Przepraszam troszkę ,że tak zniknęłam bez śladu ale chyba był mi potrzebny taki czas na refleksję. Chociaż moja nieobecność głównie spowodowana była brakiem dostępu do internetu. Przekaźnik ,który mamy tuż nad głowami w naszej chatce w górach nie obsługuje pasma 4G ? więc internet w telefonie nie istnieje. Jednak ja jestem typem ,który się szybko przystosowuje do wszystkiego i w zasadzie nie odczułam tego odwyku. Jak to jednak w życiu bywa diabeł w szczegółach drzemie.
Generalnie te dwa tygodnie pełne były spotkań rodzinnych i towarzyskich. I powiem wam ,że tyle komplementów ile usłyszałam w ostatnich dniach nie otrzymałam nawet w dniu ślubu. Trzeba przyznać ,że jest to absolutnie niesamowite. I chyba właśnie dlatego popadłam w jakąś taka zadumę po nowym roku. Ja osobiście uwielbiam sylwester i koniec roku jest dla mnie taki magiczny. I zawsze o tej dwunastej takie ciepełko spływa ,że kończy się rok i jednocześnie zaczyna nowy lepszy. A w tym roku po północy pierwsza moja myśl brzmiała : jakim cudem on ma być lepszy? Tym razem mój magiczny sylwester był jak moment wbiegnięcia na metę. Oczywiście zwycięstwo ,wygrałam najważniejszy bieg w swoim życiu ? bieg o zdrowszą ,szczuplejszą , totalnie zadowolona z siebie mnie. I finisz był z fajerwerkami i wszelkimi innymi honorami. Bo kiedy ma się 32 lata to na komentarz pt. wyglądasz jak nastolatka można zareagować nawet omdleniem. Nie zemdlałam ,ale nie wiele brakowało. I o to w pierwszym dniu nowego roku rozpacz. Że jak to? Zakończył się najcudowniejszy rok w moim życiu? I co teraz? I musiałam to wszystko poukładać. I doszłam do wniosku ,że moje z kosmosu rozterki spowodowane były po prostu zbyt długą rozłąką z Wami!
Zatem od dziś basta ,koniec i stop. Z tych całych rozterek dziś w nocy nie spałam. I tak już jakoś na luźno sobie ten rok podsumowałam i poczułam się z siebie zadowolona ,ale przede wszystkim spłynęła na mnie nowa fala mocy! Mam moc żeby dalej ciągnąć to co zaczęłam. Choć postanowiłam troszkę być dla siebie bardziej wyrozumiała. Mimo waszego wsparcia ,ja miałam jednak sobie za złe że nie dobiłam do 70 kg z końcem roku i chyba ,co zresztą przewidziałam, właśnie ten żal do siebie nie pozwolił na swobodne przejście w kolejny etap. A nowy rok jest właśnie czasem na wejście w nowy etap. Przez te pretensje do siebie zaczęłam myśleć ,że znowu jest styczeń i ja muszę zaczynać wszystko od początku ,a ja tak strasznie nie mam na to ochoty. I kurde elementarny błąd. Jakie od początku? Czy ja ważę znowu 90 kg? No NIE!! Co prawda nie ma złudzeń ,że po świętach ze 3 kg przywiozłam siebie więcej ,ale co to jest 3 kg. Więc niczego nie zaczynamy od początku. Po prostu kontynuujemy dzieło. Zazwyczaj wielkich szczytów nie zdobywa się w jednym podejściu. To ,że czasem robi się przerwę nie oznacza że po niej zaczynamy wszystko od nowa. Nasza droga zaczęła się już dawno. Po prostu ruszamy zakończywszy postój!
