Dziewczyny, poważnie?
To że jest godzina 12 a Wam się nie udało zjeść idealnego śniadania nie znaczy że nie możecie przez następną (większą!) część dnia jeść tak jak należy. Zjedzenie ciastka nie zmusza nas od razu do zakończenia diety. A to że nagle w naszym jadłospisie pojawił się baton, nie znaczy że możemy w związku z tym ogarnąć połowę szafki ze słodyczami.
Porażki są wpisane we wszystko co robimy, ale powinnyśmy na ich podstawie uczyć się, wyciągać wnioski i robić wszystko żeby następnym razem poszło lepiej.
Ciężko będzie nam schudnąć, jeśli wiecznie będziemy coś odkładać. Zjadłaś czekoladę a miało być bez słodyczy? No trudno, nie zjesz jej jutro i przez następne kilka dni. Zjadłaś wieczorem pyszne ciacho bo "stało i kusiło"? Na zdrowie! Wiesz już jak smakuje i nie musisz więcej po nie sięgać. Ani po resztę rzeczy z lodówki.
Nie rezygnujcie od razu z diety bo coś Wam nie wyszło.
Ja już pisałam że jadam słodycze 1-2 razy w tygodniu. Ale zdarza się że jem i 5 razy. Nie uważam żeby był to powód do rozpoczęcia akcji "zjadłam batona, zjem wszystko co spotkam na swojej drodze a potem znów spróbuję zacząć... aż sięgnę po następnego batona ;-))
Z innej beczki: moja waga na dziś: 73,2kg. Więc chyba mam rację ;-)
kamonikaka
7 stycznia 2015, 23:04to zdjęci pojawiło się w idealnym momencie!:) Moja przyjaciółka właśnie zaproponowała mi ciacho, odmówiłam, przesuwam stronę w dół... i szczena opada!:) hahahhaa
zzuzzana19
2 listopada 2013, 17:50Jak najbardziej masz rację ! Niestety, ja właśnie tak do tej pory myślałam i robiłam tak, że po zjedzeniu paru kostek czekolady, rzucałam się na tony słodyczy...Mam za swoje... Dlatego wogóle wyłączyłam je z diety, i tak jest mi najlepiej :)
MentalnaBlondynka
1 listopada 2013, 21:34No to zapraszam :D
monka78
1 listopada 2013, 18:45:)
cytrus0wa
1 listopada 2013, 18:16bardzo dobrze napisane.. świetnie wpisuje się w to co akurat dzieje się u mnie. przemyślę i postaram się wprowadzić w życie.
j.lisicka
1 listopada 2013, 12:22Czasem to nie takie proste, bo porażka wpływa na nasze myślenie, które przestawia się z "jestem zajebista" na "nic mi w życiu nie wychodzi, równie dobrze mogę być gruba i zjeść kolejną porcję ziemniaczków, a co! W końcu są pyszne, a coś mi się należy."
Windsong
1 listopada 2013, 09:52Przeczytałam zasady od 1 do 3, dwie pierwsze wdrożyłam już dawno, mam problem z trzecią :D
Marley88
1 listopada 2013, 08:08Musli niestety kupne. Kiedy jestem w pracy nie mam czasu na zabawy we własne zestawy. Mam problemy żółądkowe więc cieple mleko z musli dobrze na mnie działa. Jestem też fanką owsianki ze startym jabłkiem i cynamonem, ale to robie jak jestem w domu :)
Alicja851985
1 listopada 2013, 01:12jesteś boska....
TlustaMyszka
1 listopada 2013, 00:48uwielbiam Cię ;) dziękuje za wszystko co piszesz jest to dla mnie mega wsparciem :* pozdrawiam
Rosalia.
31 października 2013, 23:49Uff... Dobrze, że ja skończyłam już z takim podejściem ;)
Cinderella...
31 października 2013, 21:52Hmm. Masz racje, ale to gleboki problem i trudno poradzic z nim sobie "na logike". To rodzaj uzaleznienia. Zjedzenie czegos slodkiego czesto uruchamia destrukcyjny ciag, jak u alkoholika n odwyku, ktory po wypiciu jednego kieliszka nie jest w stanie przestac poki noe spadnie pod stol. Ciekawa jestem, czy dietetykom zdarza sie poleaca komus spotkania anonimowych zarlokow jesli widac ze problem jest w psychice a nie liczeniu kalorii?
asiaczek271
31 października 2013, 21:29Ja mam tak samo jak Eisee .. dlatego wolę nie jeść NIC ;/
eisee
31 października 2013, 21:11Poruszylas wazny aspekt, ktory pomimo poltorarocznej diety staram sie wbic do mojego upartego mozgu. Bo to nie jest tak, ze ja nie wiem ze nie warto po kawalku ciasta zjesc tabliczki czekolady i paczki ciastek, to po prostu moj pazerny mozg mi podpowiada ze przeciez i tak juz sobie pozwolilam to moge szalec :) Powoli ucze sie odchodzic od tych nawykow :)
kawa.z.kardamonem
31 października 2013, 20:56Święte słowa :-))
MARCELAAAA
31 października 2013, 19:50Jak bym przeczytała jeden z moich wpisów :)
Doktor.M
31 października 2013, 18:21W przeszłości często tak robiłam. Zjadłam coś zakazanego, więc pal licho, dzień i tak stracony. I jadłam dalej niezdrowe, zakazane produkty
paniusia.63kg
31 października 2013, 18:08zgadzam sie, gorzej jednak jak ktos wpada w ten kompuls... i nawet nie myslisz wtedy o tym ze jesz. po prostu zrysz i zrysz az zasniesz.
adorablee
31 października 2013, 17:34Jak dobrze, że tak otwierasz oczy nam tutaj. Wyznaję Twoje poglądy, bo są słuszne! I dalej za Ciebie mocno trzymam kciuki!
evelevee
31 października 2013, 17:28ach, mam wrażenie, że wszystko co piszesz skierowane jest bezpośrednio do mnie :)