Śnieg sypał jak szalony ,wiatr umiarkowany ,lodu praktycznie brak. Odziałam się skrzętnie od stóp do głów. Kolce sprawdziły się jak cholera!
Jakby kogoś interesował zakup ,jest tego pełno na allegro: http://allegro.pl/sport-i-turystyka?string=nak%C5%82adki+na+buty
Ja akurat mam z Lidla ,dzięki uprzejmości kochanego gruszkina :)
Nawet w moich biedniuszkich Kalenji ,które nie za wiele słyszały o amortyzacji ,kolców nie było praktycznie czuć. Na odcinkach gdzie wiatr ściagną śnieg z chodnika uczucie miałam takie jakby mi w podeszwę kamyczek wszedł. Z tym ,że kolce są równo rozłożone na całej stopie więc naprawde to nie przeszkadza. Gdybym miła lepsze podeszwy nie było by ich czuć w ogóle. No fakt - słychać je trochę na tych trotuarach. Po śniegu suną wybornie. Generalnie nie ma szans na poślizg. Nie trafiłam na typowe oblodzenie ,ale jestem przekonana że dały by radę. Mają tylko jedną maluszką wadę :) Założyłam je już w domu i ... na klatce schodowej i w mieszkaniu się czułam jak łyżwiarz poza lodowiskiem :) Ale pomalutku się wydostałam na zewnatrz ,a tam już pełnia szczęścia. I tu zima sprawiła mi spora niespodziankę. Po świeżym śniegu biega się jak po suchym piasku - baaardzo ciężko :) Trasę którą normalnie pokonuję w 35 minut ledwo przebiegłam w 46 minut. Generalnie planowałam robić wczoraj interwały i w sumie tak wyszło. Z tym ,że te minuty "odpoczynku" były mi potrzebne bo normalnie nie dawałam rady z nadwyrężeniem łydek. A dokładnie jak ustaliłam z mięśniem płaszczykowatym. Serio ,czułam się trochę tak jakbym pierwszy raz wyszła pobiegać :) I mam dziś zakwasy w tym płaszczykowatym mięśniu mimo bardzo dokładnego rozciągnięcia go po biegu - zresztą w połowie tej mojej szalonej trasy też go troszkę rociągnęłam ,bo normalnie pierwszy raz spięcie było tak duże ,że mnie mięsień troszkę kłuł. Ale co by się nie działo ,ja byłam i tak szczęśliwa. Za pare tygodni będę tą trasę śmiagać znowu w 35 minut ,a płaszczykowaty sabotażysta będzie super wyćwiczony. Słabo widzę ten jutrzejszy bieg z Truchtaczami ,a jestem już oficjalnie Truchtaczem! Tzn. jeszcze pozostało mi opłacenie składki rocznej. Póki co mam taki plan żeby jutro z nimi przebiec tylko pół trasy ,ale nie ma co krakać na zapas :)
Edit: ten mięsień jest płaszczkowaty :))))
Wczoraj tez po raz kolejny doceniłam skompletowane przeze mnie ubranko do biegania. Szczególnie bieliznę termoaktywną. Bez bicia przyznaje ,że wykorzystałam skrzętnie świateczne prezentowisko żeby się zaopatrzyć :))) Bo raczej bym się sama na komplet góra dół za ponad 200 zł nie szarpnęła :) Ale już kolejny raz widzę ,że świetnie się rzeczy sprawdzają. Koszulkę mam Brubeck. Świetnie ociepla i odprowadza wilgoć ,choć jej wada jest niestety to że w miejscach gdzie się silnie ociera - u mnie np na pasku - szubko się mechaci.
Jeśli chodzi o leginsy to dostałam od "Mikolaja" leginsy Tagart. Generalnie są dedykowane dla myśliwych oraz do sportów extremalnych - z tym drugim to się bardziej zgadza :))) I powiem jedno ,wiele już miałam typów leginsów - te biją wszystkie na głowę. Oczywiście nie biegam w samych kalesonach :))) Ach jeszcze wczoraj testowałam kominiarke - sprawdza się rewelacyjnie ,w sumie nawet wczorajsze 6 stopni mrozu to było na nia za mało w sensie dużo większy mróz bym w niej spokojnie przetrzymała. Była całkowicie bezcenna na tych odcinkach ścieżki gdzie wiatr ładował mi śniegiem w twarz.
A po treningach mam nową zajawkę - herbatki ziołowe. A to moja ostatnio namiętnie wychylana mieszanka :)))
izka1985m
23 stycznia 2014, 12:42No prosze nawet snieg nie jest dla Ciebie przeszkoda :) super, termo ciuszki masz, oj pewnie, ze takich potrzeba. Bylismy w weekend w Polsce i kurcze zima nas zaskoczyla na calego :) A herbatki widze, ze niezle miksujesz, a to na rozgrzewke je pijesz? Pozdrowienia :)
gruszkin
23 stycznia 2014, 09:16Widzę, że butki jeszcze nie dotarły... :( Ty i pół trasy w truchtaczami.. nie wierzę, wiem, że dobiegniesz do końca, chyba, że nowe buty będą cisnęły.... Super, że kolce się sprawdziły. U mnie jest taki dziwny śnieg, a raczej lód, że się odzie po nim i śladów nie zostawia, ale nie jest śliski, fajnie wszystko wygląda tak dziewiczo jakby świeżo śnieg spadł.
