Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nie mam jakiegoś hobby, które mnie wciągnęło na tyle by poświęcać temu sporo czasu , więc można by stwierdzić, że interesuję się wszystkim po trochu ;) Do odchudzania skłoniły mnie pojawiające się rozstępy ; / w szczególności na udach no i przez pewne wakacje przytyłam ok. 10 kg < o zgrozo .! > przez mało aktywny tryb życia... Ale przyszedł czas najwyższy , aby pozbyć się tego ciężaru :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 7680
Komentarzy: 49
Założony: 2 maja 2011
Ostatni wpis: 16 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Carlis

kobieta, 28 lat, Alghero

168 cm, 67.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: By do końca wakacji zobaczyć 5 z przodu (optymalne 59 kg)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

Już 7 miesiąc na siłowni...  Szybko zleciało :) Przywiązałam się do niej :P
Hmm... Lecz z powodu zbyt dużej wysokości karnetu i braku czasu, bo coraz rzadziej chodziłam, to zrezygnowałam... Jeszcze tylko do końca kwiecień trzeba wykorzystać :)

Od początku kwietnia zaczęłam też codziennie pić pokrzywę (na oczyszczenie organizmu) i masować się (od wczoraj z kremem Eveline :) )

Poza tym przymierzam się do ćwiczeń z Mel B i mojego rowerka stacjonarnego, bo przecież czymś trzeba zastąpić siłownię :))

Ćwiczenia uzależniają! :D:D
 

20 stycznia 2014 , Komentarze (3)

Hahahahah :D


Po 3 miesiącach siłowni, bez żadnej diety, a po drodze jeszcze święta były... Dla mnie to spore efekty
.
Dla mnie to duuuży krok wprzód , jeśli chodzi o odchudzanie :)



1 października 2013 , Komentarze (2)

Odchodzę i powracam i nie chodzi tu tylko o konto na Vitalii ;)
ale też o wagę. No, ale dobra. 

Były milony podejść
a teraz...

milion pierwsze :D

Wykupiłam karnet na siłowni na 3 miesiące, będzie jazda, już dziś byłam, ale ćwiczeń to tylko pół godziny, to była wizyta bardziej rozpoznawcza ;)

Jedziemy!

3 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

CELE
  Akcji kwietniowej
1. Codziennie rower stacjonarny 45'
2.Trzy-Cztery posiłki (co 3h)
3.Codziennie poświęcić choć trochę czasu na biologię
4. Najważniejsze: 65kg do 30.04 (najw. 66kg)

Tylko tyle na dziś.
PS: Przez święta schudłam ponad 1 kg :D
Trzymajcie się, słoneczka :D

13 marca 2013 , Komentarze (1)

Wiosenka wita... śniegiem niestety :P

Dawno mnie tu nie było...

Chyba dlatego, że nie lubię się chwalić swoimi porażkami...

Tak poza tym, to ciągle szukam motywacji.
Ostatnio kupiłam spodnie... w ekhem... rozmiarze 44 :O niby jak schudnę to nadal będą dobre, bo to takie "przylegające" bardziej... Ehh 109 cm w bioderkach robi swoje.
Tak czytam niektóre pamiętniki to no.. Jestem bardzo zdziwiona tą chęcią walki i ogromem ćwiczeń. 

Niby mam swoje małe słodko-gorzkie zwycięstwo, a mianowicie wczoraj skończyłam 21 dzień a6w czyli połowa za mną! Z tego jestem dumna... Ale jednak jest też druga strona medalu, czyli to, że mój brzuch praktycznie rzecz biorąc ma tyle samo w cm ile miał przed rozpoczęciem ćwiczeń... Wiem, że ćwiczenia robię poprawnie (nawet zainstalowałam aplikację a6w w komórce, która bardzo ułatwia - liczy sekundy, numer ćwiczenia i taki "biały człowiek" :P wykonuje te ćwiczenia razem ze mną). 
Wiem też, co robię źle: nie trzymam żadnej diety, nie ograniczam się w jedzeniu, tzn. jem wszystko. To trzeba zmienić, tylko nie mam żadnego pomysłu na dietę.
Hmm... Co do a6w to chyba też nie ma spadku w cm , bo do tego przydałyby się (oprócz dietki oczywiście) jakieś aeroby... Tylko niby co, bieganie ? 
Jak się "przekonać"? Haha. Bawi mnie to, że mój tata biega już od roku i ciągle mnie namawia a ja się zastanawiam jak zacząć, skoro to niby takie proste... Wyzwanie. 

