Powiem Wam ,że z lekką obawą wracałam z tego mojego urlopu od diety. Bo przez dwa tygodnie kompletnie nie zastanawiałm się nad porami posiłków ,wielkościa itp. Fakt nie objadałam się ,ale to jeszcze nie jest prawidłowe odżywianie. Najwiekszym moim grzeszkiem przez te 2 tygodnie było jedzenie wieczorem. Oczywiście nie codziennie ,ale sporo spotkań mieliśmy w planach a wiadomo jak się tak zasiądzie to się i coś skubnie. Oczywiście te grzeszki ja sobie bez pamięci zupełnie wybaczam ,ale miałam obawy czy aby nie zdążyło mi to w nawyk wejść. I co? Absolutnie nie zdążyło :))) Wczorajszy dzień pokazał ,że z marszu wchodzę w to co wypracowałam przez cały rok. Szast prast od samego rana śniadanko ,a potem tak jak to miałam w zwyczaju posiłek co trzy godziny. Obiadokolację skończyliśmy o 17:30 i już do wieczora nic nie jadłam ,nie skubałam ani nie podjadałam. Niestety przeziębienie się nasiliło i po ogarnięciu obiadku (konkretnie kuchni po obiadku),rozpakowaniu walizek i nastawieniu prania zmogło mnie nieco. I całe szczęście ,że z tym nie walczyłam bo jak już zakończyłam dzień i naprawdę się położyłam spać to tak mi się kaszel nasilił że o spaniu mowy nie było. Jakoś przemęczyłam noc ,ale o dziwo bardzo dobrze się teraz czuję. Tak ,że ten tydzień to raczej będzie kwarantanna ale najważniejsze jest że z marszu weszłam z powrotem w prawidłowe odżywianie :) Czyli mam to już we krwi! I jak tak sobie wczoraj ogarniałam mieszkanko po tych naszych podróżach to taka mnie rdośc na to wzięła. Że jakie to szczęście ,że mamy swój kącik i nagle zapragnęłam nasze gniazdko upiększyć :) I takie mam właśnie postanowienie noworoczne. Żeby w tym roku zadbać o nasze gniazdko. A przy okazji będę dbać o siebie :) Z treningami chyba pełną parą ruszę dopiero w przyszłym tygodniu ,choć po cichu liczę że do jutra na tyle mi się poprawi że dam rady na fitness iść. Drugim postanowieniem jest zadbanie o siebie. W takim welnessowym sensie :) Zaczęłam już w niedzielę. Zrobiłyśmy sobie z mamą weczór SPA. Najpierw było peellingowanie. Już tu u niejednej z was czytałam o peellingu kawowym ,wypróbowałam - CUDO! Nasza mikstura miała taki skład: pół szklanki mielonej kawy, dwie łyżki miodu, 4 łyżki oliwy - na oko, 10 kropelek naturalnego olejku melisowego. Można to spokojnie zrobić w większej ilości i przechowywać w lodówce. Tylko uwaga bo pachnie bardzo apetycznie ,w sumie nie ma tau nic nie jadalnego no ale...
Po pillingu kawowym była maska na włosy - tu przypadkowo kupna z Avonu seria SPA. A na koniec maseczka na twarz: żółtko jaja roztrzepane z jogurtem i do tego płatki owsiane. W sumie ten skład byłby świetny też na włosy. Wyglądałyśmy z tymi maseczkami co najmniej dziwnie ,zatem gratisowo były elementy satyryczne :) I zamierzam tak właśnie spędzać każdy niedzielny wieczór - w miarę możliwości.