Cami91
23 stycznia 2014, 09:07Też muszę sobie kupić ziołowe herbaty :) Jakie polecasz na wiecznie wzdęty brzuch ?
580Selene
23 stycznia 2014, 01:05ja uwielbiam ziołowe herbaty :) robisz sobie niezły mikser ... ciekawe te nakładki.... swojego czasu biegałam po 14 km po Oliwskim lesie pełnym śniegu, niesamowite widoki, uwielbiam biały las!!! a wymroziło mi wszystkie zakamarki w głowie i można było sie uczyć do sesji :)))
monka252
22 stycznia 2014, 23:30Ja też w końcu chcę wskoczyć w sportowe dworne ciuszki i biegać! Aż zazdroszczę i mi ślina cieknie jak sobie pomyślę, że biegasz! A ja muszę czekać i kolano doprowadzić do porządku! Zestaw herbatek mistrz :D A odnośnie ciuszków dobrze wiedzieć ! :)
Mafor
22 stycznia 2014, 22:51No to zima cię nie zaskoczyła ;) jesteś super przygotowana
dariak1987
22 stycznia 2014, 22:17w ''Jula'' za 20zł te kolce kupiłam :)
Norgusia
22 stycznia 2014, 20:33wszystko super! nic tylko brać przykład;-)
Kenzo1976
22 stycznia 2014, 19:28Wspaniale dbasz o siebie, mądrze i z głową, inwestycja w ciuszki do biegania i prezenty przyniosły korzyść, to bardzo cieszy , podziwiam za ekstremalny bieg, masz pasję, masz w sobie siłę, której ci można pozazdrościć, albo brać z ciebie przykład, albo czerpać od ciebie motywację :) pozdrawiam bardzo gorąco :):):)
xxlka74
22 stycznia 2014, 17:59No, fajne te Twoje kolce :-)Sama muszę sobie takie zafundować. Ja tez mam buty Kalenji i nie są wcale takie złe :-)) Na razie zal mi 3 stów na inne, heheh. A bielizna termoaktywna to super sprawa ! Jutro spróbuje wypróbować tą zimowa nawierzchnię, heh. Powodzenia.
butterflyyyyy
22 stycznia 2014, 17:50Pamiętam jak za czasów liceum poszłam biegać na koniec zimy w adidasach i mało się nie zabiłam... dzięki Tobie wiem już jak to się robi :D
mirjam
22 stycznia 2014, 16:43Po porannej lekturze Twojego wpisu,też spiełam d...i niestety ale pochodziłam.Jesteś odważna i silna.Motywujesz:)
sempe
22 stycznia 2014, 16:23Ja bylam wczoraj też biegac:-) było cudnie... Dzis też ide. Świetne te kolce, muszę się rozejrzeć.
Lela6
22 stycznia 2014, 15:28ŚWIETNA JESTEŚ :)) WIOSNĄ TEŻ CHCIAŁABYM ZACZĄĆ BIEGAĆ, A ZA 1,5 ROKU STRZELIĆ PÓŁMARATON.
fizjoiza
22 stycznia 2014, 14:38* mięsień płaszczkowaty ;)
Miklara
22 stycznia 2014, 13:46Kurcze chyba przestanę do Ciebie zaglądać, takiej dawki radości z biegania to ja dawno nie czytałam, aż mi żal dupkę ściska :) Oczywiście żartuję! Cieszę się Twoim szczęściem! A nie mówiłam, że bieganie po śniegu jest super :D U mnie dzisiaj też już zimowo :)
MadameRose
22 stycznia 2014, 13:37Ja sobie też dzisiaj zaliczyłam spokojny trening zimowy, czyli tzw. "śnieganie". Wprawdzie nie nabyłam jeszcze raków do moich butów, ale i tak moje "najki" spokojnie dały radę na tej trzy centymetrowej śnieżnej nawierzchni. Trening w takich warunkach, to na prawde czysta przyjemność :)
sobotka35
22 stycznia 2014, 13:34Uwielbiam herbaty ziołowe,szczególnie pokrzywę i miętę:)Mniam:)O takiej bieliźnie termicznej dla siebie też myślę,ale chwilowo musi to poczekać, ze względu na inne wydatki.Pozdrawiam ciepło:)
anastazja2812
22 stycznia 2014, 12:48dałaś czadu :) a te ziółka wszystkie mieszasz na raz? :D
ulawit
22 stycznia 2014, 12:06dobra mysl z tymi kolcami. moj debiut na sniegu przelozony orzez przeziebienie. Ale w piatek bede probowac :-) Milego dnia oficjalny Truchtaczu :-)