to juz 8 dzien
Wczoraj nawet nie zdazylam tu zajrzec. Caly dzien biegania i zalatwiania spraw. Wczoraj na sniadanko chlebek z pasta jajeczno-serowo-zielenionowa na obiad resztka pieczonego cyca z kurczaka z makaronem. Na kolacje nie pamietam :/
A dzis sniadanko: pol kromki chcleba z wyzej wymieniona pasta (wiecej mi nie weszlo), na obiad... tu mam przewinienie... Bylam na sushi maki (inside, outside z lososiem, 500 kcal lekka reka) a do popitki wzielam Ginger Ale z sokiem z imbiru i pomaranczy. Pychotka.
A ze wciaz jestem najedzona, to na kolacje popijam niespiesznie mleko sojowe.
Moze w 1200 sie zmieszcze?
koncowka 6 dnia diety
W ramach kolacji zjadlam resztke kaszy gryczanej z wczoraj z dodatkiem dwoch gotowanych marchewek i resztki dynki i koperku z dzisiejszego obiadu. A na popitke koktailik truskawkowy na jogurcie 0.1% tluszczu. Mam tylko nadzieje, ze sie zmiescilam w 350 kcal...
A teraz wieczorny spacerek
obiadek
Ziemniaczki sie wlasnie gotuja, koperek i dymka juz umyte i posiekane pachna mi slicznie. Kefirek sie chlodzi. A na podwieczorek bedzie koktail truskawkowy :)
W sumie czuje nawet lekki glod, ale mam rownoczesnie poczucie, ze zoladek mam wciaz wypelniony. Tak wiec jem niewiele i czuje sie swietnie.
kolejny dzien
Na sniadanko pasta z jajka, bialego sera 0% i koperku + odrobina jogurtu, zeby to zwiazac + sol i pieprz. Na obiad pewnie ziemniaczki z kefirkiem (o zsiadlym mleku moge tu tylko pomarzyc) albo leniwe. Pomysle jeszcze.
i po obiadku
Dzis znowu hardcore. Po sniadanku i gimnastyce wrocil zly nastroj i sennosc. Juz wiem co mi jest - hipoglikemia. Zakupilam zapas kasz i makaronow oraz marchewke :)
Jesc mam co 2-3 godziny odrobinke. Najlepiej cukry zlozone (kasze, makarony i inne maczne), zeby nie dopuscic do spadku cukru we krwi. No wiec na obiadek byl upieczony cyc z kurczaka, kasza gryczana i gotowana marchewka
wciaz na diecie
dzis rano zjadlam musli chrupkie z mlekiem sojowym. cos kolo 200kcal. Pozniej biegiem na gimnastyke i kolejny posilek kolo 13-14. I chyba pierwszy sukces. Nie jestem glodna.
uch
Dzis to byla wolna amerykanka. Zero zgodnosci z dieta... Rano okazalo sie, ze pol Berlina nie pracuje, wiec w ramach sniadania nabylam kubek owocow z serkiem owocowym. Obiad wypadl. Zamiast tego byl kubek koktailu truskawkowego na prawie beztluszczowym (0.1% tluszczu) jogurcie. Pychota.
O 18 zjadlam malego tosta i lyzke salatki ziemniaczanej.
Robiac Malej koktail bananowo-truskawkowo-jogurtowy tez sie pewnie skusze na troche :) Ale na takie grzechy chyba mozna sobie pozwolic :)
Dieta wciaz zywa :P
Choc nie do konca zgodna z ustawieniami. Glownie ze wzgledu na ograniczenia w spozywaniu warzyw (mieszkam w Niemczech). Aczkolwiek zjadam 3-4 posilku po 300-400 kcal, staram sie nie przekraczac 1200 kcal/ dzien. I utrzymywac przerwy miedzy posilkami.
Ze slodyczy to pozwalam sobie na male jogurty owocowe lub banana :)
dzien pierwszy trwa
Na drugie sniadanie zjadlam to samo, co na pierwsze (z wyjatkiem herbaty, na ktora zabraklo czasu). Za chwile obiad, tez bedzie nieco inny niz w diecie, ale przeciez zupy nie wyleje, a mam jeszcze troche pomidorowej (bez smietany) i makaron.
Malo brakowalo, a bym sie zlamala, bo bylam... glodna, ale marchewka pomogla mi przetrwac to pory posilku :P
startujemy
Na śniadanie kanapka z szynka drobiowa i pomidorem + gorzka herbata.
82.4 na wadze.