W końcu wypadałoby podsumować cały miesiąc mojej "ciężkiej" pracy :)
Oj bywało ciężko zwłaszcza na samym początku z ćwiczeniami.
Po drugiej ciąży nie mam już takiej wspaniałej formy jak mi się wydawało.
Było kilka podejść do ćwiczeń i jeszcze więcej zniechęcenia.
To może zacznę od tego ile mnie ubyło z czego się najbardziej cieszę:
Szyja było 32 cm jest 30cm -2 cm :)
Biceps było 26 cm jest 24 cm -2 cm :)
Biust było 92 cm jest 90 cm - 2 cm
Talia było 73 cm jest 65 cm - 8 cm :)
Brzuch było 88 cm jest 78 cm - 10 cm :)
Biodra było 97 cm jest 93 cm - 4 cm :)
Udo było 57 cm jest 54 cm -3 cm :)
Łydka było 37 cm i jest tyle samo :)
Wszystkie wyrzeczenia nie poszły na marne, chociaż jestem lekko zasmucona, no dobra całkiem mocno, że zleciało tylko 2,5 kg. Wiem, że nie powinno się patrzyć na wagę tylko na centymetry, ale jakoś tak z przyzwyczajenia.
Ćwiczyłam dużo jak na mnie oczywiście :) Początki z Ewą Chodakowską, ale to była dla mnie totalna porażka, po kilku skalpelach i połówce killera bolały mnie strasznie kolana i stawy, nawet chodzenie było bolesne, szybko więc dałam sobie z tym spokój. Nie wiem może to moja wina, może źle wykonywałam ćwiczenia, ale musiałam szybko coś zmienić.
Znalazłam swoje guru Mel B - uwielbiam ją zwłaszcza jej teksty myślcie o wakacjach, myślcie o bikini - na mnie działa :) Po za tym centymetry mówią same za siebie.
Starałam się robić 5 treningów tygodniowo - zawsze obowiązkowo nogi i pośladki, brzuch w sumie też, czasami dorzucałam jakieś cardio :)
Tylko z dietą różnie bywało, zdarzyło się kilka ataków obżarstwa słodyczowego :) ale mimo to jestem bardzo zadowolona z efektów jak na pierwszy miesiąc.
Teraz skupię się na walce z cellulitem i wstrętnymi udami aaaaa i pośladki :)