie a czasami cały efekt zepsują,a dzienniczek można ale trzeba być sumiennym i wszystko wpisywać:)
zakompleksiona113
3 listopada 2013, 23:06Ja mam teraz dziennik fitness Chodakowskiej i tam zapisuje również co jadlam i wystawiam sobie ocene :)) Udanego tygodnia ♥
inesiaa
3 listopada 2013, 22:19Zgadzam sie z tym zapisywaniem wszystkiego, czasami mozna niemile sie zaskoczyc, a tv da sie ogladac bez podjadania...:)
cambiolavita
3 listopada 2013, 22:18A ja mam taki fajny notesik do zapisywania wszystkiego, ale jakos nie moge wytrzymac z pisaniem dluzej niz kilka dni, a pozniej przestaje... A powinnam robic to regularnie i analizowac. Co prawda wczesniej udalo mi sie schudnac bez liczenia kalorii i bez dzienniczka, ale teraz jest mi ciezko wrocic, wiec powinnam chyba wlasnie od tego zaczac. Twoje rady sa pomocne :)