No właśnie bo co? Zazwyczaj nie jestem głodna. Dzień mam tak upchany zadaniami, że wyrabiam się może z połową:( W tym zagonieniu zapominam o sobie. Jedyne na co sobie pozwalam to jedzenie... Przecież to nie ma sensu, bo szkodzę sobie jeszcze bardziej! Dość tego!
Ostatnio mam refleksje mniej więcej tego typu plus, że za dużo chcę zrealizować w zbyt krótkim czasie, że czas zacząć planować tydzień, że za mało uwagi poświęcam sobie, że chcę wrócić do rzeczy, które dają mi przyjemność i siłę (taniec, dbanie o siebie, kremy, paznokcie itp.).
W związku z tym zaczynam akcję - jem, bo dbam o siebie - dziś dzień 1 - jutro podsumowanie.
1. Dzień zaczynam od szklanki wody z sokiem z cytryny.
2. Śniadanie - porządne nie byle parówki bez żadnych warzyw. Dzisiaj była pasta z sera białego, makreli i cebuli.
3. W lodówce stoi koktajl z selera naciowego, natki pietruszki, koperku i soku jabłkowego to zamiast podjadania.
Bo nawyku nie można się oduczyć ale można go czymś zastąpić:)
4. Na obiad pyszny domowy rosołek z makaronem.
5. Po obiedzie to już tylko koktajl i woda dopuszczam też marchewki
Najważniejsze to wprowadzenie zmian w pracy, tj. pół godziny przed komputerem potem 5 minut przerwy, co półtorej godziny 15 minut przerwy.
Jutro zdam relację jak mi poszło.
Ps. czy któraś z Was chciałaby dołączyć do grupy i wspólnie zmieniać nawyki?