Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzisiaj w Bieszczady!!!


Co prawda jak patrzę na mgłę za moim oknem jakoś trudno mi sobie wyobrazić ,że już jutro będę  miała cały świat pod nogami ... ale szkoda tym głowy męczyć - czyż może być piękniejsza pora na Bieszczady jak jesień?!

W środowe popołudnie też przy pięknej pogodzie zrobiłam moje magiczne 10 km. Jednak nie był to mój najmocniejszy dzień. Nie chodzi nawet o czas ,ale mocno musiałam stymulować głowę żeby nie pieprzyła o powrocie do domu. Zdecydowanie ja najwięcej werwy do biegania mam w poniedziałek. Radzicie spróbowac interwałów - chyba już jestem na to gotowa :). Nie bardzo mam czas póki co na zwiększanie dystansu ,a tym samym czasu terningu biegowego. W tym układzie interwały to rozwiązanie idealne. Jakoś mnie to po prostu cieszyło - takie 10 km. Ale w kółko to samo ,i już pomalutku sięmi to nudzi. Czas na jakies nowości :).

Insanity nadal z powodu żeberek zawieszone. Ale bryknęłam wczoraj na zwykły fitnes - trochę ciężarków ,trochę cardio, trochę brzuszków. No cóż niby to wszystko pod kobitki , takie niby nie pozorne ale pot sie lał jak dzik. I tak sobie wczoraj pomyslałam ,cholera mam karnet na nieograniczone wejścia na fitnes, siłownie i basen a ja chcę jeszcze w domu ćwiczyć - chyba to nie mądre :) W każdym razie podarłam swoje getry ,a do decathlonu się dopiero wybieram w połowie listopada, więc narazie w pantalonach wystepuję ... ale się nie krępuję :)

Do zobaczenia w poniedzaiłek!

  • izka1985m

    izka1985m

    25 października 2013, 08:23

    Ja zawsze cwicze w dresach,w leginsach nie czulabym sie komfortowo.Udanego weekendu :)

  • Berchen

    Berchen

    25 października 2013, 08:23

    Bieszczady to moje coroczne obozy harcerskie w czasie liceum, bylo pieknie , zycze udanych wycieczek.

  • VitaEmma

    VitaEmma

    25 października 2013, 08:17

    Kochana tak zachwalasz to bieganie że aż chyba będę musiała spróbować. Co do spodni. Ja dopiero od miesiąca mam takie spodnie sportowe właśnie z Decathlonu. Siostra pojechała i mi kupiła bo ja nie miałam czasu. Jednak do tego czasu ćwiczyłam w szarawarach (inna nazwa to alladynki) albo zwykłych rybaczkach czy krótkich spodenkach. Miałam gdzieś, ze faceci się na mnie patrzą... Robię to dla siebie a nie dla nich... Tak też jeździłam na rowerze, jednak wiadomo że jak zimno przyszło i Roman umarł bo nadal ma popsute kółko to nic nie zdziałam w tym temacie. Ale to bieganie mnie intryguje... Wezmę psiaka na spacer i dam mu taki wycisk że szkoda gadać!

  • jankaq

    jankaq

    25 października 2013, 08:17

    zazdraszczam Bieszczad ;) szkoda, że ja musze całą Polske przejechać zeby się dostac do Bieszczad. byłam tam ostatnio na drugim roku studiów ;) było cudownie. chcę tam wróić jeszcze, góry są przecudowne!!!! pozdrawiam

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.