Oj wróciły mi dziś wszystkie siły ,wszelkie tajemne moce które jeszcze wczorajszego ranka wydawały się całkiem wyczerpane. Już planuję jadłospisy ,już mam mnóstwo pomysłów na obiadki i śniadanka. Już układam plany treningowe. I jest rock'n'roll jak cholera ... a tak apropos to dzis król Elvis skończyłby 79 lat :)
chiddyBang
9 stycznia 2014, 11:46też chcę takie spaa ;D Super, że wróciłaś ;)
edycja2
9 stycznia 2014, 10:10ja tez ja też miałam tak ze bez problemu wrociłam do swojego codzinnego zdrowego jedzenia mimo oporów mamy:)
Norgusia
8 stycznia 2014, 22:34I to jest to co człowiek ma w sobie kiedy jest zadowolony z samego siebie.....ENERGIE KTÓRA ROZPIERA NA WSZYSTKIE STRONY!!! trzymaj tak dalej! A piling kawowy jest zajefajny!!!!
nena111
8 stycznia 2014, 19:59Elvis ciagle zyje:))) Troche Ci zazdroszcze tej dyscypliny...
butterflyyyyy
8 stycznia 2014, 17:02A wiesz, że Brat Pitt ma 50?? Wpisuj czasem nowe pomysły na jedzonko to będziemy czerpać :D
martini244
8 stycznia 2014, 16:51Wszystko bardzo madrze napisane....tylko ta kolacja o 17.30???Troche wczesnie,pozdrawiam
Skania79
8 stycznia 2014, 16:11Podobno można sobie zrobić taki na stałe operacyjnie za grubą kasę :) My dostaniemy taki gratis :)
Eve961
8 stycznia 2014, 15:56Zazdroszczę... Ja jakoś nie mogę wrócić do diety. Codziennie przez ostatni tydzien próbowałam i trzymałam średnio do połowy dnia a potem wcinałam co się dało. MAm nadzieję, że dziś mi się uda. Wychodzę z domu ,żeby nie myśleć o jedzeniu :)
Labilna
8 stycznia 2014, 15:40Mileczna jak zawsze zwarta i gotowa. Ten rok będzie dla Ciebie pod hasłem rock'n'roll, a poprzedni jak byś nazwała? Pomyśl? tak z ciekawości pytam. ;)
Evcia1312
8 stycznia 2014, 15:07jestes dzielna;)
Mafor
8 stycznia 2014, 14:10fantastycznie sobie radzisz, piling kawowy muszę wypróbować, ktoś mi kiedys mówił, że kawa ma być po zaparzeniu... tak? czy normalna świeżo zmielona?
Niecierpliwa1980
8 stycznia 2014, 13:51Przecież Elvis żyje! ;-)))
holka
8 stycznia 2014, 11:44Zdrówka życzę a pomysł na upiększanie domku i siebie jak najbardziej popieram :) Podrzuć parę jadłospisów jeśli możeszbo ja nie mam pojęcia co by tu jeść :/
Skania79
8 stycznia 2014, 11:09Twój dziadek Elvis jest z rocznika mojej Babci :)))) Dodaj jeszcze do tego peelingu cynamon .... ;-) Zobacz, czy Ci podpasi :)
Agnes2602
8 stycznia 2014, 11:06Gratuluję powrotu do zdrowych,lepszych nawyków.
beatka2789
8 stycznia 2014, 10:33no i najważniejsze że łatwo Ci wrócić do zdrowych nawyków. ja też jestem przemęczona, liczę że od jutra wprowadzę ćwiczenia ale coś mi się wydaje że ruszę w przyszłym tygodniu dopiero aż organizm się zregeneruje.A co do dbania o sibie to też zaczęłam akcje włosy przede wszystkim
Pokerusia
8 stycznia 2014, 10:30uwielbiam peeling z kawy, u mnie występuje - kawa,cukier,cynamon i żel pd prysznic,cudooo:-)
ulawit
8 stycznia 2014, 10:12Świetnie, że i się te wszystkie zdrowe nawyki nie zapomniały i nawet jak troszkę luzu miałaś to w sumie nie szalałaś. Ja to mam z tym jeszcze trochę problem, ale trzeba pracować nad sobą :) Zabiegi fajne, najbardziej mi się podoba pilling kawowy :)
Martyna30
8 stycznia 2014, 10:05Masz rację, peeling kawowy to cudo dla ciała i zmysłów:) Pozdrawiam.
Zaczarowana08
8 stycznia 2014, 10:03Peeling kawowy to jest to co kocham