Zaczęłam chodzić z koleżankami do Manekina chyba jeszcze jakoś na studiach. Za kilkanaście złotych można było kupić ogromnego naleśnika złożonego w kwadrat z garściami surówki i pysznym sosem. Chodziliśmy do jednego z 2 wtedy Manekinów. Jeden był na rynku w Toruniu, a my chodziliśmy do tego na Focha w Bydgoszczy. Tanie studenckie żarcie. Duże porcje, inni studenci w obsłudze.
W podstawówce byliśmy na wycieczce klasowej w Toruniu i jedliśmy w naleśnikarni cała klasą naleśniki z jagodami. Pamiętam wciąż, gdzie na starówce była ta restauracja i dziś myślę, że była to pierwsza restauracja Manekina. Zdziwiło mnie w 2022, że widziałam Manekina w Warszawie. Dla mnie to zawsze będzie Bydgoszcz/Toruń.
Gdy wyemigrowałam, każde spotkanie w Polsce z moimi przyjaciółkami, odbywaliśmy właśnie w Manekinie. Czasem trzeba było stać na zewnątrz i czekać na wolny stolik, bo nie było nigdy można rezerwować stolika. Siedziałyśmy godzinami i dyskutowałyśmy. Kelnerzy przychodzili wciąż wywierając presję, ze mamy spadać albo coś zamówić jeszcze. Zupełnie inne traktowanie niż w NL, gdzie kelnerzy się dziwili, że zjedliśmy i wychodzimy. W NL restauracja to experience, a w Polsce to zjeść i wpuścić kolejnego klienta.
Przez lata restauracja zmieniała wystrój. Przez pewien czas była w stylu prowansalskim z lawendowymi elementami, białymi drewnianymi ramami okiennymi i suszonymi bukiecikami tu i tam. Porcje się zmniejszały, surówki było coraz mniej, nawet w pewnym momencie zmniejszyły się talerze. Jedzenie pozostawało zawsze tak samo wyśmienite i kolejki pod restauracją nadal tam stoją. Bardzo lubię tam chodzić.
Minusem manekina była zawsze toaleta. Czyta była tylko przed przyjściem klientów. W międzyczasie nikt do niej nie zaglądał, a w Polsce istnieje kultura nie siadania na deskę sedesową w publicznych toaletach, przez co częściej zdarza się je obsikać i zniechęcić do siadania osoby kolejne. Co mi się podoba w NL to to, że każdy siada – w końcu deskę po sobie należy przemyć nawilżaną chusteczką, która jest w środku. Tak – jest zasada, że myje się po sobie, a nie po kimś. I przeważnie jest czysto. Osobiście też wolę usiąść i nie sztywnieć na małysza. Niestety w Manekinie wyjście do łazienki to zawsze trauma. Jak jest zachlapana deska, umywalka, podłoga to po złapaniu za klamkę ma się również ochotę zdezynfekować dłonie. To jedyna rzecz, którą moim zdaniem można by poprawić.
No i może jeszcze jedna rzecz. Restauracje w Polsce mogłyby postawić na dobre warunki zatrudnienia i pensje. Myślałam, że to normalne że kelnerki zmieniają się co pół roku i nikt nie ma więcej niż 22 lata. Zdziwiłam się w Holandii, że kelnerka może mieć 50 lat. Niestety rynek pracy jest taki, że wszystko musi być tanie i praca studentów, którym nie trzeba płacić zusu, bo są ubezpieczeni na uczelni, jest zwyczajnie tańsza. Poza tym śmieciowe stawki też mogą być, bo jak nie ta studentka to kolejna. Nigdy nie trafiłam dwa razy tej samej twarzy przez dobre kilkanaście [prawie 20 lat] jak tam chodzę. Rotacja zawsze świadczy o złym pracodawcy, a Manekin pieniądze ma, bo tam nigdy nie jest pusto. Jak na wejście trafisz stolik, to jesteś szczęśliwcem.
U mnie w pracy nadal trwają prace ziemne. A raczej nie trwają, bo rozbebłali, kilka dni zajęło im położenie rury i zakopanie i dalej wszystko stoi rozbebłane. nauczona w Polsce, że robotę się robi i się idzie do kolejnej roboty, nie mogę patrzeć jak gość od koparki kilka dni robi robotę, która by trwała góra półtora dnia. I jeszcze stoi i gada z drugim gościem popijając kawkę i paląc papierosy, kiedy koparka chodzi a my dusimy się spalinami i musimy pracować w hałasie. Ale fachowcy w NL chyba tak mają. Co przychodzą techniczni do nas do firmy to więcej ich widać z kawką niż w robocie.
