Tak najbardziej do szczęścia to mnie są potrzebne tylko buty do biegania. Ale jak się od czasu do czasu usłyszy "ale Pani to pięknie schudła" ... no to już jest masakra nie szczęście ,tzn. szczęście masakryczne. Wczoraj mnie tak pani na stoisku mięsnym skomplementowała. Robię tam zakupy od jakichś 3 lat tydzień w tydzień i to cholernie miło coś takiego usłyszczeć od obcej osoby. Generalnie już od poniedziałku taką czuje radość znowu z tego ,że ćwiczę ,że biegam i trzymam dietę. Jakbym na nowo uwierzyła ,że mam takie możliwości jakie sobie tylko wymyślę. Będę miała dokładnie takie ciało jakie chcę. Gdzieś mi taki power po tych świetach uleciał. Ale jest to tylko dowód na to ,że po pierwsz potrafię sobie radzić z kryzysami ,a po drugie - sport/ruch to dla mnie lekarstwo na wszystko. Jak w Kabarecie Starszych Panów "piosenka jest dobra na wszystko" u mnie "bieganie jest dobre na wszystko" ... rozmarzyłam się całkowicie :)))
Rozwikłałam także zagadkę tego uroczego wzrostu wagi z zeszłego tygodnia - przyszła @ ,o dobrych pare dni wcześniej niż powinna dlatego nie skojarzyłam :) Ale za to jak się tylko pojawiła ja natychmiast wkląkłam ,tzn. od razu na całym ciele się czuję mniejsza. Durna @ mi wodę nagromadziła ,dodatkowo się to zbiegło z treningiem siłowym i bęc rozterki gotowe. Czyli kryzys uważam za nie były.
Dziś znowu bieg z Truchtaczami. Wytyczyłam sobie co prawda krótszą trasę ,ale mam cichą nadzieje że dam sobie rady z tą 11. Dla mnie najgorszy jest taki śnieg ,w którym trochę się zapadam. Niestety mięsień płaszczkowaty ciągle czuję. Wiem ,że nie można się mazgać ale z drugiej strony myśl ,że przez jakąś płaszczkę musiałabym zbastować z bieganiem jest .. no nie do pomyślenia po prostu :)
gumisqa
24 stycznia 2014, 08:59Podziwiam no i popieram nie poddawaj się przez jakąś płaszczkę :P
monka252
23 stycznia 2014, 23:27Co fakt to fakt! Jak dostajemy komplementy od osób pobocznych to bardzo motywuje i cieszy, że widać naszą zmianę! Ja też skakałam ze szczęścia wręcz. Dobrze, że motywację masz, bo to ona najważniejsza i ten zapał do ćwiczeń! Ja też już teraz bez ćwiczeń się źle czuję ! :D
natiania
23 stycznia 2014, 21:16Ja dzisiaj zaliczyłam 9,5 km w śniegu i mrozie :) Mi również do szczęścia najbardziej potrzeba butów do biegania :) Najlepiej ze 4 pary każda na inną nawierzchnię i dystans :) Życzę powodzenia w biegu, trzymam kciuki :)
Norgusia
23 stycznia 2014, 20:37Biegnij i sięgaj marzeń! ja tez to czuje przy bieganiu! wiem o czym piszesz!pozdrowionka!
Niecierpliwa1980
23 stycznia 2014, 19:49Ja dzisiaj odpuściłam-nie dla mnie tak duże mrozy.
wiossna
23 stycznia 2014, 18:23Brawo. Endorfiny działają.
monka78
23 stycznia 2014, 18:18nie ważne jaka pogoda na dworzu( -15 st. już u mnie),ważne że się chce iść na trening a ty na bieganie:)
Meg73
23 stycznia 2014, 18:05Wspaniała postawa. Podziwiam Cię za zacięcie i siłę woli. esteś moim wzorem. Pozdrawiam cieplutko :)
mirjam
23 stycznia 2014, 17:49Tylko uważaj z tą płaszczką,abyś za bardzo jej nie nadwyrężyła.Może trochę odpoczynku jej zafundować? Nie straszę...:)
Agnes2602
23 stycznia 2014, 17:15Aż miło coś takiego usłyszeć,raz miałam okazję po ciąży zleciałam chyba 7 kilo w 6 tygodni.Pozdrawiam.
gruszkin
23 stycznia 2014, 15:32Buhaha "wkląkłam"....dobre :D A ja wiem, że zrobisz te 11km i już! No chyba, że grozić to może kontuzją, to odpuść! A takie komplementy dodają skrzydeł! A owsiankę robię tak: pół szklanki płatków górskich wymieszanych z otrębami, łyżeczka siemienia, łyżka suszonej żurawiny, kilka orzechów albo migdałów, szklanka mleka 2% i na 3 minuty do mikrofali na pełną moc, tylko miseczka musi być trochę większa żeby nie wykipiało, potem uzupełniam wodą do lubianej przeze mnie konsystencji. Ja się myję a ona sama się gotuje, podziwiam osoby, które mieszają w garach i pilnują żeby się nie przypaliła.
grubelek1978
23 stycznia 2014, 13:37hahaha :) mega zmotywowana kobitka :)
sobotka35
23 stycznia 2014, 13:28Będziesz miała dziś piękne zwieńczenie dnia:)Pozdróweczki:)
sempe
23 stycznia 2014, 13:13Bieganie po śniegu porównuje do biegu po plaży. Wczoraj u mnie poszło 61min. A w którym miejscu jest ten plaszczykowaty?
Kenzo1976
23 stycznia 2014, 12:45Powodzenia z truchtaczami :) ja dzisiaj w bieganie szukałam rozładowania napięcia,, pomogło ... choć nie rozwiąże problemu ...miłego dnia życzę i dbaj o siebie w biegu :)
MargotG
23 stycznia 2014, 12:29Biegoholiczka!!
minobreesmi
23 stycznia 2014, 12:24Hi hi jesteś niesamowita :-) życzę udanego biegu na pewno dasz radę :-)
Martyna30
23 stycznia 2014, 11:56no weź:) bo zacznę, a to chyba nie jest wskazane przy mojej wadze? Od samego czytania o tym mam motyle w brzuchu:))) Wiem, od czytania się nie schudnie, trzeba "pokonać siebie".
Pokerusia
23 stycznia 2014, 11:50fajnie masz z tymi Truchtaczami, w grupie zawsze raźniej i większa motywacja, chyba rozejrzę się czy tu gdzieś u mnie w okolicy nie ma podobnych fascynatów;-) miłe słowa zawsze cieszą,miłego dnia!
nucha1
23 stycznia 2014, 11:48Ja też przez ten świąteczny okres dałam czadu i waga i spodnie to poczuły niestety ;) ale jak już resztki zostały wyżarte nagle zaczęłam zdrowo jeść, ćwiczyć i znowu ten power we mnie siedzi. Cel mam wytyczony, plan w głowie poukładany i go realizuję. Daje mi to ogromną radość. Lubię czytać Twoje wpisy :) Pozdrawiam Cię serdecznie!!