Dawno nie pisałam, ale ostatnio nie miałam weny się tutaj odzywać. Często czytam wasze pamiętniki, nawet czasem coś skomentuje, ale u siebie jakoś nie miałam ochoty pisać. U mnie ciagle spadek energii, nie mogę się wyspać ani odpocząć. Ciagle coś na głowie. Chciałabym mieć dwa dni tylko dla siebie, jednak będzie to możliwe dopiero w styczniu. Grudzień będzie dla mnie ciężki. Każdy kto pracuje w handlu mnie zrozumie. Nie chce jakoś tych świąt, nie czuje atmosfery. W wigilie będę pracować, w sylwestra tak samo. Co prawda w wigilie jakoś pewnie do 15, ale co z tego jak trzeba będzie wrócić do domu i szykowac wszystko na wieczor. Nie wyobrażam sobie co by było jakbym miała jeszcze dziecko czy dzieci. Na prawdę podziwiam osoby co potrafią pogodzić prace obowiązki domowe i jeszcze dzieci. U mnie pewnie i tak nie jest najgorzej z tym czasem dla mnie, ale czuje, ze potrzebuje takiego dłuższego czasu sama ze sobą i maksymalnego relaksu. Nie pamiętam już kiedy mogłam się wyspać tyle ile bym faktycznie chciała.
Z moim odchudzaniem jest ok. Coś tam działam, ćwiczę. W ten weekend trochę poszalałam, bo Andrzejki. Myśle, ze w tym tygodniu powinnam osiągnąć pierwszy kamien milowy czyli wagę 94,1 i -5kg. Nie wazylam się jeszcze po weekendzie, ale myśle, ze aż tak bardzo waga nie powinna poszybować w gore. Ewentualnie ten kamien milowy osiągnę w następnym tyg. Najważniejsze, ze jestem niego już blisko. Wykupiłam dietę ze zniżka black friday. Jest mi łatwiej pilnować tego jedzenia jak mam wszystko rozpisane i nie muszę myślec czy zjadłam za mało czy za dużo. Ostatnio jadłam zbyt mało i może to tez jest kwestia mojego samopoczucia. Ruszam „od nowa” w środę.
Dzisiaj chyba pójdę spać o 20. Oczy mi się same zamykają. W sobotę była impreza, ledwo co spałam i wstałam sama z siebie po 8 i nie mogłam zasnąć. Nie wiem czemu, ale zawsze „na kacu” rano mam dużo energii i totalnie nie mogę spać. Z niedzieli na poniedziałek nie moglam zasnąć, a to budziło mnie chrapanie mojego J a to kot, później J wstawał o 6 do pracy i nie mogłam spowrotem zasnąć. Masakra. A ja jestem śpioch przeokropny. Jak śpię sama i nikt i nic mnie nie budzi to wstaje o 12. Czasem nawet później.
Wszystkim osobom, które są tutaj żeby walczyć o lepszą wersje siebie życzę powodzenia. Pamiętajcie, ze zawsze najważniejsze jest zacząć. Jesteście silne i silni i na pewno sobie poradzicie. <3