Postanowiłam zadbać nie tylko o ciało ale także o włosy, które ostatnio spędzają mi sen z powiek. Mam z natury włosy kręcone i suche. Dodatkowo moja pielęgnacja opiera się w większości na nałożeniu jedynie maski proteinowej.
Wskoczyłam więc w wir blogów włosomaniaczek i sama zaczęłam brać się za swoje włosy. Zaczęłam więc od nakładania olei, na sucho, mokro i na odżywkę. Chyba najlepiej u mnie sprawdza się sposób na sucho. Po nakładaniu na mokro i na odżywkę włosy wydawały się jeszcze bardziej przesuszone i zniszczone. Po nałożeniu oleju na sucho były ładnie wygładzone. Ale może to i wina olei? Bo nakładam wszystko jak mam i nie wiem, co jest dla mnie najlepsze.... Porowatość włosa określiłabym jako średnio-wysoką (?). Olej kokosowy nie jest więc najlepszy ale za to ładnie pachnie i jest dosyć wydajny.
Najlepiej moje włosy lubią olej arganowy ale i serum z Frizz Ease. Zaczęłam też kombinować z olejem sezamowym, macadamia i olejkiem ze słodkich migdałów.
Domówiłam też masło kakaowe nierafinowane, olejek jojoba i żel aloesowy. Świetnie sprawdza się też maseczka macadamia natural oil, którą uwielbiam. Od razu kupiłam sobie litrowe opakowanie, bo moje włosy po prostu ją jedzą.:)
Póki co moje włosy zaraz z rana wyglądają tak:
Po umyciu, nałożeniu maski i olejku, wysuszeniu na szczotkę są takie:
Niestety, pierwsza lepsza wilgoć czy mżawka, a zaczynają się puszyć. :< W dodatku są matowe i z tym chciałabym powalczyć.
Następnym krokiem w pielęgnacji włosów będzie:
-usystematyzowanie pielęgnacji - używanie jednego olejku na raz i sprawdzenie/zapisanie efektów - w celu wybrania najlepszego
- podcięcie rozdwojonych i zniszczonych końcówek - muszę kupić jakieś ostre nożyczki, nie chcę używać tych które mam w domu
- robienie olejowania na gorąco
- ograniczenie gorącej stylizacji i kupno ceramicznej okrągłej szczotki.