Tak najbardziej do szczęścia to mnie są potrzebne tylko buty do biegania. Ale jak się od czasu do czasu usłyszy "ale Pani to pięknie schudła" ... no to już jest masakra nie szczęście ,tzn. szczęście masakryczne. Wczoraj mnie tak pani na stoisku mięsnym skomplementowała. Robię tam zakupy od jakichś 3 lat tydzień w tydzień i to cholernie miło coś takiego usłyszczeć od obcej osoby. Generalnie już od poniedziałku taką czuje radość znowu z tego ,że ćwiczę ,że biegam i trzymam dietę. Jakbym na nowo uwierzyła ,że mam takie możliwości jakie sobie tylko wymyślę. Będę miała dokładnie takie ciało jakie chcę. Gdzieś mi taki power po tych świetach uleciał. Ale jest to tylko dowód na to ,że po pierwsz potrafię sobie radzić z kryzysami ,a po drugie - sport/ruch to dla mnie lekarstwo na wszystko. Jak w Kabarecie Starszych Panów "piosenka jest dobra na wszystko" u mnie "bieganie jest dobre na wszystko" ... rozmarzyłam się całkowicie :)))
Rozwikłałam także zagadkę tego uroczego wzrostu wagi z zeszłego tygodnia - przyszła @ ,o dobrych pare dni wcześniej niż powinna dlatego nie skojarzyłam :) Ale za to jak się tylko pojawiła ja natychmiast wkląkłam ,tzn. od razu na całym ciele się czuję mniejsza. Durna @ mi wodę nagromadziła ,dodatkowo się to zbiegło z treningiem siłowym i bęc rozterki gotowe. Czyli kryzys uważam za nie były.
Dziś znowu bieg z Truchtaczami. Wytyczyłam sobie co prawda krótszą trasę ,ale mam cichą nadzieje że dam sobie rady z tą 11. Dla mnie najgorszy jest taki śnieg ,w którym trochę się zapadam. Niestety mięsień płaszczkowaty ciągle czuję. Wiem ,że nie można się mazgać ale z drugiej strony myśl ,że przez jakąś płaszczkę musiałabym zbastować z bieganiem jest .. no nie do pomyślenia po prostu :)
VikiMorgan
23 stycznia 2014, 11:46znam to uczucie, jak mnie ktoś nie widział kilka miesięcy to też wszoku jest i mnie szuka :).
beatka2789
23 stycznia 2014, 11:43Miłe słowa szczególnie od obcych działają cuda