Pieprzę tu trzy po trzy o jakichś smuteczkach z kosmosu ,a dziś przecież taki ważny dzień. Dokładnie 12 miesięcy temu 7 stycznia 2013 roku był mój pierwszy dzień diety ,pierwszy dzień nowgo życia i mówiąc szczerze wtedy nie wierzyłam że zajde tak daleko.
holka
8 stycznia 2014, 11:23Sto lat !!! Takich udanych jak ten miniony rok :) Fajnie,że udało Ci się wypocząć,wysmucić i znowu rozweselić..."Ty jesteś jak słońce gdzieś w ciepłych krajach,które mocno grzeje i zachodzi na krótko" hmm...nie wiem czy udało mi się dobrze wyrazić to co mam na myśli ale liczę na to ,że zrozumiesz :)
gruszkin
8 stycznia 2014, 09:02Runnersa kupuję w kiosku, niestety nie każdy kiosk go prowadzi. Ale już wiem w którym jest. Kupuję też Women's health, polecam, to samo wydawnictwo. I polecam ich fanpejdż na fejsie, bo nie jest reklamą tylko jest dużo artykułów na bieżąco, no i na stronie internetowej można zamieszkać. Zaglądam też na fanpejdża men's health. A właściwie te fanpejdże same do mnie zaglądają, mówię ci polub się z FB.
wiossna
8 stycznia 2014, 07:16aż się lza zakręciła. :'(
graham
8 stycznia 2014, 05:56Fajnie że jesteś, bardzo mi pomagają Twoje szczere wpisy :) pozdrawiam :)
maggie220
7 stycznia 2014, 23:22Gratulacje kochana sukcesu
Norgusia
7 stycznia 2014, 21:37Kochana ty tu na laurach nie siadaj, tylko nam pomagaj i za uszy ciagnij! hehehe masz wprawe!!!
gruszkin
7 stycznia 2014, 20:58Nigdy nie uważałam sylwestra za jakiś przełom i teraz też nie. A mi rok minął 4 stycznia....
briget1983
7 stycznia 2014, 20:41Gratulacje:) Ile bym dała za takie rozterki na koniec roku.... Pozdrawiam!
Agnes2602
7 stycznia 2014, 20:25Tak się zastanawiałam gdzie jesteś ha ha.Dawno nie było Twojego wpisu. Dokonałaś czegoś Wielkiego Kobieto! Ten rok też będziesz miała piękny,wyrzeżbisz ciałko,może zbudujesz mięśnie tam i ówdzie! I pisz dalej ,bo co tu dużo mówić ,Motywujesz!!!
Asiula.m1982
7 stycznia 2014, 20:03Jestem ciekawa Twojego wpisu za rok :-) pewnie kochana, że nie zaczynasz wszystkiego od początku, zrobiłaś już kawał dobrej roboty i dalej w tym trwasz. Zmieniłaś swoje życie na lepsze a ja Ci życzę żebyś w tym lepszym życiu pozostała już na zawsze :-).
Cinderella...
7 stycznia 2014, 19:56Ja wygralam w tym roku to, za zaczelam sie ruszac, ale... To byl mimi rozruch. Nie schulam, tluszczu i clulitu tyle samo. Tem rok to rok prawdziwej, widzialnej rewlucji:)
monka252
7 stycznia 2014, 19:52Hehe no ja od razu po nowym roku jak do domu wróciłam to przeżywałam takie załamanie rzeczywistością, co ja ze sobą pocznę i takie tam. Ale wróciłam na dobre tory i przestałam się martwić, bo to tylko siwe włosy mi przyniesie :D
nika2002
7 stycznia 2014, 18:28No nareszcie jesteś! Brakowało mi Twojej motywacji.
nuta
7 stycznia 2014, 17:54no to za rok bedzie z Ciebie nieza laska!ogarniaj sie po swietach! cieplo jest, wiec ruszaj tylek na bieganie!
butterflyyyyy
7 stycznia 2014, 17:05To jest niebywałe ile można osiągnąć w 1 rok ! Patrząc na Ciebie zdaję sobie sprawę ile życia zmarnowałam na złą dietę czy zbyt małe lub niewłaściwe treningi...
zakompleksiona113
7 stycznia 2014, 15:23Po przeczytaniu uśmiech sam pojawil mi sie na ustach :) podziwiam Cie o gratuluje ze tak duzo osiagnelas :))
Justynak100885
7 stycznia 2014, 14:58Ale się udało i brniesz dalej :))))
karioka97
7 stycznia 2014, 14:25no nareszcie :) odpoczynek, euforia , ja wszystko rozumiem... ale taka dluga nieobecność ...?:)
Martyna30
7 stycznia 2014, 14:23oj jak się odkopię to Cię poczytam. Dobrze, że wróciłaś:)
wiosna1956
7 stycznia 2014, 14:18gratuluję !!!!