Hej :)
Tak, mam nową ksywę - chomiczek. Bo myślę tylko o jedzeniu, spaniu i o tym, gdzie by tu uciec.. Uciec od codzienności. Nie od dziś wiadomo, że kocham górki, więc kieruję się właśnie tam.
W tamtym roku nie pochodziłam zbyt wiele, nie miałam z kim :/ Ale stało się tak, że poznałam fajnych ludzi, przewodników beskidzkich, oni są chętni na każde wyprawy, zawsze i wszędzie :)
Tutaj słit focia z Babiej Góry - wschód słońca ponad chmurami... a w tle Tatry.
Nie pomyślałabym, że góry zimą są aż tak piękne :)
Chodzę też na siłownię, staram się raz w tygodniu, czasem rzadziej. Niestety czasu nadal brak. Bywam na ZUMBIE, też średnio raz w tygodniu. Muszę popracować nad sobą, bo w sierpniu wybieram się w góry na Ukrainę... z grupą przewodników. A oni mają tępo, które dla mnie póki co jest zabójcze. Idziemy na dziesięć dni w trasę, trzeba zabrać ze sobą jedzenie, ubrania, namiot.. i takie tam.. i wszystko cały czas na plecach. Myślę, że z 20kg się uzbiera. Masakra :D Ale chcę, bardzo chcę, więc ćwiczę dzielnie kiedy tylko mam czas.
Ah, i z nartami się zapoznałam.. :) tylko 4 razy udało się skończyć na stok, ale to były pierwsze 4 razy w moim życiu ;) Więc to i tak sukces..
Niestety... Znowu przytyłam i mimo
aktywności fizycznej nie chudnę. Muszę ograniczyć jedzenie. Myślę o
Dukanie... Zazwyczaj wystarczała dieta Żryj Mniej. Ostatnio nie
wystarczyła. Boję się o to, co będzie teraz. Ale jeśli nie spróbuję, to
się nie wiem.
Ważę już 74 kilogramy. Czuję tłuszcz na biodrach, udach, brzuchu, FE! I wszystko to trzeba nosić ze sobą... :/
Jak tylko zrobi się ciepło, wskoczę na rower :) Najpierw muszę go kupić...
Dobrej nocki :*
p.s. więcej fotek następnym razem, bo trzeba je pozmniejszać..