Poza tym przydałoby się udzielać jakoś społecznie, bo coś odludkiem jestem coraz gorszym :/ Od około 2-3 lat za często to ja z domu nie wychodzę. W miarę łatwo nawiązuję kontakty, ale utrzymać na stopie "spotkaniowej" jest trudno.

Ach, me wywody :) 
Trzymajcie się lepiej niż ja, dziewczątka :)




2 września 2012 , Komentarze (1)

I tym samym laba...

A tak poza tym to:
 - przytyłam chyba ze 3 kilo ;/
 - wyglądam strasznie
 -już ludzie na ulicy zaczęli komentować mój wygląd
 - dziś doszłam do wniosku, że jestem jedną z lepszych kandydatek na żonę wieloryba
 - podczas przymierzania strojów galowych załamka
 - z "normalnymi" ubraniami też nie jest lepiej, mieszczę się jedynie w 15-20% ubrań z mojej szafy :(

Masakra. 

Zaczęłam biegać. Już 8 dni, raz 2,5 km (ok. 18 min) a raz 5 km (ok. 40 min).
Ale teraz sobie coś w stopie nadwyrężyłam ;/ i nawet podczas chodzenia boli mnie. Chyba jakieś ścięgno.

Sad story...

Mam nadzieję, że dzięki roku szkolnemu, pewnej dyscyplinie z nim związanej i rozpoczętym treningom biegania wreszcie doprowadzę siebie do porządku...

Trzeba wierzyć.



Nasze życie jest takim, jakim uczyniły je nasze myśli.



22 lipca 2012 , Komentarze (2)

Wtorek, środa, czwartek, piątek - basen, optymalne 750m , raz nawet 1 km :))
Sobota, niedziela- bieg

Wszystko tak pięknie... Poza jednym szczegółem, było obżarstwo :(

Kiedyś się tak zastanawiałam, że może w poprzednim życiu byłam jakimś głodnym Murzynkiem, bo teraz ciągle jem, nie tyle by coś zjeść, ale po to by być "pełną", zazwyczaj kończę obżarstwo gdy zaczyna boleć mnie brzuch...

To straszne, myślę, że jedzenie uzależnia...

Od jutra do końca wakacji jest 42 dni, czyli pełniutkie 6 tygodni, w których czasie pragnę coś w sobie zmienić. Najważniejszym celem jest oczywiście zrzucenie zbędnych kilogramów ( mój brat powiedział, że wyglądam na mini-ciążę, :O , zaczęłam się nawet zastanawiać nad tym... haha), oprócz tego, równie ważną rzeczą jest nauczenie się jedzenia, na prawdę, muszę zacząć się uczyć na nowo jeść, bo do tej pory nie szło mi zbytnio dobrze...

Jutro lub we wtorek jadę 500 km , by odwiedzić babcię i swoje rodzinne strony, zabawię tam jakieś 3 tygodnie, więc dosyć sporo czasu... Babcia podobno też chce się odchudzać, więc będę miała wsparcie :)


Pozdrawiam serdecznie :))

13 lipca 2012 , Komentarze (3)

Powiem szczerze miałam kilka wpadek :(

wczoraj i dziś lody :(

+ jeden sporaśny kubek musli... :(

Ehhh... To straszne. Mam ochotę na słodycze, a trawiasty kurczak nie przechodzi mi przez gardło, na szczęście jutro rybka :) i mam nadzieję, że koniec niedozwolonego jedzenia.