Zaczął się sezon na zapylacze. Ostrzeżenia dla alergików google mówią często o wysokim poziomie pyłku w powietrzu, a pszczółki, trzemiele i wszystko inne – szuka jedzenia. Wyciągałam ostatnio pszczółkę z mojej szklarni, bo się zbłąkała i rozbijała o folię. Udało się ją bezpiecznie złapać w dłonie i wyprowadzić za drzwi nim wpadła na lep na muchy.
nereida20
25 kwietnia 2023, 20:10Tari Bari w Łodzi <3 najprawdziwsza włoska kuchnia w centrum PL. A manekin nigdy mnie nie zachwycał.
czarnadot
25 kwietnia 2023, 00:30W manekinie byłam w Poznaniu i Lublinie a moja ukochana restauracje jest w Meksyku 😍
aska1277
24 kwietnia 2023, 21:01W Maniekinie ostatni raz byłam jakieś hmmm 20 lat temu :( jak jeszcze był jeden lokal w Toruniu. Ale uwielbiam Chińską restaurację, niebiańskie jedzenie :)
Kaliaaaaa
24 kwietnia 2023, 19:47Też lubiłam Manekina toruńskiego, przed dekada ponad bywaliśmy w mieście pierników. Teraz zdarza mi się być w Gdańsku (obok uniwersytetu) ale mam wrażenie że więcej tam 30+ niż studentów...może ceny faktycznie... Z drugiej strony mają kolorowanki, menu pod dzieci to co się dziwić że rodzinne miejsce się zrobiło. Uwielbiam pierogarnie Mandu w Oliwie - mam prosty gust:) U nas też mam ulubionego Chińczyka, ulubiona koreańska z grillem itd zauważyłam że mniej chętniej testuje nowe miejsca i staram się temu przeciwdziałać. O ostatnio w Pizzatopii w Krakowie mi się podobało;)
KatarzynaXXL
24 kwietnia 2023, 19:42Haha właśnie miałam pisać że najlepszą dla mnie to manekin u nas w Toruniu ☺️uwielbiam naleśniki wytrawne mniam
Nerd-Witch
24 kwietnia 2023, 13:06W moim mieście jest taka mała klimatyczna knajpka La Vineria. Podają tam co sezon inne potrawy w stylu włoskim, mają tez pokaźną kolekcję wspaniałych win. W zasadzie to zaczynali od win, a jedzenie postanowili serwować "przy okazji" i to przy okazji naprawdę rewelacyjnie im wyszło, bo moje podniebienie nie zna lepszej restauracji <3
krolowamargot
24 kwietnia 2023, 11:45Moja najkochańsza restauracja to Strejf w Helsignor. https://www.restaurant-strejf.dk/?gad=1&gclid=EAIaIQobChMI6JKj0J3C_gIVReN3Ch1s0QfEEAAYASAAEgLaFfD_BwE
sachel
24 kwietnia 2023, 10:27W Manekinie nigdy nie byłam, ale też prawdą jest, że w restauracjach nie zamawiam nigdy naleśników. Dzieciom zamawiałam, ale dla siebie nie. Mam swoje ulubione miejscówki w różnych miejscach Polski, albo z poleceń znajomych albo z opinii na Tripadvisorze :))))
Babok.Kukurydz!anka
24 kwietnia 2023, 12:55Nawet takie fajne naleśniki z kurkami z dusznym mięsem w środku? Albo moje ulubione z farszem z ziemniaków, okrasy i cebulki na kefirze? Jezu, ale bym teraz wciągnęła naleśnika 😍
sachel
24 kwietnia 2023, 13:34Nie ma znaczenia, czy na słodko, czy wytrawne. W restauracji nie zamawiam naleśników czy pierogów. Wyjątkiem jest żydowska restauracja Tejsza w Tykocinie gdzie serwują m.in kreplechy z gotowaną wołowiną. Są takie same jak robione przez moją babcię pochodzącą z Kresów. Mniam - jedyne miejsce, gdzie zamawiam pierożki.
Zabcia1978v2
24 kwietnia 2023, 09:49Chyba nigdy nie byłam w manekinie 😉 miałam zamiar ale kolejki przed wejściem mnie zniechęcaly
Julka19602
24 kwietnia 2023, 07:19Też lubię chodzić do Manekina. Potwierdzam w 100 procentach Twoje wnioski co do porcji, zatrudnianiu kelnerów i toaletach. Też w Toruniu jak jestem idę na naleśniki ale do tej knajpki na ryneczku przy deptaku. U mnie w miasteczku Też serwują naleśniki , nawet smaczne w zwykłym bistro ale porcje są znacznie mniejsze niż w Manekinie. Miłego tygodnia.
Babok.Kukurydz!anka
24 kwietnia 2023, 07:31Widzisz zdjęcia kwiatów? Ostatnio mi się nie wyświetlają zdjęcia, które wstawiam.
Julka19602
24 kwietnia 2023, 12:16Tak. Piękne.