Wczoraj miałam pracowity dzień od samego rana mycie okien, zakładanie fieranek, szorowanie podłogi (gumoleum) druciakiem i cifem u babci bo siedziała koło mnie i coś cerowała a miałam wrażenie że mnie pilnowała czy przypadkiem kawałek nie opuszczę. Masakra. Zajęło mi to czas od 9:00 do 14:30. Później wybrałam się na długi spacerek bo wróciłam do domu dopiero o 17:30 poszłam do marketu pieszo. Takiego który jest najbardziej oddalony. Bo wiedziałam że jak wrócę czekają mnie jeszcze pierogi ruskie do robienia.
I oczywiście się skusiłam na nie, później wyrzuty. Czasami łakomstwo bierze górę w końcu tak bardzo je kocham.
Sądziłam że waga trochę pójdzie w dół dziś rano a tu lipa kilo do góry na 73 MASAKRA - ZAŁAMKA
.
Czasami myślę, że tak się staram staram, a ona poprostu mnie nie lubi.
A na dodatek mam straszne problemy z zaparciami wręcz koszmarne. Nie byłam na tronie już 3 dni. Nie wiem co się dzieje. Wszystko mnie boli.
Wkurwia mnie nastawienie innych bo wszyscy znajomi mi trują ze jestem głupia bo się odchudzam ''przecież świetnie wyglądasz'' i namawianie na każdym kroku do jedzenia.
To ja kochane moje na razie będę kończyła odezwę się później lub jutro zobaczę jak z czasem wyjdzie.
Dziękuję wam za wsparcie.