Chciałabym się skupić tylko na tym, że jestem gruba ale nie mogę. Jak już tylko zmotywowałam się do tego żeby poćwiczyć, to w trakcie 11 a 14 brzuszka pokłóciłam się ze swoim facetem u którego mieszkam. Za granicą. Od słowa do słowa okazało się, że mam się wyprowadzić. Więc nie dość, że jestem gruba to jeszcze niechciana, nieatrakcyjna, nie warta zachodu i nie mam gdzie mieszkać. Bo nie mam tu nikogo innego. Oszczędności też marne, bo byłam w Polsce na weekend, a poza tym jestem nieoszczędna. Rozbeczana nie dokończyłam ćwiczeń, zwinęłam matę i zapakowałam większość swoich ubrań, zostało jeszcze kilkadziesiąt rzeczy na których nie mam nawet walizki. Mam za to dość. Bo to nie pierwszy raz i nie tak to miało wyglądać. Nie tak miało być.
Wszystkie żale wyplułam do koleżanki z pracy i okazało się, że ona też nie chce mieszkać już z rodzicami i chętnie wynajmie mieszkanie ze mną na spółę. Niestety jest aktualnie na urlopie w jakimś drogim i ładnym kraju z białą plażą więc muszę poczekać aż wróci żeby zacząć poszukiwania. Do tej pory muszę zostać tutaj. Wypaliłam kilkadziesiąt papierosów, otarłam łzy, wzięłam kąpiel i piszę tutaj.
Równie dobrze mogę skupić się więc na grubości. A jest na czym się skupiać.
Nie wiem kiedy jeszcze odważę się zrobić więcej brzuszków, bo kto wie jak to się skończy następnym razem. A przydałyby się. Zostaje bieganie, dużo biegania. Skakanka i inne takie. Żeby tylko nastroju mi starczyło.
Nie wiem, może postanowiłam być z NIM dlatego, że bałam się zostać sama, bo wyjeżdżałam do kraju w którym nikogo nie znałam i chciałam tu zostać, a tęskni się mniej jak jest się z kimś. A może bałam się być sama bo nie czułam się atrakcyjnie, a nie czułam się atrakcyjnie przez swoją grubość. Więc muszę biegać, skakać i chudnąć.
A z drugiej strony... druga strona jest o uczuciach i to już o wiele bardziej skomplikowane...