To tyle, co do moich grzeszków, ale żeby nie było tak źle, muszę się pochwalić... 

Wczoraj i dzisiaj byłam na basenie :D Aktywnie spędzony czas, dodatkowo dziś przepłynęłam 30 długości po 25 m i to wychodzi 750m= 0,75 km. :D 

Jestem z siebie dumna, bo chyba już ponad rok nie byłam na basenie i jak dla mnie to duże osiągnięcie :))

Pozdrawiam Was serdecznie,
mam nadzieję, że macie
więcej silnej woli ode mnie ;)

12 lipca 2012 , Komentarze (2)

No to tak: diety 100% się nie trzymam, tylko po prostu jem białka + warzywa, owoce. Czyli zamiast słodyczy, jak do czasu przed dietą, podjadam sobie np. pomidorki koktajlowe :)
Dziś już 5 dzień diety, oparłam się tylu pokusom, że aż się sama sobie dziwię ;).
Biegam nieregularnie, a przez tę dietę jakaś osłabiona jestem... 
Chciałabym zacząć chodzić na basen, bo to by mi pomogło, ale jakoś nie mogę się przemóc, by wejść na pływalnię, wczoraj było tak blisko, weszłam na trybuny, ale oczywiście zobaczyłam masę ludzi i wróciłam do domu... Jak się przemóc ?

Po 20. wyjazd na Mazury, w moje rodzinne strony... Do babci :) 
U babci jest steper, więc myślę, że nie będą to leniwe wakacje i oczywiście spacery/ lub rowerem 14 km wokół jeziora :)

Wgl założyłam się z kolegami o dychę, że do 1 września schudnę poniżej 60 kg (59.9). Haha, dodatkowo mama powiedziała, że ma dla mnie "marchewkę" w postaci nowej komórki, jeśli schudnę do, minimum 65 kg :) Więc motywacje są , by nie zejść na złą drogę ;))

Oto ja, obecnie: ( przepraszam za jakość i czystość lustra ;P )

 
 Te drugie zdjęcie jest trochę w innej skali... ale jednak widać... :/

Moje wymiary z 1. lipca:
biodra: 109 cm
udo: 65 cm
brzuch: 95 cm
łydka: 38 cm
ręka: 30 cm
talia: 78.5 cm


Wczoraj planowałam, że dziś na 10 na basen pójdę, ale... nie umiem.! Jestem dziwna, ale jakoś no... :(

Wytrzymałości!



8 lipca 2012 , Komentarze (2)

Zaczęłam dziś dietę, bo wszyscy mówią : 
NIE ŻRYJ ! BĘDZIESZ GRUBSZA NIŻ JESTEŚ!
itd. ...
Więc trzeba coś ze sobą zrobić, a więc jest, może nie przez wszystkich akceptowana , ale jest, dieta Dukana... + oczywiście te bieganie , żeby być dokładnym, 25 min .

Dziś dzień 1 fazy 1... Idzie całkiem nieźle ;)

Byłam nad morzem... Całkiem przyjemna pogoda, słoneczko i lekki wiaterek.

Wracamy znad morza, a mama zaczyna robić gofry.

Przychodzi do pokoju i mówi "zrobiłam dla ciebie gofra", ja na to, że nie chcę, a mama, "ale to specjalnie dla ciebie z lodami, bo mi cię szkoda cały dzień tylko te białka", na szczęście udało mi się odpędzić tę pokusę, powiedziałam, że siebie znam i na jednym gofrze by się nie skończyło... Ale udało się.! Pokonałam słabość :D

Mój dzisiejszy wróg wyglądał mniej więcej tak:
Haha...

Co do wakacji... Mam nadzieję, że zaowocują zmianą fizyczną , może też trochę duchową mnie :)

Powodzenia w walce z kilogramami, słabościami i pokusami!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.