Już kwiecień. Szkoda, że trochę chłodny. Wprawdzie w południe jest znośnie, ale rano w Gdyni były 4 stopnie. Wyszliśmy na spacer o 10, było słonecznie, niestety chłodny wiatr. W Bałtyku woda czyściutka, przynajmniej u nas. Piasek widać, kamienie, szkoda, że woda zimna. Chociaż prawdę mówiąc nie kąpałam się w Bałtyku od lat, zawsze jakieś przeszkody zdrowotne. Coraz sprawniej pokonujemy nasza trasę, myślę tu oczywiście o mężu. Idzie nam szybciej, bez licznych przystanków. W drodze powrotnej jak zwykle zakupy, brakowało mi kilka produktów do obiadu. Dziś rosół tylko do picia a potem tagliatelle z fenkulem, papryczką chilli i pomidorkami koktajlowymi. Do tego sałata rzymska z ogórkiem zielonym marynowanym w occie ryżowym, z mandarynkami i sosem jogurtowo-musztardowym. Jak zawsze u mnie, pasta znika w całości, a dziś był makaron razowy. Jutro mąż jedzie zmienić opony na letnie a tu zapowiedzi zimowej pogody. W Warszawie wystawa prac Alfonsa Mucha, widziałam kilka jego prac w muzeum w Płocku. To czysta secesja, a biżuteria stanowi cacuszka unikatowe. Kocham te epokę , kocham art deco, modernizm. Uwielbiam oglądać zdjęcia mieszkań urządzonych w takich stylach. To właśnie w Płocku widzieliśmy najwięcej eksponatów, a zachwytów nie było końca . Chciałabym pojechać na te wystawę do Warszawy, ale mamy tak przeladowany kalendarz. A, i jeszcze na niedzielę kupiłam bilety do teatru. To ostatni moment, potem już nie da rady. Lubię to zamieszanie związane z różnymi imprezami, wyjazdami, itp. Nie ma wówczas czasu na nudę i marazm.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.