Jest cieplej ale w dzień. Nocami mróz trzyma. Snieg to nie problem. Znika szybko, bo słońce. Spacery są codziennie. Mikuś nauczył się załatwiać od razu po wyjściu.
Już zaczynam się martwić o kocięta. Pojawiają się pytania. Czy będzie im dobrze tam gdzie pójdą. Czy zadbają o nie tak jak trzeba, jak ja bym to zrobiła. Czy nikt ich nie skrzywdzi. Czy nie będą chorować. Czy znajdą domy. Dobre domy. Czy będą szczęśliwe w mieszkaniu. Czy nie będą tęsknić za dworem. Kocięta są do oswojenia. Krzysiek zainteresował się tym spokojnym misiowatym kotkiem i nawet czułam, że by mi pozwolił go zatrzymać. To jednak nie ma sensu, bo gdybym go wypuściła z klatki, wlazłby pod kanapę i byłby kłopot. Nie mam doświadczenia w oswajaniu tak podrośniętych kotów. Moje kocięta były maleńkie. Miały z 6-7 tygodni. Te są starsze. U tych ludzi skąd są zabrane zostały dwa koty. Jeden to kocurek. Druga moze być koteczka, bo jest mała. Była rozmowa o kastracji i jest to realne. Wiosną spytam znajomego i jakby co zorganizuję darmową kastrację. Z drugiej strony kocięta nie są aż tak dzikie jak były moje kocięta. Moje ludzi nie znały. Urodziły się w krzakach. Te są dokarmiane od małego. Znają ludzi. Po prostu się boją. Tego spokojnego kotka dotykałam przez kratki praktycznie od razu po złapaniu. Nie startował z łapą ani zębami. Nie rzucał się, nie odskakiwał. Wczoraj go głaskałam i było ok. Ten drugi też nie jest agresywny. Też go głaskałam i to po łebku. Myślę, że szybko się oswoją.
Wczoraj kocięta zaczęły w nocy jeść. Widział je Mikuś, Kajtek, Rozi i Aronek. Mikuś powąchał i nie zareagował. Koty też poza Kajtkiem. Ten drań warczy i syczy.
Wczoraj Krzysiek wrócił przed 18. Do tego czasu już miałam wszystko zrobione. Dla siebie ugotowałam grochówkę z warzywami, a dla Krzyśka była wątróbka z kaszą gryczaną. Dziś ugotuję dla siebie zupę z brokułem, a dla Krzyśka leczo i makaron.
Wczoraj chciałam dać zwierzętom wątroby. Pies nie chciał i koty też nie. Było tylko wąchanie i na tym się kończyło. Dobrze, że poświęciłam tylko kawałek.
Trzeci kociak jeszcze nie złapany. Jest przerażony i nawet do klatki nie podchodzi. Następne łapanie we wtorek.