Po pracy zakupy spożywcze, mam nadzieję że do piątku damy radę . Jedzonko staram się ogarniać tak na trzy , cztery dni i to chyba najbardziej się sprawdza. Kiedyś próbowałam tygodniowe zakupy , ale dużo się marnowało. Dzieciaki otwierały co się da , bo jak się tłumaczyły: mam smaka na to , a nie widziałem otwartej wędliny itd wszystko zaczęte, poprzekładane i poupychane w tył lodówki. Więc doszłam do wniosku że nie zawsze więcej znaczy lepiej .
Dzien zakupowy trwa . Młoda wymyśliła na ostatnią chwilę że jednak nie pójdzie na bal w długiej sukience ( pomysł klasowy odwołany) a że w szafie nie ma nic ciekawego to trza kupić coś nowego. I takim sposobem wpadły , nie jedna tylko dwie kiecki satynowe , białą gładka i czarną w wzorki zgniłej zieleni. Zobaczymy na którą się zdecyduje, jedna na pewno oddam .
moje dzisiejsze menu
ś: owsianka
ś: dwie kromki chleba z metką czosnkową
o: frytki z FB z jajem sadzonym
p: jabłko
k: będzie sałatka z tuńczykiem
Dzis prawie 12 000 kroków
Bez zagryzania bez kosztowania bez słodyczy i słonych przekąsek trwam i wam również życzę dobrych dni.